Jak postępować z wodami opadowymi we Wrocławiu

poniedziałek, 1.5.2017 08:10 1537 0

Sposoby radzenia sobie z wodami opadowymi i wykorzystywania ich do życia są na świecie dobrze znane i praktykowane. Prawdą jest jednak, że niektórzy opanowali te umiejętności lepiej. To wynik na pewno większej świadomości, która z kolei pociąga za sobą poczucie odpowiedzialności za środowisko. Pytanie brzmi: Jak dobrze „oswajać” deszczówkę we Wrocławiu? 

To, że wielkość i niszczycielskie działanie opadów stanowi coraz większy problem w naszym mieście, i że potrzebne jest  – także z uwagi za wymierne korzyści z tego płynące – zrównoważone gospodarowanie wodami opadowymi, znalazło swój wyraz w jednym z najświeższych zarządzeń prezydenta Wrocławia.

17 marca 2017 r. opublikowano dokument w sprawie gospodarowania wodami opadowymi w stolicy Dolnego Śląska. Co leży u jego podstaw, czego dotyczy i jakie skutki powinny nieść jego zapisy, przede wszystkim w sferze zarówno istniejących, jak i planowanych we Wrocławiu inwestycji – wyjaśniali na zwołanej 24 kwietnia br. konferencji: Marek Adamowicz – koordynator projektu w Departamencie Infrastruktury i Gospodarki i Wojciech Kaczkowski – dyrektor Wydziału Inżynierii Miejskiej.   

Nie bójmy się opadów
Opady nawalne, niejednokrotnie z niszczycielską wręcz siłą są sprawcami m.in. podtopień i powodzi. To szczególne zagrożenie dla miasta, gdy mamy w pamięci choćby walkę wrocławian z żywiołem w roku 1997. Wtedy nie myśleliśmy o niczym innym, jak tylko o tym, żeby woda jak najprędzej wyniosła się jak najdalej stąd. Baliśmy się tym bardziej, że miasto w swojej infrastrukturze nie było gotowe na takie wyzwania. System kanalizacyjny, odziedziczony po jego niemieckich budowniczych, dość krótko „walczył” z naporem wody, która wlała się do miasta, najpierw przez wiele dni wzbierając daleko poza jego granicami na skutek silnych opadów deszczu. Zresztą i dziś w wielu miejscach we Wrocławiu kiepsko sobie radzimy nawet z przysłowiowym oberwaniem chmury – widać to choćby po podtapianych wiaduktach kolejowych.

Może dlatego więc, „mentalnie przewrażliwieni”, uważamy wodę  za jedynie zagrożenie, a odwadnianie miasta za wręcz konieczność. Natomiast zrównoważone gospodarowanie deszczówką zakłada traktowanie wody jako pożytecznego zasobu, który wykorzystany w sposób przemyślany niesie korzyści mieszkańcom i miastu jako całości.

Co kryje się pod terminem „przemyślany”? Miedzy innymi, zagospodarowanie wód w miejscu ich opadu za pomocą – infiltracji, parowania czy wykorzystania „szarej” wody. Takim działaniem jest również opóźnianie spływu wód, których zagospodarować się nie da – tu mowa np. o tworzeniu przepuszczalnych lub zielonych nawierzchni i retencji. Na końcu zaś powinny znaleźć się inwestycje w system odprowadzania wód do odbiorników – wtedy gdy inne, w tym wyżej wspomniane, metody nie wystarczą.

Co będziemy z tego mieli?
Czy warto tak cackać się z niechciana wodą i czy to „oswajanie” deszczówki w ogóle się nam nam się opłaci?

Nie tylko wczytując się w nowe zarządzenie, ale i podchodząc do tematu na „chłopski rozum”, wśród korzyści, które można oczywiście osiągnąć pod warunkiem zainwestowania czasu, funduszy, a także, bezkosztowo – pomysłowości, można wymienić: 

  1. pod względem finansowym, mniejsze opłaty za: 
  • zużycie wody pitnej,
  • odprowadzanie ścieków sanitarnych,
  • odprowadzanie wód opadowych,
  • utraconą retencję

a w przypadku obszaru własnej działki mniejszy koszt:

  • budowy zbiorników retencyjnych,
  • budowy kanałów deszczowych i rowów,
  • funkcjonowania miejskich istniejących systemów kanalizacji deszczowej i ogólnospławnej 

2. korzyści niewymierne natomiast to:

  • mniejsze ryzyko lokalnych powodzi, podtopień, łagodzenie skutków suszy (adaptowanie się do zmian klimatu),
  • przyjazna przestrzeń i zdrowe środowisko życia, oparte na mikroklimacie,
  • ciekawy krajobraz i bioróżnorodność,
  • atrakcyjne miasto, z przyjaznymi przestrzeniami na terenach zurbanizowanych (często „zabetonowanych”.

Jak to osiągnąć – w tym podpatrzone u innych

Autorzy projektu zrównoważonego gospodarowania wodami opadowymi w naszym mieście nie ukrywają, że z dobrych przykładów zastosowań technicznych, wdrażanych na świecie, po prostu trzeba korzystać. Taki „plagiat” to nie grzech, a można powiedzieć, ze w wielu przypadkach wręcz „wybawienie”, i to często bardzo proste i niedrogie, od problemów z nadmiarem wody spadającej z nieba.

 źródło: prezentacja „Gospodarowanie wodami opadowymi we Wrocławiu. Inwestycje”, UMW

Ale nie wszystko musimy przecież odgapiać. Mamy już przecież we Wrocławiu i zielone ściany (w tym na budynku UMW), i wykorzystanie szarej wody do obsługi toalet na Stadionie Wrocław, i fosę, która przyjmuje nadmiar wody z pl. Wolności i NFM-u, pojawiają się też w mieście zielone dachy czy przepuszczalne nawierzchnie na parkingach. Chodzi zaś o to, by m.in. takich rozwiązań pojawiało się coraz więcej, a inwestorzy, deweloperzy, projektanci, architekci, zabierający się za nowe inwestycje, nie zapominali o tym, że z deszczówką trzeba „się zaprzyjaźnić” i wymyślić dla niej skuteczne i atrakcyjne zagospodarowanie.

Jakie proste i często niedrogie techniczne metody, stosowane na świecie, są godne propagowania na naszym, wrocławskim gruncie?

Na przykład:

  • ww. przepuszczalne nawierzchnie, w tym na parkingach (kostka brukowa na przemian z trawą),
  • obniżone krawężniki, które ułatwiają odpływ wody z ulic i chodników (Portland, USA),
  • ogrody deszczowe – działają jak niecki retencyjne, które gromadzą i podczyszczają wodę opadową, spływającą z utwardzonych dróg,
  • torowiska tramwajowe z infiltracją (Holandia),
  • trawiaste pasy buforowe, umożliwiające powolny spływ wody, infiltrację, usuwanie zawiesin i zanieczyszczeń (Aiken, USA) 
  • otwarte systemy przechwytywania  i wykorzystania na własne potrzeby wody opadowej, np. w szkołach, małej architekturze na terenach rekreacyjnych (np. Kronsberg – osiedle komunalne w Hanowerze)
  • studnie chłonne w przydomowych ogrodach (Australia)
  •  kaskada roślinności zasilana wodą z dachów jako spójny podziemny system retencyjno-infiltracyjny (Seatle, USA).

źródło: prezentacja „Gospodarowanie wodami opadowymi we Wrocławiu. Inwestycje”, UMW

Tylko wspólnie się uda 

Prezydenckie zarządzenie wyznaczyło program, który jest wyznacznikiem i dla instytucji, i każdego mieszkańca miasta, który do radzenia sobie z szarą wodą chce dołączyć. Zaplanowano więc konsolidację zarządzania systemem gospodarowania wodami opadowymi w MPWiK – do końca 2017 r. Wskazano, że projektowanie i realizacja inwestycji  miejskich powinny się odbywać zgodnie z zasadami określonymi w programie – na poziomie dokumentacji przetargowej czy znaleźć się w katalogach rozwiązań. 

W obszarze planowania przestrzennego, co dotyczy Studium Wrocławia, zakłada się m.in.:

  • wyłączenie z zabudowy terenów zieleni, cennych dla retencji i infiltracji wód opadowych,
  • ochronę przed zabudową ekosystemów wodnych wraz z ich otuliną,
  • zapewnienie przestrzennej łączności zielonej i błękitnej infrastruktury,
  • określenie zasad zabudowy (np.ograniczenie stosowania powierzchni nieprzepuszczalnych, nakaz zagospodarowania całości lub części wody na własnym terenie czy zwiększenie szerokości pasów drogowych do powierzchniowego odprowadzania wód)
  • ulgi w podatku od nieruchomości za zielone dachy i ściany.

 

Do miejskiej fosy trafia woda z utwardzonej powierzchni pl. Wolności i z NFM-u, źródło: prezentacja „Gospodarowanie wodami opadowymi we Wrocławiu. Inwestycje”, UMW

Dlaczego z tą wodą tak nam się spieszy?

Po pierwsze i najważniejsze, dlatego że robimy dla własnego dobra, a na dodatek „za deszczówkę nie musimy płacić, a jej wykorzystanie może nawet o 50% ograniczyć zużycie wody pitnej”, ponadto „każdy litr deszczówki zatrzymany w miejscu wystąpienia opadu zmniejsza ryzyko podtopień, powodzi oraz suszy, a także odciąża kanalizację, obniżając koszty  jej utrzymania” (źródło: prezentacja „Gospodarowanie wodami opadowymi we Wrocławiu. Inwestycje”) . 

Po drugie, dlatego że oczekuje się tego od nas – jako od członków Unii Europejskiej. Stosowne wymagania są zapisane w jednej z unijnych dyrektyw, a ich wprowadzenie w życie w danym kraju jest oczekiwane do końca czerwca 2017 r. pod groźbą poniesienia opłat za utraconą retencję. Taka niemiła przygoda może się niestety przytrafić polskiemu rządowi, który pracuje nad nowym prawem wodnym i zapowiada jego wprowadzenie dopiero na lipiec bieżącego roku.

Wrocław jednak zawsze starał się być w awangardzie...

źródło: wroclaw.pl 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)