Lewin Kłodzki wydał swoją historię! Mądrzej nie można było przeznaczyć pieniędzy, które dzieli Euroregion Glacensis [FOTO]
„Lewin Kłodzki w dziejach trzech kultur” to tytuł pierwszej monografii historycznej tego niegdyś „miasta królewskiego”, a dziś urokliwej miejscowości, która razem z 16 wioskami tworzy najmłodszą gminę w powiecie kłodzkim. Jej autor, Andrzej Sobczyński, zrobił to, co rzadko się u nas udaje: zebrał wszystko, co wiadomo o tej ziemi. A gmina znalazła środki, by wydać drukiem jego pracę. Jaki jest efekt?
Byliśmy na promocji książki, która odbyła się 29 maja w Gminnym Ośrodku Kultury i Bibliotece w Lewinie Kłodzkim. Już to miejsce świadczy o znaczeniu miejscowości w dziejach – to w tym właśnie budynku swoją siedzibę miał sąd. I nie dość, że spotkanie z autorem było interesującą podróżą w przeszłość, to jeszcze – jak jego wszyscy uczestnicy, a było ich około 40! – dostaliśmy tę ważną pozycję w prezencie.
Od razu zwracamy uwagę na kluczową kwestię, która pozwoli Państwu ocenić, czy warto zainteresować się historią Lewina Kłodzkiego. Na początku czerwca 1945 roku „nieregularne pododdziały czechosłowackiej >milicji< miały zająć Lewin i Międzylesie, przy milczącym poparciu dowódcy 4 dywizji Armii Czerwonej". Dowódca 10 dywizji WP w odpowiedzi nakazał „zwiększyć aktywność wojsk polskich na ziemi kłodzkiej".
Do konfliktu zbrojnego między Polakami i Czechami wtedy nie doszło, ale – jak pisze Andrzej Sobczyński, naszym zdaniem jednak z pewną przesadą – jego groźba wisiała nad nami do marca 1947 roku, kiedy to dopiero władze Czechosłowacji pogodziły się z faktem, że ziemia kłodzka miała przypaść Polsce. Granica między naszymi państwami została jednak ostatecznie uregulowana w czerwcu 1958 roku.
A dziś po kilkudziesięciu latach możemy na podstawie wspólnego polsko-czeskiego projektu rozmawiać o historii regionu i chyba po żadnej ze stron nie budzi emocji to, że Lewin Kłodzki zapisał się „w dziejach trzech kultur”: najpierw czeskiej, potem niemieckiej, a dopiero od 1945 roku w polskiej. I taka właśnie jest praca Andrzeja Sobczyńskiego. Historia Lewina Kłodzkiego jest po prostu „nasza”.
Wskazujemy jednak na moment, który nie znalazł chyba dostatecznego rozwinięcia u Sobczyńskiego. W marcu 1946 roku dawnych mieszkańców wysiedlono z Lewina Kłodzkiego {wtedy nazywał się on Lewinowo]. Czy byli wśród nich Czesi, którzy przecież mieszkali w tej części ziemi kłodzkiej, a przez polskich osadników i władze traktowani byli często identycznie jak Niemcy? Pisaliśmy o tym TUTAJ.
Pytań, tematów do dyskusji, książka ta wywołuje wiele, ale to jest właśnie jej niezaprzeczalna wartość! Niestety, nie znajdziemy raczej dowodów, że na miejscu obecnego Lewina była osada już w czasach rzymskich. O tym też rozmawiano w Gminnym Ośrodku Kultury i Bibliotece. A wśród słuchaczy byli na przykład młodzi odkrywcy – Konrad Oczkowski i Karol Orman, którzy co i rusz odnajdują sensacyjne artefakty.
Dyrektor Jan Bałchan, który prowadził spotkanie, ogłosił, że oficjalne otwarcie Izby Regionalnej nastąpi 8 lipca, w trakcie Dni Lewina Kłodzkiego. Znajdą się tam właśnie obiekty wykopane z ziemi pod nadzorem konserwatora zabytków. Może kiedyś trafi tam też tysiącletni miecz odnaleziony przez tych lokalnych pasjonatów. Życzymy im, żeby ich odkrycia wpłynęły na rewizję dotychczasowej wiedzy o regionie.
W Lewinie Kłodzkim urodził się wybitny badacz dziejów ziem kłodzkiej, Joseph Kögler (1765-1817). Od tamtych czasów historia jednak przyspieszyła. My żałujemy, że jego następca, Andrzej Sobczyński, precyzyjny jak mało który profesjonalny badacz [wszak był słuchaczem szkoły wywiadu wojskowego w Janówku], w książce nie pozwolił sobie na tak barwny język, jakim posługiwał się podczas jej promocji.
A po co nam w ogóle zajmowanie się historią? Zacytujmy wójta Joannę Klimek-Szymanowicz ze wstępu do tego dzieła: „[Historia] Uczy zarazem, na przykładzie doświadczeń poszczególnych pokoleń, do jakich wielkich osiągnięć, a czasem i porażek może doprowadzić przyjęta strategia rozwoju lub jej zaniechanie”. Czyż to nie jest wystarczające uzasadnienie? Po latach Lewin Kłodzki dziś pięknieje.
Pani wójt nie byłaby sobą, gdyby nie zdradziła nam pewnego sekretu... Otóż pierwotnie wydanie książki „Lewin Kłodzki w dziejach trzech kultur” wyceniono na 100 tys. złotych. Dużo, zwłaszcza w tak przecież nie bogatej gminie. Sumę tę jednak po negocjacjach udało się kilkukrotnie obniżyć. Czyż to nie jest efekt dobrze odrobionej lekcji historii? [kot]
Monografia została opracowana i wydana dzięki projektowi Urzędu Gminy Lewin Kłodzki „Na styku trzech kultur. Dzieje Lewina Kłodzkiego”, współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz budżetu państwa za pośrednictwem Euroregionu Glacensis.
Przeczytaj komentarze (5)
Komentarze (5)