Zgubione pieniądze w Komorowie

niedziela, 21.6.2015 18:05 1419 0

Prośba Czytelnika o oddanie zgubionych pieniędzy (pisownia oryginalna)

"17 czerwca (środa) na parkingu, tuż przed oknami swojego mieszkania w Komorowie, zgubiłem kopertę. Były w niej pieniądze, zapłata od klientów, przeznaczone na spłatę firmowych zobowiązań. Właśnie wybierałem się do banku, by wpłacić gotówkę na konto. Była dokładnie 15:00, zupełnie pusto, bo spotkanie kogoś o tej godzinie na naszym małym osiedlu to spore wydarzenie. Nikt nie wchodził do klatki schodowej ani nie wychodził z niej z moim wyjściu. Gdyby mocno wiało (a to w Komorowie zdarza się często), koperta mogłaby znaleźć się pod jednym z nielicznych o tej porze aut. Wszystko trwało zaledwie chwilę: najpierw poszedłem do samochodu stojącego naprzeciw wyjścia z klatki schodowej, zabrałem z niego karton do wyrzucenia, później poszedłem do śmietnika - dosłownie kilka kroków.

Gdy wychodziłem przez furtkę, przed bramą zatrzymał się samochód - nie był to nikt z mieszkańców, bo mamy bramę na pilota, raczej ktoś, kto przywiózł znajomego. Wysiadła z niego osoba, która znalazła kopertę. Idąc do samochodu odruchowo sprawdziłem, czy mam kopertę. Nie było jej. W pierwszej chwili pomyślałem, że została w domu na stole, ewentualnie wypadła mi na klatce schodowej. Niestety, nie było jej nigdzie po drodze, obok samochodów ani pomiędzy nimi też nie. Zakładam, że właśnie ta tajemnicza osoba albo kierowca samochodu zauważył, jak koperta upada na parking, i poszła po nią, gdy ja byłem zajęty wyrzucaniem śmieci. Gdyby upadła między samochodami, tuż przy wyjściu z klatki schodowej, leżałaby niezauważona. Zajrzałem nawet do kontenera na papier, bo szczęśliwie był pełen, a ja położyłem naszą makulaturę na samym wierzchu tej góry. Przez chwilę łudziłem się, że może przez pomyłkę włożyłem kopertę między papiery - niestety nie.

Zostało mi jedynie wydrukowanie ogłoszeń i rozwieszenie ich na klatkach schodowych, co zrobiłem już pół godziny po zdarzeniu. Efekt jest oczywiście zerowy, ale zdecydowałem się jeszcze na umieszczenie tego tekstu w Internecie. Może osoba, która przywłaszczyła sobie znalezione pieniądze przeczyta go osobiście lub przeczyta go ktoś, komu opowiedziała o swoim "szczęściu". Niespecjalnie liczę na jej uczciwość - gdyby ta cecha charakteru była jej przyrodzona, kopertę oddałaby mi od razu albo zawołała z samochodu, że coś zgubiłem. Celowo nie podaję płci, żeby nie prowokować komentarzy. Znam również markę, typ nadwozia i kolor samochodu, jakim przyjechała. Mam swój typ, kto to był, muszę jedynie ustalić, pod jakim adresem ta osoba dokładnie mieszka. Na pewno nie jest to nikt ze stałych mieszkańców.

I pomyśleć, że kiedy ja przy wejściu do klatki schodowej znalazłem 10 zł (słownie: dziesięć złotych) i paragon ze sklepu, to szybko wydedukowałem, czyja to może być zguba i poszedłem oddać. Okazało się, że trafiłem bez pudła. Inna rzecz, że nie usłyszałem nawet "dziękuję".

Gdybyś, Szanowny Znalazco, czytał ten tekst, i sumienie mimo wszystko Cię nie ruszyło, życzę Ci przyjemnych wakacji za moje pieniądze. Pozostaje mi mieć mściwą nadzieję, że pierwszego dnia wypoczynku skręcisz nogę i resztę pobytu spędzisz siedząc zamiast spacerować, pływać w morzu i bawić się wieczorami. A może zgubisz portfel z gotówką, kartami płatniczymi i dokumentami i nie odzyskasz go? Los bywa ślepy. Jeśli jednak masz na tyle cywilnej odwagi, by zwrócić mi zgubioną kopertę wraz z jej zawartością, możesz zrobić to anonimowo lub za pośrednictwem redakcji portalu albo policji, gdzie również zgłosiłem zagubienie.

Pomyśl o tym".

Dodaj komentarz

Komentarze (0)