5 lat Afrykarium we Wrocławiu

wtorek, 29.10.2019 11:54 913 0

„Zoo musi być jak Czerwona Królowa – aby stać w miejscu, musi biec” mawia prezes wrocławskiego zoo i konsekwentnie realizuje tę myśl. Od otwarcia Afrykarium minęło 5 lat. Co się wydarzyło, co się zmieniło w tym czasie?

Idea pierwszego na świecie, tematycznego oceanarium zrodziła się w głowie prezesa wrocławskiego zoo – Radosława Ratajszczaka, w trakcie podróży służbowej, gdzieś między Belgią a Holandią. Przekucie pomysłu w funkcjonujący obiekt zajęło 5 lat, ale udało się i to jak! Dzisiaj Afrykarium jest jedną z największych atrakcji turystycznych w Polsce, a zoo szacuje, że od otwarcia odwiedziło je 8 mln osób. Pojawiają się nowe gatunki zwierząt, a także nowe osobniki tych, które już są.

- Pierwszymi mieszkańcami, a właściwie mieszkankami, Afrykarium zostały 6 sierpnia samice kotika afrykańskiego – Nabi i 3 miesięczna wówczas Zola. Następnie 11 sierpnia wypuściliśmy na wybieg pierwsze pingwiny przylądkowe, które przyjechały z Francji. W kolejnych tygodniach dołączyły do nich osobniki z Gdańska i Wielkiej Brytanii. To był niesamowity czas, bo ptaki musiały poznać nie tylko nowy dom, ale również nowych współlokatorów. Trzeba dodać, że jest to gatunek monogamiczny, więc podejrzewaliśmy, że za chwilę będą dobierać się w pary. I nie pomyliliśmy się. Dzisiaj mamy ponad 100 osobników, a zaczynaliśmy od 55. – opowiada Paweł Borecki, opiekun pingwinów i kotików. 

- Pamiętam jak przyjmowaliśmy pierwsze transporty ryb z Holandii. To były dwa tiry, które rozładowywaliśmy całą noc. Biegaliśmy od samochodów do zbiorników aklimatyzacyjnych kilka godzin. Potem było czekanie i obserwowanie czy ryby dobrze się czują czy nic się nie dzieje. Towarzyszyła nam ogromna ekscytacja, ale też stres. Byliśmy w końcu odpowiedzialni za życie kilku tysięcy ryb, w tym gatunków bardzo rzadkich, zagrożonych wyginięciem – wspomina Jakub Kordas, kierownik akwariów we wrocławskim zoo. 

- Pierwszy rok funkcjonowania Afrykarium, to był permanentny stan gotowości. Wszystko działało bez zarzutu, ale instalacja wodna w tym obiekcie to rozwiązanie innowacyjne, które jest jednocześnie Systemem Podtrzymywania Życia. Odetchnęliśmy dopiero po nawałnicy w 2015 r., kiedy cała Wielka Wyspa została odcięta od prądu. System zabezpieczeń sprawdził się wtedy, bo ruszyły agregaty prądotwórcze i zwierzęta w Afrykarium były bezpieczne – opowiada Krzysztof Krawczyk, kierownik administracji Afrykarium.

 - Dla mnie niezapomniany jest pierwszy transport manatów z duńskiego Zoo Odense. Bliźniacy – 3 letni Armstrong i Gumle, jechali do nas 24 godziny. Pierwszy raz transportowaliśmy do naszego zoo tak duże zwierzęta wodne. Było mnóstwo niewiadomych - jak zniosą podróż, czy się zaaklimatyzują, czy właściwie przygotowaliśmy dla nich warunki życia, czy mamy odpowiedni pokarm, generalnie czy wiemy wystarczająco dużo o tym gatunku. Przypomnę, że manaty to gatunek mało znany i zagrożony wyginięciem, do tego dorosłe osobniki mogą osiągać nawet 1 000 kg masy ciała! – opowiada Marcin Matuszczak, opiekun manatów.

- Kiedy otwieraliśmy Afrykarium, mieszkało tu ok. 250 gatunków zwierząt, głównie ryb. Teraz jest o 100 gatunków więcej. Od początku zakładaliśmy, że Afrykarium będzie się zmieniać i rozwijać. To przede wszystkim konsekwencja charakteru obiektu – domu dla  zwierząt, ale również teorii „Czerwonej Królowej”, której jestem wierny od lat – mówi z dumą Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo.  

Wśród nowych mieszkańców Afrykarium pojawiły się m.in. żółwie pustynne, mrówki liściarki, mureny, meduzy, warzęchy, kleszczaki, czy sorkonosy. Urodziły się manaty - Lavia i Piraya, hipopotam nilowy - Zumba, kotiki afrykańskie - Hugo i Ivy, a także wykluło się 50 piskląt pingwinów przylądkowych. Ile ryb przybyło trudno powiedzieć, ale pracownicy zoo szacują, że kilka tysięcy.

- Udało nam się stworzyć wyjątkowe miejsce, które ludzie chętnie odwiedzają i które daje im wiele niezapomnianych chwil i to za każdym razem gdy je odwiedzają, bo wciąż się tu coś zmienia. Jednak to nie wszystko. To również dom dla wielu gatunków zagrożonych wyginięciem, których hodowlę zachowawczą prowadzimy z sukcesem – mówi Radosław Ratajszczak, prezes wrocławskiego zoo. 

Jak będzie wyglądać Afrykarium za kolejne 5 lat? 

- Wciąż biegniemy, nie zwalniamy tempa. Od otwarcia Afrykarium w zoo wiele się zmieniło – otworzyliśmy m.in. Odrarium, Smoki Indonezji, Terytorium Panter, czy Wilczą Ostoję. Planujemy kolejne inwestycje. Co do samego Afrykarium, mam nadzieję, że nadal będzie się rozwijać, że nadal będzie bezpiecznym domem dla zwierząt i że nadal będą się tu dobrze czuły. Moim marzeniem jest, aby zwiedzający coraz bardziej angażowali się w ochronę przyrody oraz by urodzone i odchowane u nas zwierzęta mogły wracać do środowiska naturalnego, by wzmacniać tamtejsze populacje – podsumowuje Ratajszczak

Dodaj komentarz

Komentarze (0)