"Nikt nie naraził spółdzielni na straty" – mówi prezes

poniedziałek, 7.11.2016 13:28 8547 7

Od tygodnia Świdnica żyje kontrowersyjną kwestią sprzedaży działki na os. Młodych, przez którą "głowę" stracił już radny Janusz Solecki. Ile natomiast straciła spółdzielnia i czy w ogóle? - zapytaliśmy prezesa.

O sprawie sprzedaży działki przy ul. Waryńskiego głośno zrobiło się, kiedy posadę wiceprezesa spółdzielni stracił radny Janusz Solecki. Jak się okazało radny "po cichu" został z funkcji odwołany, bo sprzeciwił się sprzedaży działki po jego zdaniem zaniżonej cenie. Zdaniem Soleckiego spółdzielnia zbyła wartą 1 mln 200 tysięcy działkę za 600 tysięcy. Jak się okazuje operat szacunkowy z 2011 roku faktycznie wskazywał, że działka warta jest 1 mln 200 tys. - Jednak wówczas przetargi, które były organizowane nie doprowadziły do pozytywnego zakończenia procedury i sprzedaży działki. Operat szacunkowy na powyższą kwotę zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami nie mógł być wykorzystany do ogłoszonego przetargu w roku 2016. Operat szacunkowy ważny jest 12 miesięcy od daty jego sporządzenia – wyjaśnia prezes spółdzielni Andrzej Brzozowski.

Cztery lata później, czyli w 2015 roku rzeczoznawca wycenił już tą samą działkę na 613 tysięcy 300 zł netto ( 755 589,00 zł brutto). I to właśnie ten operat szacunkowy był podstawą do ogłoszenia przetargu nieograniczonego, w którym udział wziął tylko jeden referent. - Operat szacunkowy, który kwestionuje były członek zarządu Janusz Solecki został zweryfikowany przez Komisję Arbitrażową i Opiniowania Wycen Stowarzyszenia Rzeczoznawców Majątkowych we Wrocławiu. Jest to niezależny organ, który zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami ma uprawnienia kontrolne. Sentencja opinii Komisji jest pozytywna, a kwota operatu szacunkowego nie budzi jakichkolwiek zastrzeżeń – zastrzega prezes.

Dodajmy jednak, że nawet jeśli sprawa sprzedaży działki nie narazi spółdzielnię na straty, narazi ją odwołanie wiceprezesa. Radny Janusz Solecki jest bowiem nadal, pomimo pozbawiania funkcji, pracownikiem spółdzielni. Choć spółdzielnia wystąpiła do Rady Miejskiej z wnioskiem o udzielenie zgody na rozwiązanie z nim umowy o pracę to wcale nie oznacza, że będzie to możliwe. Precedensem byłoby bowiem gdyby radni zgodzili się na takie rozwiązanie. Zakładając zatem, że Solecki pozostanie pracownikiem spółdzielni konieczne będzie wypłacanie mu uposażenia na identycznym poziomie jak do tej pory. Kto straci na takim posunięciu? Spółdzielcy!

Czytaj także:

Komu przeszkadza Janusz Solecki?

Przeczytaj komentarze (7)

Komentarze (7)

piątek, 25.11.2016 19:01
WYODRĘBNIJCIE MIESZKANIA ! ZE SPÓŁDZIELCZEGO WŁASNOŚCIOWEGO NA PEŁNĄ WŁASNOŚĆ ! Rozważania poniższe dotyczą wyszukania korzyści jakie może osiągnąć właściciel lokalu w spółdzielni mieszkaniowej, decydując się na przekształcenie formy prawnej posiadanego lokalu z prawa własnościowego na odrębną własność lokalu. Dla omawianego zagadnienia zasadnicze znaczenie mają przepisy następujących ustaw: Kodeks cywilny O własności lokali O spółdzielniach mieszkaniowych O księgach wieczystych i hipotece Rozpocząć wypada od określenia różnicy w sytuacji prawnej spółdzielczego prawa do lokalu a lokalu stanowiącego odrębny od gruntu przedmiot własności. Różnica jest zasadnicza, chociaż dla laika nie mającego przygotowania prawniczego mało uchwytna. Mianowicie spółdzielcze prawo do lokalu jest tzw. „ograniczonym prawem rzeczowym”, czyli prawem ustanowionym na innym prawie, w tym wypadku prawie własności lub użytkowania wieczystego budynku i gruntu (nieruchomości) przysługującym spółdzielni mieszkaniowej. Jest to wprawdzie prawo zbywalne, dziedziczne, podlega obciążaniu, egzekucji ale pomimo mylącej nazwy nie jest pełnym prawem własności. Natomiast lokal mieszkalny stanowi własność osoby lub osób do których należy. W związku z tym zauważyć należy pierwszą różnicę: przy spółdzielczym prawie do lokalu, prawo dysponowania gruntem i budynkiem na którym znajduje się mieszkanie przysługuje niepodzielnie spółdzielni mieszkaniowej i w związku z tym może go np. obciążyć hipoteką. Natomiast lokal mieszkalny posiada udział we własności nieruchomości gruntowej (w której znajduje się mieszkanie) wyrażony ułamkiem i tym ułamkiem spółdzielnia mieszkaniowa bez udziału właściciela lokalu nie może dysponować, a więc np. obciążyć hipoteką. przekształcenie w pełną własność naszego mieszkania otwiera drogę do przejęcia zarządu nad wspólną nieruchomością przez Wspólnotę Mieszkaniową właścicieli lokali w budynku, oczywiście przy zastosowaniu procedur określonych w ustawach: O spółdzielniach mieszkaniowych i O własności lokali. dla lokalu mieszkalnego musi zostać założona księga wieczysta, natomiast dla spółdzielczego prawa do lokalu tylko może być założona, ale nie musi. należy zwrócić uwagę na to, że rynek nieruchomości zaczyna różnicować wartość spółdzielczych praw do lokali od lokali stanowiących pełną własność, na korzyść tego drugiego. Logika nakazuje przyjąć założenie, że także w przyszłości lokale stanowiące pełną własność powinny być więcej warte niż spółdzielcze prawa do lokali. Po piąte nie widać specjalnych różnic w wysokości kosztów eksploatacyjnych związanych ze spółdzielczym prawem do lokalu czy lokalem stanowiącym odrębną własność. W obu przypadkach ich właściciele ponoszą koszty podatków od nieruchomości, opłaty rocznej za wieczyste użytkowanie gruntów, opłacają fundusz remontowy, itp., różnica polega tylko na tym, czy opłaca się spółdzielni w czynszu czy też bezpośrednio do miasta/gminy. W związku z powyższym widzę następujące korzyści wynikające z przekształcenia: Uzyskuję pełną kontrolę nad sytuacją prawną i faktyczną mojego mieszkania, W niedalekiej perspektywie czasowej mój lokal będzie na rynku więcej wart niż spółdzielcze prawo do lokalu, W przypadku upadłości lub likwidacji spółdzielni nie muszę martwić się losem prawnym mojego mieszkania.
Kazimierz poniedziałek, 07.11.2016 13:44
Nieruchomość jest tyle warta ile chce za nią dać uczestnik rynku. Jeżeli kwota 600 tyś wydaje się zaniżona, to albo się działki nie wystawia na sprzedaż w ogóle i czeka na lepsze czasy, albo wystawia się działkę na sprzedaż licząc, że prawa rynku zrobią swoje i w przetargu cena zostanie podbita. Ponadto nie ma obowiązku ustalania ceny wywoławczej na poziomie kwoty z operatu (można wyższą). Z drugiej strony, co komu po wycenie na milion lub dwa, skoro nikt za tyle nie będzie chciał kupić?
obiektywny niedziela, 13.11.2016 14:11
Były dwa przetargi i nikt się nie zgłosił. Po czterach latach w wyniku niższej koniuktury na nieruchomości, nowa wycena została wyszacowana na 600 ty. zł. Tej wyceny musiała spółdzielnia dokonać zgodnie z 156 art. ustawy o gospodarce nieruchomościami. Do przetargu zgłosił sie tylko jeden kontrachent i wygrał przetarg. Gdyby ta działka była taka atrakcyjna to w przetargu wzięło by wielu kontrachentów. Taka jest rzczywista prawda.
obiektywny piątek, 11.11.2016 13:35
Pokażcie mi tego "frajera", który chce kupić za 1,2 mln. zł. działkę, która jest wyceniona na 600 tys. zł. Ale jak w tej sprawie ogłasza się przetarg, to nie startuje, tylko "opluwa" wszystkich, że on ma takie dobre zamiary a sprzedający tego nie chcą zrobić. Tylko "naiwny i głupi" wierzy takim opowieścią. A ten kto występuje w jego interesie, nie broni zgodnego z prawem postępowania spółdzielni, lecz przeciwnie "mrzonkowego interesu" prywatnej firmy, działa na szkodę spółdzielni i wprowadza opinię społeczną w błąd. Panie Prezesie, niech Pan nie da się "ogłupić" garstce "naiwnych i nie znających prawa osób", którzy nie ponosząc odpowiedzialności za słowo a zasiadają w RN. Trzeba trzymać się litery prawa i zasad w tym zakresie obowiązujących. A tych "głupoli", bo inaczej ich nie można nazwać, to najlepiej skierować do organów ścigania, niech tam opowiadają swoje "dyrdymały".
obiektywny wtorek, 08.11.2016 14:02
Działka nie jest własnością spółdzieli lecz miasta. Spółdzielnia sprzedajć działkę zbywa prawo wieczyśtego użytkowania działki i zyskuje 613 tys. zł. Jak tego nie rozumie wiceprezes to nie nadaje sie na to stanowisko. Wycena dokonana zgodnie z art. 156 ustawy o gospodarce nieruchomościami w 2015 r. jest właściwa i obowiżuje, co potwierdziła Komisja Arbitrazowa z Wrocławia. Te osoby co to kwestionują, nie znają się na zasadach gospodarki nieruchomościami - to się ośmieszają. Sami powinni zrezygnować z pełnienia takich funkcji bo to nie przystoi okłamywać mieszkanców i snuć plotki zamiast się podszkalić.
wtorek, 08.11.2016 22:18
Szumna nazwa"komisja arbitrażowa",to kolesie tego który wykonał operat a jak wiadomo "kruk krukowi oka nie wykole.Prawo wieczystego użytkowania,to jak forma własności i jest zbywalne.Jestem przekonany,że Solecki wie co robi i dobrze jest zorientowany.
obiektywny środa, 09.11.2016 06:21
Ty autor !
Jak jesteś taki pewny tych głupstw to skieruj sprawę do Sądu. Ale czytając twoje głupoty jestem pewien że tego nie potrafisz. Ponieważ tylko tchórze potrafią oskarżać w ten sposób się nie podpisując !