Burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej pójdzie do prokuratury, a kontroli nad ujęciem wody pitnej nie odda! A co z resztą gminy?
Ta sesja Rady Miejskiej Bystrzycy Kłodzkiej przejdzie do historii samorządu. Trwała niespełna 8 minut! Radni w tym czasie zdążyli jednogłośnie udzielić poparcia burmistrz Renacie Surmie. Jednoznacznie „za” uchwałą byli też aktywiści społeczni. Co się stało, że 20 listopada trzeba było podjąć tak nadzwyczajne kroki?
Chodzi o koncesję na wydobywanie wody leczniczej z ujęcia w Starej Łomnicy, o co stara się pewna warszawska firma, a wcześniej o określenie wielkości i lokalizacji tzw. obszaru górniczego. Gmina chce, by „obszar ten został wyznaczony w sposób optymalny z punktu widzenia interesu przedsiębiorcy, jak i z punktu widzenia interesu społecznego” [cytat z uzasadnienia do uchwały przyjętej przez radnych]. Gdzie tu miejsce na konflikt? Dlaczego wybudowana już przecież nowa rozlewnia znanej marki „Długopolanka” nie podejmuje produkcji i stan ten trwać będzie?
– Zbudowana jest na kłamstwie i obietnicach bez pokrycia – słyszymy od mieszkańców. Spółka, która jest jej właścicielem stara się o utworzenie olbrzymiego obszaru górniczego, jak twierdzą mieszkańcy i zdaje się z tym zgadzać gmina, zupełnie nieadekwatnego do wielkości zasobów wód podziemnych. Obejmować on ma m.in. gminne ujęcia wody, co może pozbawić mieszkańców kilku miejscowości dostępu do wody pitnej, a Bystrzycę Kłodzką rezerwowego ujęcia wody. Obszar górniczy tworzy się w praktyce w celu ochrony inwestora, a nie właścicieli nieruchomości!
Słyszymy, że zawiadomienie o konsultacjach społecznych w sprawie wydania koncesji Marszałek Województwa Dolnośląskiego wywiesił... na tablicy ogłoszeń i na stronie Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu, a gmina i mieszkańcy nie zostali zawiadomieni, bo... nie są stroną postępowania. I znowu: o co chodzi? Obecny obszar górniczy obejmuje 330 ha. Spółka chce go powiększyć niemal trzykrotnie – do 1033 ha – i szukać wody mineralnej pod ziemią, bo na zakupionych przez nią terenach jej zasoby są niewystarczające. Co to jednak oznacza?
Na każdy ruch właściciele nieruchomości na tym obszarze, w tym gmina, będą musieli uzyskać zgodę właścicieli prywatnej spółki! Jeszcze w okolicach Wielkanocy gmina proponowała spółce kompromis: wyłączenie 33 hektarów, na których jest ujęcie wody dla Gorzanwa, Starej Łomnicy, Kolonii Muszyn i os. Stara Łomnica. „Nie chcemy się zgodzić na tak duży obszar górniczy, gdyż to spowodowałoby, że spółka mogłaby zaanektować nasze ujęcie wody pitnej” – mówiła wtedy burmistrz Surma „Wiadomościom Bystrzyckim”. Spółka się na to nie zgodziła.
Teraz istnieje niebezpieczeństwo, że wraz z Marszałkiem Województwa Dolnośląskiego postawią na swoim. Burmistrz Renata Surma jest zdeterminowana. Sprawa trafiła do sądu, choć – z przyczyn formalnych – sprawa może zostać oddalona. Zaalarmowała też Ministerstwo Klimatu i Środowiska, ale wydaje się, że ma asa w rękawie. Zapowiedziała złożenie wniosku do prokuratury. Pani burmistrz nie powiedziała nam, o co konkretnie chodzi, ale stwierdziła, że w konsekwencji może dojść do podważenia zgody dla warszawskiej spółki na wydobywanie wody.
I takie działanie spotyka się z aprobatą mieszkańców. Społeczny Komitet Przeciwko Zwiększeniu Obszaru Górniczego Szczawina, Stara Łomnica, Szklarka, Gorzanów jest przeciwny tzw. kompromisowi, czyli „zrzeczeniu” się przez spółkę jedynie owych 33 hektarów. Dalej wielki obszar górniczy pozostałby praktycznie we władaniu prywatnej spółki, mimo że są tam właściciele! Burmistrz Surma zgadza się, że miałoby to wpływ na rolników z tych terenów czy gospodarstwa agroturystyczne. Kto wygra ten spór? Będziemy pytać wszystkie strony. [kot]
Komentarze (84)
Zobaczymy z kim będzie na wyborach .