Co ma wspólnego giełda z zakładami bukmacherskimi

niedziela, 23.9.2018 17:32 7057

Zdawać by się mogło, że na wskroś „poważne” zajęcie, jakim jest gra na giełdzie papierów wartościowych nie wykazuje żadnych podobieństw do obstawiania zakładów bukmacherskich. Niejeden gracz giełdowy poczułby się wręcz urażony próbą takiego porównania. Jeśli się jednak przyjrzeć bliżej, można znaleźć cechy wspólne i to nie tylko tę jedną, że angażowanie pieniędzy w każde z tych zajęć może przynieść zarówno zysk, jak i stratę.

Dwie techniki gry na giełdzie…

Weźmy pod uwagę techniki gry giełdowej. Powszechnie wiadomo, że istnieją dwie najważniejsze: analiza fundamentalna oraz analiza techniczna. Ta pierwsza polega na niezwykle skrupulatnym śledzeniu i analizowaniu wyników poszczególnych spółek oraz wydarzeń, jakie u nich odnotowano, a także całego otoczenia gospodarczego: kursów walut, wyników całej branży, koniunktury rynkowej itp. Na podstawie tych wszystkich czynników inwestor stara się wytypować spółki, których akcje powinny z czasem podrożeć. Może też spekulować na oczekiwaniu dywidendy.

Drugą techniką jest analiza techniczna. Tu liczy się wykres notowań. Każdy, kto poznał arkana tej analizy, dobrze wie, że określone formacje na wykresie kursu mogą być interpretowane jako wskazówki i sugerować prawdopodobny wzrost lub spadek ceny akcji. To wystarcza niektórym inwestorom do podejmowania decyzji. Jest to metoda mniej czasochłonna, a wprawnemu graczowi wystarczy niekiedy krótki rzut oka na wykres, by ocenić, czy jest na nim jakiś sygnał zasługujący na uwagę i ewentualne działanie.

…i w zakładach bukmacherskich

Podobnie jest z zakładami bukmacherskimi. Wielu grających stosuje coś, co można by porównać do analizy fundamentalnej. Niezliczone arkusze kalkulacyjne ze statystykami, kalkulacje prawdopodobieństwa, analizy parametrów (zwycięstwa, remisy, porażki, u siebie, na wyjeździe, liczba strzelonych i straconych bramek, forma najważniejszych zawodników, statystyki spotkań z konkretnym przeciwnikiem i wiele innych). Gracz hołdujący tej technice typowania może poświęcać niezliczone godziny na analizy i na podstawie ich wyników podejmować decyzje.

Można jednak inaczej, czysto matematycznie. Kursy zdarzeń to liczby, a liczby zawsze można potraktować jako elementy statystyczne. Nawet początkujący gracz wie przecież, że prawdopodobieństwo remisu do przerwy w meczu piłkarskim wynosi około 50 procent. Zakłady bukmacherskie w Polsce obłożone są 12-procentowym podatkiem, zatem nie wystarczy już, jak kiedyś, kurs 2.00. Aby zaryzykować progresję w tej technice gry, potrzeba kursu na remis do przerwy wynoszącego co najmniej 2.28. Ponieważ taki remis może paść w każdym meczu bez wyjątku, nie trzeba nawet specjalnie wybierać. Odpowiednio ustawiona, nieagresywna progresja może być drogą do sukcesu w dłuższym czasie. Czyż nie przypomina to trochę analizy technicznej?