Powrót Gwardii na zwycięski szlak

niedziela, 11.11.2018 13:35 988 0

Po przegranym meczu wyjazdowym na trudnym terenie lidera 1. Ligi, Gwardia Wrocław zdołała się odbudować. W sobotni wieczór pewnie pokonała przy Krupniczej STS Olimpię Sulęcin 3:0. Do gry po chorobie powrócił Michał Superlak, a tytuł MVP trafił w ręce naszego kapitana – Macieja Naliwajko.


Przegrany mecz z Lechią Tomaszów Mazowiecki 1:3 popsuł dobrą passę wrocławskich siatkarzy. Wracając na swój teren zawodnicy Piotra Lebiody chcieli udowodnić, że ta porażka była tylko chwilą słabości, a nie nagłym spadkiem formy. Plan wykonali w 100 procentach.

Od początku sobotniego spotkania kontrolowali grę niemalże w każdym aspekcie. W trakcie całego meczu wyraźnie było widać, że z każdą piłką grają coraz swobodniej i pewniej. Do pierwszego składu powrócił Michał Superlak. Atakujący dwa tygodnie temu zmagał się z anginą, a jego brak w Tomaszowie z pewnością odczuła cała drużyna. W tym spotkaniu był ważnym ogniwem ofensywy. Choć do powrotu do pełni sił jeszcze odrobinę brakuje, to przeciwko Olimpii spisał się nieźle. Zdobył 12 punktów w ataku i dołożył dwa solidne bloki.
- Wróciłem do zdrowia, jednak do pełnej dyspozycji jeszcze trochę brakuje. Popełniłem kilka błędów w ataku, mam nadzieję, że szybko je wyeliminuję. Olimpia sam dziś popełniła ogrom błędów, a my potrafiliśmy to wykorzystać, cały czas grając swoje. Z każdą kolejną piłką czuliśmy się coraz pewniej i to przekładało się na zdobycz punktową. Takie zwycięstwo pozwala się odbudować, zawsze lepiej się nam trenuje po takich meczach – mówi Michał Superlak, atakujący Gwardii Wrocław.

Mimo że do gry powrócił Superlak, to gra na skrzydłach nie opierała się tylko na naszym atakującym. Rozgrywający Jakub Nowosielski, dzięki solidnemu przyjęciu, miał sporą swobodę na siatce. Praktycznie w ciągu całego spotkania gra w ofensywie równomiernie się rozkładała. Jak zwykle nie do zatrzymania był Kamil Maruszczyk, który skończył mecz z 75% skutecznością w tym elemencie, a na zagrywce dołożył aż sześć asów serwisowych. Dobrze funkcjonowała gra środkiem siatki, gdzie spisali się obaj środkowi – Błażej Szymeczko i Arkadiusz Olczyk.

Takie przełamanie z pewnością było nam potrzebne, żebyśmy odświeżyli trochę głowy. W tym meczu cała drużyna zagrała swoje. Poprzednie mecze pokazały, że zawsze klarował się jeden albo dwóch liderów. Tym razem było zupełnie inaczej, zagraliśmy bardzo zespołowo. Początkowo mieliśmy drobne kłopoty w przyjęciu, ale muszę przyznać, że na wysokich piłkach radzimy sobie całkiem nieźle. Potem rozkręciliśmy się już w każdym elemencie – dodaje Jakub Nowosielski, rozgrywający Gwardii Wrocław.

Gdy przewaga w trzecim secie była już na tyle spora, że nie zagrażała wynikowi tego meczu, trener Lebioda zdecydował się wpuścić na boisko młodą krew. Pojawili się Dawid Obrempalski, Filip Lebioda, Łukasz Sternik, Daniel Fijałka, a także Jędrzej Kaźmierczak. Gwardia pewnie pokonała STS Olimpię Sulęcin 3:0, nie dając jej zbyt wielu szans na objęcie prowadzenia. Statuetka MVP trafiła w ręce Macieja Naliwajko. Kapitan GWR był ważną postacią zarówno w przyjęciu, jak i w ataku.


Przede wszystkim trochę się obawialiśmy tego spotkania. Ten tydzień był dla nas bardzo niepewny. Łukasz Lubaczewski nie trenował z nami przez chorobę. Okazało się, jednak że nie było się czego obawiać. Kluczem do sukcesu była agresywna gra. Z każdą piłką graliśmy coraz pewniej, narzuciliśmy sporą presję na przeciwnika. Zagraliśmy bardzo dobry mecz, jestem zadowolony z całego zespołu – podsumowuje Piotr Lebioda, trener Gwardii Wrocław.

                      KS GWARDIA WROCŁAW – STS OLIMPIA SULĘCIN 3:0 (21, 17, 16)

Gwardia: Szymeczko (6), Naliwajko (11), Nowosielski, Maruszczyk (15), Olczyk (5), Superlak (14), Dzikowicz (libero) oraz Obrempalski, Sternik (1), Fijałka, Kaźmierczak, Lebioda (libero).
Olimpia: Kordysz (6), Woroniecki, Stolc (4), Lewandowski (6), Hunek (5), Turek (7), Dzierżyński (libero) oraz Klęk, Zarębski (2), Sas (libero), Konieczny, Linda (3), Bereza.

Autor zdjęć: Aleksandra Twardowska

Dodaj komentarz

Komentarze (0)