Badali zapomniane niemieckie podobozy KL Gross-Rosen

dzisiaj, 8 godz temu 108 0

Interdyscyplinarny zespół badawczy ogłosił wyniki kompleksowych badań dwóch podobozów KL Gross-Rosen: AL Halbau (Czyżówek) i AL Kittlitztreben (Karczmarka).  Na łamach prestiżowego czasopisma archeologicznego „Antiquity” ukazał się właśnie artykuł na ten temat.  To pierwsze tak szczegółowe opracowanie miejsc, do tej pory będących poza zainteresowaniem naukowców.

Przestrzeń przemocy – topografia obozów

Oba badane obozy należały do sieci ponad 100 podobozów Gross-Rosen. Ich historia i funkcje były odmienne, ale łączył je wspólny cel: wykorzystanie więźniów do przymusowej pracy w przemyśle zbrojeniowym i logistyce wojennej nazistowskich Niemiec.

Obóz AL Halbau powstał latem 1944 roku w lesie pod Czyżówkiem, w pobliżu zakładów Pressmetall produkujących części do samolotów. Przetrzymywano tam około 1000 więźniów, głównie Polaków i Rosjan, ale także obywateli Francji, Belgii czy Jugosławii. Warunki były wyjątkowo brutalne – udokumentowano co najmniej 100 ofiar, choć rzeczywista liczba zmarłych może być znacznie wyższa. Dzięki analizie zdjęć lotniczych z 1948 roku, badaniom powierzchniowym, geofizycznym i wykopaliskom, udało się precyzyjnie odtworzyć układ baraków, ogrodzenia, placu apelowego i stref sanitarnych. Znaleziono m.in. fragmenty ogrodzenia z drutu kolczastego, zachowane w ziemi mimo upływu dziesięcioleci, a także ceramiczne izolatory świadczące o tym, że ogrodzenie było pod napięciem. Ustalono lokalizację baraków, odkryto pozostałości doraźnych schronów dla strażników oraz zbiorników nieczystości w części sanitarnej. Jedyny zachowany budynek, najprawdopodobniej wartownia, znajduje się dziś na skraju dawnego terenu obozowego.

W Karczmarce (AL Kittlitztreben) obóz powstał również w 1944 r., ale na terenie potężnego kompleksu Luftwaffe, gdzie więźniowie pracowali przy produkcji i transporcie amunicji, m.in. bomb kierowanych Fritz X oraz V-1. Cały kompleks zajmował ponad 5,5 hektara, podzielony był na strefy: koszarowo-logistyczną (z obozem), magazynową oraz produkcyjną. Przyjmuje się, że przez obóz przeszło w sumie ok. 1700–2500 więźniów, głównie Żydów pochodzących z Polski i Węgier, ale też z Niemiec, Austrii, Belgii i Holandii. Sam obóz koncentracyjny miał regularny, prostokątny układ z wewnętrzną drogą, równolegle ustawionymi barakami i układem infrastruktury technicznej. Badania wykazały zachowane fundamenty baraków, systemy kanalizacyjne, elementy ogrodzenia, a nawet relikty łaźni z betonowymi korytami. Część z nich została przekształcona po wojnie, ponieważ do lat 90. XX wieku miejsce to pełniło funkcję bazy Armii Radzieckiej. Naukowcy natrafili także na relikty przedwojennej zieleni, m.in. czerwone dęby prawdopodobnie sadzone w okresie funkcjonowania w tym miejscu wcześniejszego obozu Służby Pracy Rzeszy (Reichsarbeitsdienst, RAD). Zachowane nasadzenia są dziś nie tylko świadectwem dawnego założenia przestrzennego, lecz także elementem „żywej pamięci” wpisanym w strukturę powojennego lasu.

Nowoczesna archeologia, nowe pytania

Jak podkreślają autorzy badań, zastosowanie metod takich jak analiza zdjęć lotniczych, LiDAR, magnetometria, tomografia elektrooporowa i radar GPR umożliwiło lokalizację obozów, mimo że wiele obiektów zniszczono po wojnie lub zatarła je natura.

Zespół prowadził również systematyczne poszukiwania potencjalnych miejsc pochówku ofiar funkcjonowania obozu, oraz tragicznego epilogu II wojny światowej jakim był Marsz Śmierci. Szacuje się, że tylko w tych dwóch przypadkach łączna liczba ofiar tej brutalnej ewakuacji mogła wynieść co najmniej 1000 osób. Mimo wnikliwej kwerendy źródłowej oraz sprawdzenia wszystkich charakterystycznych lokalizacji, w tym także tych wskazywanych przez lokalnych regionalistów, dotąd nie natrafiono na żadne ludzkie szczątki.

– Mimo zastosowania zaawansowanych metod i dokładnej analizy relacji świadków, lokalizacja mogił masowych nadal pozostaje nieznana – komentuje prof. Paweł Konczewski, kierownik projektu. – Kończymy kilkuletni projekt, który miał pomóc lepiej zrozumieć i udokumentować miejsca przez lata pomijane. Mamy nadzieję, że jeśli ktoś w przyszłości znajdzie tam szczątki, nie będzie to już tylko milczące znalezisko, bo ktoś wcześniej próbował tę historię zbadać i opisać.

– Realizacja badań nie byłaby możliwa bez życzliwego wsparcia ze strony Nadleśnictwa Chocianów oraz Nadleśnictwa Żagań, które udostępniły teren i aktywnie wspierały działania naszego zespołu na każdym etapie prac. Nieoceniona również była pomoc wolontariuszy, zarówno z Polski, ja i z zagranicy – dodaje dr Radosław Biel.

Badania w latach 2023–2024 prowadzono w ramach międzynarodowego projektu pt. „Bioarcheologia i archeologia krajobrazów represji narodowo-socjalistycznych: perspektywa Europy Środkowo-Wschodniej”, realizowanego przez Katedrę Antropologii Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu we współpracy z Katedrą Archeologii Uniwersytetu Zachodnioczeskiego w Pilźnie.

Cały projekt finansowany przez Narodowe Centrum Nauki w ramach konkursu OPUS. Jego zwieńczeniem będzie książka prezentująca wyniki badań na terenie wszystkich przebadanych obozów, po stronie polskiej, czeskiej, i w Saksonii.  

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nowy wątek