NK Domzale vs. Śląsk

środa, 24.1.2024 12:31 9216 0

W trzecim sparingu na obozie w chorwackim Umagu Śląsk Wrocław pokonał słoweński NK Domzale 2:1. WKS prowadził po samobójczym trafieniu rywali (dośrodkowanie Daniela Łukasika), ale do przerwy mieliśmy remis 1:1. Dziesięć minut przed końcem meczu wygraną wrocławianom dał Karol Borys, który skutecznie egzekwował rzut karny podyktowany za faul na Buraku Ince. Przed Śląskiem jeszcze jeden sparing przed powrotem do kraju - w sobotę Śląsk zagra z RB Salzburg. Początek ligowych rozgrywek 11 lutego - Trójkolorowi podejmą Pogoń Szczecin.

Tomasz Łuczywek (II trener Śląska): Mecz był wyrównany, ale cieszy to zwycięstwo oraz zdobycie dwóch bramek. Graliśmy z drużyną z najwyższej klasy rozgrywkowej w swoim kraju. Zdecydowaliśmy się dzisiaj wystawić i dać szansę chłopakom, którzy grali mniej w Ekstraklasie podczas rundy jesiennej. Tacy zawodnicy jak Tudruj czy Wróblewski to młodzi chłopcy, którzy w przyszłości będą stanowić o sile naszego zespołu, na razie budują swoją pozycję i zaprezentowali się solidnie dzisiaj.

Stałe fragmenty gry są po to, żeby zmaksymalizować szansę na zdobycie bramki. Dążymy do tego, żeby więcej strzelać bramek po rzutach rożnych czy rzutach wolnych. Ten, kto strzela rzuty karne pod nieobecność Erika Exposito wyłania się podczas meczu. Zawodnicy dogadują się na murawie. Najczęściej piłkę bierze osoba, która czuje się najpewniej. Dzisiaj do jedenastki podszedł Karol Borys, pewnie uderzył i zdobył bramkę. Karol dzierżył opaskę kapitana już w młodzieżowych reprezentacjach Polski, cieszy nas to. Dzisiaj był on wyróżniającą się postacią na boisku i widać było, że ta opaska dodała mu skrzydeł.

Daniel Łukasik (pomocnik): Rozegraliśmy mecz w zupełnie innym składzie niż dotychczas. Ja byłem najstarszy, od wielu z nich nawet około 9-10 lat. Początek był nieco niemrawy, rywal miał dwie, trzy niezłe sytuacje. Po zdobytej bramce zaczęliśmy grać lepiej, ale w końcówce ponownie zabrakło nam agresywności. W drugiej części prezentowaliśmy się zdecydowanie lepiej. Zmiany pomogły i mimo intensywności obozu udało nam się wygrać. Tego nam brakowało. Przy rzucie wolnym, który w ostatecznym rozrachunku dał nam bramkę na 1:0 uderzałem w kierunku siatki. To taka pozycja, w której piłka może się od kogoś odbić i zaowocować golem. Cieszę się, że się udało. Z pewnością zmieniło to obraz meczu na jakiś czas. Ciężko pracujemy, czasem brakuje świeżości, ale podczas obozów przygotowawczych to całkowicie normalne. Czasami jesteś spóźniony, czasem wolniejszy, ale wszyscy wiemy, że to potrzebne żeby być gotowym do powrotu rozgrywek ligowych.

fot. Krystyna Pączkowska/slaskwroclaw.pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)