ŁKS - Śląsk 1:2

poniedziałek, 6.5.2024 12:44 204 0

Śląsk Wrocław, przegrywając do 70. minuty, potrafił odwrócić losy spotkania i zwyciężyć po bramkach Matsenki i Samca-Talara. Tym samym podopieczni Jacka Magiery wracają na pozycję wicelidera tabeli. Do końca sezonu pozostają trzy mecze.

Jacek Magiera: Odbieram bardzo dobrze to spotkanie, bo wygraliśmy i realizowaliśmy to, co zakładaliśmy sobie przed meczem. W pierwszej części byliśmy groźni z kontry. Mogliśmy otworzyć wynik, ale zabrakło wykończenia i spokojnej głowy. W drugiej połowie goniliśmy rezultat. Jesteśmy dobrzy w ataku pozycyjnym, kreowaliśmy sytuacje. Liczebność w polu karnym po stracie gola była na wysokim poziomie. Dużą rolę odegrały zmiany Kuby Jezierskiego i Piotr Samca-Talara. Gol Yehora Matsenki pokazał duży mental ze strony zawodników. Po czerwonej kartce musieliśmy zmienić ustawienie. Zastanawialiśmy się jak bronić. Świetna dyspozycja Rafała Leszczyńskiego w dzisiejszym meczu. Wybronił strzał głową z pięciu metrów, dobrze wychodził do dośrodkowań. Mieliśmy kontry, które mogły zakończyć się podwyższeniem wyniku. Uważam, że wygraliśmy zasłużenie i cieszymy się. Jesteśmy dalej w grze. Już od dziś przygotowujemy głowy i nogi na piątek. Dziękujemy kibicom, że byli z nami, dopingowali nas przez 90 minut. Byli głośni i z tego się cieszymy.

Uczciwie powiem, że wolałbym zawsze grać w jedenastu. To mimo wszystko jest utrudnienie. Cieszymy się, że bronienie w ostatnim fragmencie było skuteczne. Na koniec przeszliśmy na pięciu obrońców. Dużą rolę odgrywali wahadłowi. Kilka piłek zostało przeciętych przez Martina Konczkowskiego. Zamykaliśmy wolne przestrzenie i nie pozwalaliśmy ŁKS-owi wgrywać piłkę do środka. Drużyna pokazała świetny mental. Jest to budujące.

Nie było żadnego urazu u Piotra Samca-Talara. Jego powrót na ławkę był podyktowany zmianą w taktyce. Zastanawialiśmy się co zrobić. Jedna opcja to 1-4-1-4, a drugą było pięciu obrońców. Zdecydowaliśmy się na ten drugi wariant i dlatego Piotrek zszedł. Kuba Jezierski i Piotrek wprowadzili dużo ożywienia. Kuba grał do przodu i miał kilka sytuacji, w których przy cwańszym zachowaniu mógł się wpisać na listę strzelców. Ma coraz więcej minut. Ta jego gra pokazuje, że każdy w drugiej drużynie ma być gotowy. On pewnie nie sądził, że będzie zawodnikiem od którego będzie dużo zależeć. Zwrócił na siebie uwagę liczbami i golem w 90. minucie. Zauważyliśmy go i cechy, które pozwoliły dać mu szansę. Ma być pazerny, to początek jego kariery seniorskiej. Ma 20 lat, to już stary chłop. Musi się wzmocnić, bo czasem go bardziej potężni przestawiają jak szczotkę. Musi od siebie dużo dać dodatkowo i pracować.

Piotr Samiec-Talar: To był bez wątpienia trudny mecz dla nas, dla całego zespołu. W zasadzie każde spotkanie teraz jest już wymagające. Zostawiliśmy na boisku dużo zdrowia. Druga połowa źle się dla nas rozpoczęła, straciliśmy bramkę po rzucie karnym, w moim mniemaniu nieco miękkim, ale nie mi oceniać słuszność decyzji sędziów. Cieszę się, że mogłem pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Zdobyliśmy bardzo ważne trzy punkty. Przed nami trzy finały i myślimy już o Cracovii. Podczas spotkania trudno o ten jeden klucz, który może otworzyć bramy do zwycięstwa. Na końcowy wynik wpływa wiele aspektów. Z pewnością pomogła nam wiara w siebie, która nie została zachwiana nawet po straconej bramce. Robiliśmy cały czas swoje, dążyliśmy do realizacji celu i udało się osiągnąć zwycięstwo.  Z tego, co rozmawialiśmy z trenerami, to można powiedzieć, że moja zmiana była czysto taktyczna spowodowana drugą żółtą kartką Yehora Matsenki. Oczywiście szkoda, bo chciałem dograć ten mecz do końca, ale drużyna jest najważniejsza i rozumiem tę decyzję.

Jakub Jezierski: Przede wszystkich chciałbym powiedzieć, że dostać taką szansę to niesamowite uczucie. Móc być razem z drużyną w takim momencie, przeżywać te emocje na boisku, dawać z siebie wszystko. To było to, na co tak ciężko pracowałem. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak ważne jest to dla nas, dla trenerów, zawodników, ludzi w sztabie. To jest coś, czemu poświęcamy całe swoje życie. Takie powroty, jak ten dzisiaj, który mogliśmy zrobić, pomimo czerwonej kartki w końcówce. Walczyliśmy cały czas. Niesamowite uczucie, niesamowita radość. Ogromne szczęście i jest to dla mnie coś pięknego. Nasza dzisiejsza gra pokazała charakter zespołu. Codziennie na treningach, w mikrocyklach rozmawiamy o tym, że to drużyna jest najważniejsza. Liczy się tylko to, co jest w szatni i na boisku. Ta nasza jedność powoduje, że na murawie dzieją się takie rzeczy, jak dziś. Pokazaliśmy, jak mocno jesteśmy razem jako drużyna i jaką rodzinę zbudowaliśmy przez cały sezon. Myślę, że ostatnie mecze sezonu będą dla wszystkich tego dowodem. W poprzednim meczu zaliczyłem asystę drugiego stopnia, teraz asystę, to może w następnym będzie gol? Myślę, że minuty, które otrzymuję to naturalna kolej rzeczy. Walczę o swoje, niesamowicie cieszy mnie, że mogę dostać takie okazje od trenera Magiery. Będę dalej tak pracował i myślę, że po sygnałach, które dzisiaj dałem, możliwe jest otrzymanie kolejnych minut.

 

ŁKS – Śląsk 1:2 (0:0)
Bramki:
1:0 - Dani Ramirez 53'
1:1 - Yehor Matsenko 71'
1:2 - Piotr Samiec-Talar 76'

Śląsk: Leszczyński – Żukowski (56’ Samiec-Talar (Konczkowski 87’)), Paluszek, Petrov, Bejger, Matsenko, Pokorny, Rzuchowski (69’ Jezierski), Schwarz, Nahuel, Exposito
ŁKS: Bobek – Dankowski, Mammadov, Gulen, Głowacki (Pirulo 85’), Mokrzycki, Ramirez, Hoti (Januczkowicz 72’), Tejan, Młynarczyk, Balić (Louveau 72’)

Sędzia: Karol Arys (Szczecin)

Żółte kartki: Nahuel, Matsenko (Śląsk) Hoti (ŁKS)
Czerwone kartki: Matsenko (za drugą żółtą) (Śląsk)

Dodaj komentarz

Komentarze (0)