Lekko pikantna debata wyborcza

22 Zobacz galerię

Po tym jaką kampanię prowadzili w stosunku do siebie świdniccy politycy, i tutaj spodziewać się można było ostrego starcia i rywalizacji. Debata wyborcza była jednak rzeczową dyskusją, aczkolwiek niepozbawioną małych docinek i uszczypliwości. Nie obyło się też bez zarzucania sobie nieprawdy.

Kandydaci przywitali się serdecznie i zaczęli od prezentacji własnych osób. 

- Bardzo się cieszę, że tu jestem - mówiła Beata Moskal-Słaniewska, podkreślając fakt, że Wojciech Murdzek odmówił udziału w innych debatach organizowanych przez media. - Jestem osobą wykształconą, doświadczoną, kompetentną, konkretną - wymieniał swoje zalety kandydatka SLD, jednocześnie wskazując na kobiece zalety takie jak empatia, skłonność do kompromisów i pracy ponad podziałami.

- Po pierwsze jestem doświadczony, po drugie jest bardzo ważne, aby łączyć różne grupy społeczne, żeby realizować wyznaczone cele, po trzecie wiele drzwi było zamkniętych, dzisiaj pozycja Świdnicy i moja sprawiają, że możemy wykorzystywać środki zewnętrzne - przekonywał do siebie z kolei Wojciech Murdzek.

Rozmawiano o sposobach na bezrobocie, wsparciu dla przedsiębiorców, inwestycjach, sposobach na pozyskiwanie środków unijnych, imprezach typu Kongres Regionów i Festiwal Reżyserii Filmowej, a także o tym kto będzie i kto nie zostanie zastępcami prezydenta w razie wygranej.

Walczący o fotel prezydenta Świdnicy mieli po 90 s. na odpowiedź i ewentualnie 30 s. na ripostę. Pytania były już wcześniej przygotowane, jednak pojawiło się spontaniczne działanie z ulotką wyborczą w tle, które szybko zostało przez prowadzących ze SPiKS szybko wyeliminowane.

Portal Doba.pl rozmawiał z Beatą Moskal-Słaniewską (SLD) i Wojciechem Murdzkiem (Wspólnota Samorządowa) tuż po zakończeniu debaty i zadał pytania, które nie były zawarte w zestawie.

Zobacz debatę:

tekst i foto: Marlena Mech, foto: Justyna Bereśniewicz