Bójka w Świdnicy: straż miejska nie ma sobie nic do zarzucenia
O bójce kilkunastu osób jaka miała miejsce w Świdnicy informowaliśmy Państwa już wczoraj. Radny powiatu Robert Garstecki zarzucił straży miejskiej niedopełnienie obowiązków. - Nic nie możemy sobie zarzucić-komentuje dla doba.pl, Marek Fiłonowicz.
Zdarzenia miało miejsce w nocy z 25 na 26 grudnia na ulicy Pułaskiego. W miejscu tym rzeczywiście zamontowany jest monitoring miejski. Jak się jednak okazuje, swoim zasięgiem nie obejmuje miejsca, w którym doszło do incydentu.
- Przejrzałem bardzo dokładnie całą trasę przejazdu naszej kamery, i nie było na niej widać przytoczonej sytuacji. Nie dostaliśmy również żadnego zgłoszenia o bójce. Mogę powiedzieć to jasno: nie mamy sobie nic do zarzucenia. 27 kamer obsługuje jedna osoba, nie sposób również wszystkiego dostrzec- wyjaśnia Fiłonowicz ze straży miejskiej.
Żadnej informacji nie dostała również policja.
- Nie wpłynęło do nas zgłoszenie o takie sytuacji - mówi Agata Oleśkiewicz z KPP Świdnica.
Wśród komentarzy naszych Czytelników większość osób zdziwiona jest faktem, że nikt z gapiów nie zadzwonił po odpowiednie służby.
- Niestety często się to zdarza. Patrol nawet jak przyjedzie na miejsce, to osoby pobite chcąc uniknąć kłopotów, mówią, że tak tylko się bawili- dodaje Marek Fiłonowicz.
O całej sprawie jak najszybciej chce zapomnieć sam poszkodowany. - Dla mnie to zamknięta sprawa, było minęło, nie chcę do tego wracać - mówi nam M. (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Czytaj także:
[WIDEO] Bójka w centrum Świdnicy. Gdzie była straż miejska?
Przeczytaj komentarze (15)
Komentarze (15)