Co się stało z naszą klasą? Obchody 41. rocznicy wielkiej bitwy z milicją, która rozegrała się na ulicach Kłodzka
Gdy uczestnicy obchodów wydarzeń, które rozegrały się w Kłodzku 31 sierpnia 1982 roku, 41 lat później weszli na Most Gotycki, usłyszeli dźwięki „Murów” Jacka Kaczmarskiego [i Katalończyka Lluísa Llacha]. Ten nieformalny hymn pierwszej „Solidarności” zagrała na skrzypcach Karolina Lizurej. Mamy wrażenie, że bardziej pasowałby tu inny utwór zmarłego barda – „Nasza klasa”. Słodko-gorzkie to były obchody.
Przede wszystkim dobrze, że w ogóle się odbyły. Próbujemy ocalić pamięć o wydarzeniach, które mocno wpłynęły na życie ich uczestników, ale dziś – niestety – nawet mieszkańców Kłodzka nie zajmują. Chwała zatem burmistrzowi Lądka-Zdroju, Romanowi Kaczmarczykowi, że wpadł na pomysł, by wyjść z tym na ulice. Tak, jak 41 lat temu. Kaczmarczyk był wówczas uczniem kłodzkiego liceum, a po zatrzymaniu przez milicję, stracić miał zęby. Ale – jak sam teraz podkreśla – zyskać za to kręgosłup i wiarę, że w kraju można coś zmienić.
Kaczmarczyk namówił do zorganizowania obchodów starostę kłodzkiego, Macieja Awiżenia [w 1982 roku miał 10 lat] i burmistrza Kłodzka, Michała Piszkę [wówczas 1,5 roku], ale przede wszystkim działaczy ówczesnej „Solidarności”: Mirosława Awiżenia i Adama Kwasa. Nam wszystkim udało się skłonić kilkadziesiąt osób, by przybyli wieczorem, 31 sierpnia, na kłodzki rynek. Jakieś 10 razy mniej, niż 41 lat temu, choć teraz nikomu nie groziło, że zostanie pobity czy zatrzymany przez milicję. „Co się stało z naszą klasą?” – pytał jeszcze w latach 80. Kaczmarski...
Odnalazłem klasę całą –
Na wygnaniu, w kraju, w grobie,
Ale coś się pozmieniało,
Każdy sobie żywot skrobie.
Tak, każdy sobie żywot skrobie... Pojęcie „solidarność” straciło sens i rzadko pojawia się w debacie publicznej. Niedawno nawet jedna z partii usunęła to słowo ze swojej nazwy. Może zatem odważą się go użyć w trwającej właśnie kampanii wyborczej dwaj kandydaci do Sejmu, którzy pojawili się na kłodzkich obchodach, czyli Adam Jaśnikowski i Zbigniew Tur? Jak to ważne, niech świadczą słowa jednej z uczestniczek uroczystości. 40 lat temu była represjonowana, ktoś jej pomógł, ofiarował pieniądze. Do dziś nie wie, kto to był. To była „Solidarność”!
Ważna to było spotkanie, ciekawe wspomnienia, ale... co dalej? Roman Kaczmarczyk zapowiedział, że spotykamy się za rok. Tylko z czym tam przyjdziemy? Gdzie jest opracowanie na temat opozycji demokratycznej na ziemi kłodzkiej, choćby tylko z lat 80. XX wieku? Do tego takie, które zainteresuje czytelników, zwłaszcza młodszych, jak choćby kryminały Tomasza Duszyńskiego? Politycy, nawet samorządowi, nie powinni pisać historii, ale tworzyć warunki, by zajęli się tym profesjonaliści. A bohaterem takiej opowieści – dlaczego nie?! – może być nastoletni Romek.
Starosta Maciej Awiżeń podkreśla, że spoczywa na nas, pamiętających tamte wydarzenia, obowiązek przekazania świadectwa przyszłym pokoleniom. Komitet organizacyjny obchodów z 31 sierpnia zwraca się z prośbą do wszystkich tych, którzy pamiętają tamte dni, posiadają dokumenty, fotografie, wydawnictwa, o przekazanie ich do Muzeum Ziemi Kłodzkiej. [kot]
Komentarze (19)
1. Tuska
2. Kaczyńskiego.