Wrocławskie browary i piwiarnie

wtorek, 18.6.2024 11:43 1284 0

Przez wieki Wrocław słynął z piwowarstwa, a tutejsze napitki można było spotkać w wielu zakątkach Europy. Pod koniec XIX stulecia funkcjonowało tu około 70 browarów. Były wśród nich zarówno niewielkie rodzinne karczmy, których historia sięgała jeszcze średniowiecza, jak i olbrzymie kompleksy produkcyjne o przemysłowym charakterze. O jednych i drugich opowiada książka Wrocławskie browary i piwiarnie, czyli najnowsza publikacja wydawnictwa Wrocławski Neptun.

Dzisiaj z przemysłem piwowarskim kojarzą się przede wszystkim Czechy oraz Bawaria. Tamtejsze browary szczycą się długimi tradycjami, a ich produkty rozpoznawalne są na całym świecie. Nie każdy jednak wie, że w kilkaset lat temu to Śląsk był piwną potęgą, a warzone tu piwa cieszyły się dużą popularnością daleko poza jego granicami. W średniowieczu Wrocław był tym dla konsumpcji piwa, czym dziś jest Monachium – pisano w jednym z przewodników na początku XX w. O tych niezwykle bogatych tradycjach piwowarskich Wrocławia opowiada najnowsza książka wydawnictwa Wrocławski Neptun.

Wrocławskie browary i piwiarnie to album zawierający wybór ponad 70 pocztówek przedstawiających konkretne miejsca we Wrocławiu i jego okolicach, które związane były z piwem. Przeczytamy tu zatem o słynnej Piwnicy Świdnickiej, najstarszej piwiarni Europy, znajdującej się po dziś dzień w podziemiach wrocławskiego ratusza. – W średniowieczu można było tam wypić powszechnie cenione piwo świdnickie, od którego zresztą pochodzi nazwa piwnicy. Później napitek sprowadzany ze Świdnicy wyparło wrocławskie piwo zwane Szepcem (Schöps) lub Białym Baranem – opowiada historyk Tomasz Sielicki, jeden z autorów publikacji. Trunek ten podawano w charakterystycznych pękatych szklanicach nazywanych jeżami (po niemiecku Igel). – Takie naczynie uwieczniono na jednej z rzeźb zdobiących ratusz, a pocztówka ją przedstawiająca także trafiła do książki – dodaje. 

 

W czasach nowożytnych nadodrzańskie miasto mogło pochwalić się ponad 200 karczmami, a więc lokalami, w podwórzu których funkcjonowały browary. Warzone w nich piwa podawano na miejscu. Karczmy otrzymywały nazwy od kamienic, w których się znajdowały, np. Pod Czarnym Orłem na ul. Oławskiej, Pod Złotym Szczupakiem na ul. Ruskiej czy Pod Czarną Wroną przy Nowym Targu. Niektóre z nich przetrwały do XX w., stanowiąc wielką dumę wrocławian oraz przyciągające turystów, chcących zasmakować atmosfery miasta. – Niekiedy lokale te były prowadzone od pokoleń przez piwowarskie rody, a warzone w nich napitki przygotowywano według pilnie strzeżonych receptur – mówi Sielicki. W karczmach można było spotkać tradycyjne piwa wrocławskie – ciemne, słodkie i ciężkie – diametralnie różne od powszechnie dziś obecnych jasnych, gorzkich i lekkich piw lagerowych rodem z Bawarii.

Zresztą jeden z rozdziałów książki poświęcony jest tak zwanej inwazji monachijskiej. Pod koniec XIX w. tamtejsze browary z impetem weszły na wrocławski rynek piwny, otwierając swoje firmowe wyszynki. Wraz z nimi do śląskiej stolicy przeniknęło wiele tradycji bawarskich, ze słynnym Oktoberfestem na czele. – We Wrocławiu organizowano już pod koniec XIX w. święta piwne w stylu monachijskim. Budowano imitacje alpejskich wiosek, sprowadzano muzyków, także tych jodłujących, serwowano bawarską kuchnię oraz oczywiście tamtejsze piwa – tłumaczy historyk. Koneserzy prawdziwego bawarskiego pogardzali podróbkami, jak mawiali, warzonymi we Wrocławiu według zapożyczonych receptur czy też tradycyjnymi ciemnymi piwami wrocławskimi. Te miały jednak grono gorących zwolenników, którzy z kolei nie wyobrażali sobie, by zdradzić Wrocław i jego długie piwowarskie tradycje. Każdy mógł zatem znaleźć piwo jakie lubi, a lokali w nadodrzańskiej metropolii było naprawdę zatrzęsienie.

Nie zapomnieliśmy także o wielkich zakładach piwowarskich o przemysłowym charakterze. W książce przeczytamy zatem o browarach Friebego, Kipkego oraz oczywiście Haasego, twórcy najsłynniejszej przedwojennej wrocławskiej marki piwnej. – Piwa z browaru Haasego, największego wrocławskiego zakładu browarniczego początku XX w. można było spotkać w piwiarniach na całym Śląsku, w Wielkopolsce, na Pomorzu, a nawet w Berlinie – wymienia autor.

Książka Wrocławskie browary i piwiarnie opowiada o miejscach, o ludziach, którzy je tworzyli, o wielkich browarniczych potentatach czy też o zwyczajach panujących w knajpach, m.in. o studenckim kodeksie piwnym. To barwna opowieść o kilkusetletnich tradycjach piwnych Wrocławia. Składa się na nią kolekcja kilkudziesięciu kart pocztówek ze zbiorów Antoniego i Jeremiego Arsłanowow oraz Mariusza Kotkowskiego. – Każda pocztówka została opatrzona obszernym opisem, zawierającym m.in. cytaty i ciekawostki z lokalnej prasy, reklam czy ksiąg adresowych – mówi Sielicki. Niektóre pocztówki to prawdziwe białe kruki. Wiele informacji autorzy publikują po raz pierwszy. – To prawdziwa gratka dla każdego miłośnika historii naszego miasta – zachęca autor.

Książkę można nabyć w sklepie internetowym wydawnictwa: www.wroclawskineptun.pl

Będziemy także obecni w dniach 21-23 czerwca br. na Wrocławskim Festiwalu Dobrego Piwa, który odbywać się będzie przy Stadionie Tarczyński Arena Wrocław.

 

Album Wrocławskie browary i piwiarnie

autorzy Tomasz Sielicki, Mariusz Kotkowski, Antoni Arsłanowow,

176 stron, twarda oprawa, format 228 na 200 mm.

cena okładkowa 99 zł

Dodaj komentarz

Komentarze (0)