Cichy zabójca - zapalenie serca po koronawirusie

czwartek, 25.3.2021 13:41 241

Mimo, że koronawirus obecny jest już na świcie od ponad roku wciąż jeszcze niewiele wiemy na temat jego wpływu na nasz organizm oraz mechanizmów stojących za powikłaniami po przebytym zakażeniu. Tak właśnie było w przypadku zapalenia mięśnia sercowego, diagnozowanego często wśród pacjentów po przebytym koronawirusie. Choć związek przyczynowo skutkowy był niemal oczywisty, bardzo mało wiedzieliśmy na temat tego w jaki sposób i jak mocno COVID-19 oddziałuje na nasze serce. Do dziś. Upublicznione w tym miesiącu badania naukowców z USA odpowiadają na szereg pytań o wpływ koronawirusa na nasze serce. Niestety to czego dowiadujemy się z wyników ich prac nie napawa optymizmem.

Koronawirus a choroby serca

Wpływ koronawirusa na choroby serca obserwowano od początku pandemii. Jednym z pierwszych, o ile nie pierwsze badanie na ten temat napłynęły już na jej początku z Frankfurtu. Zespół pod kierownictwem Valentiny Püntmann badał zakażonych koronawirusem. U 60 na 100 badanych rozwinął się stan zapalny mięśnia sercowego. Inne amerykańskie badania również pozwalały stawiać dość jednoznaczną teze jakoby koronawirus atakował nie tylko płuca ale i serce. Nie wiadomo było jednak jak bardzo groźne jest to powikłanie. Brakowało pogłębionych badań mechanizmu infekcji i jej przebiegu. Dziś już je znamy.

Nowe wnioski z USA

Na łamach Journal of the American College of Cardiology ukazało się badanie, pokazujące przebieg i istotę uszkodzeń jakie wirus COVID-19 dokonuje w tkankach mięśnia sercowego.

Do celów badania pobrane zostały komórki serca od osób zmarłych w następstwie koronawirusa. W próbkach udało się odnaleźć zarówno białko kolca wirusa jak i otoczki jego genomu. Są jednoznaczne fakty, potwierdzające obecność koronawirusa w komórkach mięśnia sercowego. Idąc dalej tym tropem naukowcy wyhodowali komórki serca na potrzeby dalszych badań, między innymi po to by przeprowadzić symulowaną infekcję. Jak pokazały badania COVID-19 wnika w komórki serca i replikuje się jednocześnie niszcząc zdrowe komórki. W wyniku koronawirusa może zatem dojść do uszkodzeń serca, a diagnozowane w 2020 roku zapalenie mięśnia sercowego jest kolejnym schorzeniem, które może wystąpić.

Jak się bronić?

Czy w ogóle można się bronić przed schorzeniami serca wywołanymi w następstwie COVID-19? Na to pytanie nie ma dziś odpowiedzi. Z całą pewnością jedną z dobrych strategii będzie profilaktyka i monitorowanie stanu swojego zdrowia. Niezależnie od tego czy COVID-19 przeszliśmy w sposób ciężki czy bezobjawowo warto badać serce. Koronawirus rysuje się bowiem coraz bardziej na tzw. cichego zabójcę, który nie musi wcale dawać poważnych objawów. Stan zapalne serca diagnozowane były bowiem u pacjentów nawet 70 dnia po zakażeniu. Często nie byli oni świadomi rozwijającej się w nich choroby. Jednym z badań, które pomaga ocenić budowę i pracę serca jest echo serca. Powszechne badanie wykonywane dziś w chyba każdym specjalistycznym gabinecie kardiologicznym. Niestety koronawirusa przechorować możemy lekko, a nawet bezobjawowo, a to bardzo mocno utrudnia utrwalanie w świadomości potencjalnych pacjentów sensu dalszych badań. Po przebytej chorobie cieszymy się, że wrócić możemy do pełni sił witalnych, podczas gdy w praktyce „pod osłoną pozorów” rozwijać się może w nas schorzenie rzutujące na nasz stan zdrowia w najbliższej przyszłości.