Czy na nieszczęściu można się wzbogacić?

czwartek, 7.11.2024 14:47 617

Część osób, zaciągających zobowiązania finansowe w postaci pożyczek lub kredytów ma problemy z terminowym regulowaniem rat. U większości osób generuje to stres i frustrację, które nie pozwalają spać spokojnie. Skutecznym rozwiązaniem mogłaby się wydawać współpraca z wyspecjalizowaną kancelarią oddłużeniową. Jak się jednak okazuje, część kancelarii nie ma dobrych intencji. Boleśnie przekonała się o tym spora grupa konsumentów, która zamiast wsparcia otrzymała puste obietnice i sądowe wezwanie do zapłaty.

Żerowanie na ludzkim nieszczęściu

Niektórzy zdesperowani dłużnicy szukają wsparcia u rodziny i znajomych. Z drugiej strony wiele osób wstydzi się powiedzieć o swoich trudnościach. Próbują zatem uporać się z długiem na własną rękę. Zaciągają kolejne zobowiązania, tym samym z miesiąca na miesiąc pogrążają się coraz bardziej. Ich zadłużenie rośnie, a możliwości finansowe się kurczą. Wówczas decydują się na kolejny krok, czyli kosztowną współpracę ze specjalistami od oddłużania. Kancelarie do walki z długami obiecują pomoc w odzyskaniu finansowej równowagi. Niestety, niekiedy to obietnice bez pokrycia.

Pani Katarzyna – seniorka z okolic Poznania miała spore trudności ze spłatą swoich długów. Zwróciła się po pomoc do jednej z kancelarii obiecującej redukcję zadłużenia. Po przekonującej rozmowie telefonicznej z konsultantem zdecydowała się podjąć współpracę. Podpisała umowę i pełnomocnictwo dla radców prawnych. W umowie zdeklarowała się wpłacać na rzecz kancelarii comiesięczny abonament w wysokości blisko 1 000 złotych. Dla starszej, schorowanej osoby to koszt wymagający wyrzeczeń i ciągłych oszczędności. Z rozmowy z doradcą kancelarii wynikało jednak, że dług zostanie spłacony, a ona nie musi się już przejmować swoim zadłużeniem. O tym, że zaległości ciągle rosną, a kancelaria zrobiła niewiele, dowiedziała się przypadkiem. Na współpracy straciła ponad 17 tys. złotych. Zamiast obiecanej poprawy, jej sytuacja drastycznie się pogorszyła.

Pani Katarzyna tłumaczy się, że doradca obiecywał spłatę długu. Zapewniał, że nie musi się już przejmować, a co więcej – zalecał, aby nie kontaktowała się z wierzycielami. Podobnie przebiegała rozmowa Pani Agnieszki z Szamotuł, Pana Kacpra z Gorzowa, Pani Wandy z Wrocławia i wielu, wielu innych osób. Każdy z poszkodowanych na współpracy z kancelarią stracił sporą sumę – od 10 do nawet 30 tys. złotych. Problem jest na tyle poważny, że sprawą zajęła się prokuratura.

Wysoka cena łatwowierności

Nie da się ukryć, że najłatwiej manipulować bezradnymi osobami, które odczuwają bezradność w obliczu problemów ze spłacaniem rat. Niekiedy wystarczy obietnica, operowanie fachową terminologią i zapewnienia o skuteczności. Dodatkowym asem w rękawie, jest zaufanie, jakim darzy się przedstawicieli prawa. Słowo „kancelaria” budzi pozytywne skojarzenia z etycznym zachowaniem, powagą i profesjonalizmem. Na poszkodowanych zadziałał zatem psychologiczny mechanizm związany ze społecznym dowodem słuszności. „Byłam przekonana, że skoro to się nazywa kancelaria, to mi pomogą” – tak opisuje swój wybór wspomniana seniorka z okolic Poznania. Jednak przy obecnych przepisach, kancelarię prawną może założyć praktycznie każdy. Nie jest bowiem wymagane wykształcenie kierunkowe. Tak też jest w przypadku omawianej „kancelarii”, której właścicielami są osoby spoza branży.

Właściciel kancelarii broni się, mówiąc, że: „nikomu nic nie można obiecać”. Jednak z nagrań rozmów z konsultantami jego firmy jasno wynika coś zupełnie odmiennego. Doradcy jawnie deklarowali, a wręcz gwarantowali pozbycie się długu w ciągu dziesięciu, maksymalnie dwunastu miesięcy. Jak się przekonali klienci kancelarii, są to puste słowa, bez pokrycia. Wobec konsultantów wprowadzających potencjalnych klientów w błąd nie wyciągnięto konsekwencji.

Dodatkowo należy podkreślić, że każdy klient kancelarii, co miesiąc przelewał na rzecz firmy sporą sumę w zamian za opiekę prawną i rozwiązanie jego problemów. Przeważnie deklarowano zawarcie porozumienia z wierzycielami lub umorzenie długu na etapie sądowym. Niestety wielu klientów firmy oddłużeniowej dzięki współpracy zwielokrotniła swój dług.

Oddłużanie to świetny biznes

Jak się okazuje, omawiana kancelaria nie jest pionierem. Do tej pory warszawska prokuratura pracuje nad sprawą innej kancelarii, która również gwarantowała oddłużanie. W tym przypadku to pracownicy kancelarii wyszukiwali osób, które miały kłopoty finansowe. Często dzwonili lub pisali (także przez media społecznościowe) do przypadkowych osób, pytając o ich sytuację materialną. Kiedy trafili na osobę zadłużoną, przedstawiali swoją ofertę i obiecywali szybkie rozwiązanie problemu. Równie szybko wysyłali umowę kurierem, w której dłużnik deklarował się do regularnego opłacania usług prawnych. Niestety w tym przypadku usługi te często kończyły się na wysłaniu jednej wiadomości do wierzyciela z propozycją ugody. Na ogół na tym kroku działania kancelarii się kończyły. Zaniepokojony konsument zwodzony był długotrwałym procesem negocjacyjnym. Problem polegał na tym, że konsument przestawał spłacać zadłużenie, odsetki rosły, a kancelaria umywała ręce i nie wywiązywała się ze złożonych deklaracji. To kolejny przykład na bezduszność i żerowanie na cudzych problemach.

Czy jesteśmy w stanie uchronić się przed manipulacją? Jeśli mamy kłopoty finansowe, w pierwszej kolejności warto zwrócić się do wierzycieli. Im szybciej weźmiemy sprawy w swoje ręce, tym mamy większe szanse na polubowne rozwiązanie. Najgorszym scenariuszem jest unikanie kontaktu z bankiem lub firmą pożyczkową. Jeśli chcemy skorzystać z fachowego wsparcia, warto dokładnie sprawdzić kancelarię, której powierzamy swoje finanse i spokój psychiczny.