Lądek-Zdrój na zawsze pozostanie w ich pamięci... Zadbał o to Petro, syn Macedończyka, który trafił tu w 1948 roku

niedziela, 25.5.2025 22:57 17770 51

„Jako ludzie zdaliśmy egzamin z ludzkości”... Tak, to o nas... O Polsce i Polakach, o Lądku-Zdroju i – choć w mniejszym stopniu – o lądczanach. Opowiada o tym wystawa, którą oglądać można było w Collegium Maius Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Co my wiemy o pobycie przeszło tysiąca macedońskich dzieci w naszym kurorcie?

Wystawa „Majko mila!” [Mamo kochana!] autorstwa Petra Aleksowskiego, wybitnego reżysera i dokumentalisty, opowiada i naszą historię. Na poznańskim uniwersytecie poznali ją uczestnicy międzynarodowej konferencji w 80. rocznicę zakończenia II wojny światowej w Europie: „Kultura i pamięć – wojna i pokój”. I może pierwszy raz spotkali się przy tej okazji z nazwą Lądek-Zdrój. Jak to? Przecież tu wojny nie było!

Hmm... Jesienią 1948 roku na stację w Lądku-Zdroju dotarł specjalny pociąg, a w nim 1013 macedońskich dzieci, wśród nich był kilkuletni Mito, ojciec Petra Aleksowskiego. Rok później dzieci uchodźcy z pogrążonej w wojnie domowej Grecji przyjechały do Dusznik-Zdroju, a potem do Międzygórza. Była to ścisła tajemnica państwowa, może dlatego tak mało o tym wiemy [pisaliśmy o tym niespełna 2 lata temu TUTAJ].

Ale czy chcemy więcej wiedzieć?  10 lat temu Lądek-Zdrój gościł artystów Narodowego Teatru Macedonii w Skopje, m.in. wybitnego kompozytora Gorana Trajkoskiego. W asyście Jacka Głomba, dyrektora Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, który wystawił sztukę o wywiezionych z Grecji przez komunistów macedońskich dzieciach [„Przerwana odyseja”], spacerowali po mieście. Śladów po nich nie znaleźli.

A przecież Naso, Ilia, Wasylka w towarzystwie polskiej opiekunki Niny Krzyszczak pozowali lata temu przed Zdrojem Wojciech! Ich zdjęcie pochodzi z wystawy, na której nie brak i innych z Lądka-Zdroju. Są na nim dzieci ze Szesztewa czy Sztrkowa. „Ci co nas wygnali z domów, noszą w sobie grzech wypędzenia, lecz go nie czują, gdyby czuli, to pozwoliliby nam wrócić!” – tak pisał Toli Radowski, jeden z tych Macedończyków.

My zaś dodamy: kto u nas o tym zapomni, zapomina o naszej chwale. To Władysław Krzyszczak, dyrektor domu dziecka dla macedońskich uchodźców, który obejmował więcej niż połowę uzdrowiska, napisał te słowa: „Jako kraj, jako ludzie zdaliśmy egzamin z ludzkości”. Petro Aleksowski powiedział nam, że jeszcze z ówczesnym burmistrzem Kazimierzem Szkudlarkiem, były rozmowy na temat pomnika. I nic.

Lądeckie Towarzystwo Historyczno-Eksploracyjne planowało umieścić specjalną tablicę na peronie lądeckiego dworca. Może nie jest na to za późno? Petro aż zaświeciły się oczy, gdy o tym usłyszał. Tymczasem fetuje go Instytut Filologii Słowiańskiej UAM i Miasto Poznań, jego wystawę oglądał Goce Vidanovski, przedstawiciel macedońskiego ministerstwa edukacji. A może by tak obejrzeć ją w Zdroju Wojciech? [kot]

Przeczytaj komentarze (51)

Komentarze (51)

rak dzisiaj, 20 min temu
Z pazurem i humorem

No i proszę bardzo – napisałem. Rak jest skuteczny.
Ale, serio, nie o to chodzi. Rak nie chce być ani ekonomem, ani poganiaczem burmistrza. Nie będzie biegał z batem i krzyczał: „Robota, robota!”

Tyle że – proszę uprzejmie – jezdnia przy moście Nepomucena wyrównana.
Ruszyły też roboty przy moście złotostockim.
Czyli co? Można? Można!

I teraz pytanie do tych, co „nie da się”: czy to naprawdę było takie trudne do zrozumienia?
Dla mnie to trochę dziwne. Albo ktoś spał na urzędowym stołku, albo budzi się tylko wtedy, gdy coś trzaśnie w mediach.

Ale dobrze, nie będę złośliwy.
Czekam na dalszy ciąg – i zapewniam: Rak 1 przyjdzie z szampanem i gratulacjami.
Dla mnie to nie problem. To jak bułka z masłem.
Wystarczyło po prostu... chcieć.

Z poważaniem i niedowierzaniem –
rak dzisiaj, 9 godz temu
Warzywna logika
Rak

Jedna z lokalnych madame, świeżo obdarowana kwiatami od burmistrza, oburza się na Facebooku: jak to możliwe, że w Lądku są dwa sklepy z warzywami i jeszcze ktoś handluje na rynku? Toż to chaos, wolna konkurencja i – nie daj Boże – wybór dla ludzi!

Ale nie dziwota. To to sama, co 13 grudnia twierdzą , że Polsce niepotrzebne duże lotnisko, bo jest przecież w Berlinie. Skoro Niemcy mają, to po co my?

Z takim podejściem najlepiej byłoby zlikwidować wszystko, co niepasujące do jedynej słusznej linii warzywno-partyjnej. I najlepiej, żeby pietruszka miała certyfikat lojalności.
rak dzisiaj, 9 godz temu
Ej wy, ludzie z gminy Lądek!
(Ballada o burmistrzu, co myślał, że wszystko mu wolno)

Ej wy, ludzie z gminy Lądek, wy burmistrza się nie bójta!
Choć się pręży, choć się złości — wy się jego nie lękajta!
Choć ustawia vice sam i radnych w kąt przestawia,
To nie książę ani car, tylko sługa, co się z prawem zderza!

Aż w ratuszu burmistrzowskim zapanował blady strach,
Radni milczą, głowy w dół — „żeby tylko nie być w łaskach łach!”
Bo burmistrz grzmi: „Nie rada tu wybiera, nie wyście od decyzji!
Viceburmistrz mój wybór! Kto się sprzeciwi – ten w opozycji!”

Ej wy, wy radni, tych pogróżek nie kupujta,
Mandat nie od niego macie – więc się w sobie wreszcie zbójta!
Bo jak długo jeszcze będziecie milczeć i potakiwać?
Czy po to was lud wybrał, żeby tylko grzecznie kiwał?

Ej wy, wy ludzie, se złym strachem głów nie trujta,
I choć zabija demokrację — wy burmistrza się nie bójta!
Ej wy, wy ludzie, czas w kupę się wziąć raz,
Bo ratusz nie folwark, a burmistrz to nie wasz pas!

Aż zjawił się w tej gminie ktoś z innej, wolnej wsi,
Co chodził od domu do domu i mówił jasno, bez mgły:

"Ej wy, wy ludzie, tych pogróżek nie kupujta!
To nie monarchia, tu samowoli nie szanujta!
Ej wy, wy radni, przestańcie siedzieć jak trusie,
Choć krzyczy burmistrz – wy burmistrza się nie bójcie!"
rak dzisiaj, 11 godz temu
Serdecznie witam, panie dziennikarzu!
Zanim opowiem o planach swoich i mieszkańców, powiem wprost: jeśli na stanowisko wiceburmistrza chcecie wybrać tego samego, kto jest teraz, to od razu proszę o czerwoną kartkę.

Pani burmistrzu, dostała Pani 1900 głosów, ale gdyby uczciwie powiedziała Pani, że chcecie wybrać na wiceburmistrza właśnie tego, kto jest obecnie, to nigdy by Pani nie wygrała.

Oszukaliście nas – i jak się z tym czujecie? Połowa radnych, w tym „Rak”, którego pan dwa razy oszukał, a także wielu mieszkańców, ma tego dość. To efekt waszego oszustwa.

Tyle i aż tyle od mieszkańców, panie dziennikarzu – prosto, bez ogródek, jak od zapałek.
rak dzisiaj, 11 godz temu
Po cichu
Po wielkiemu cichu,
Idu sobie ku urzędowi na zwiadu.
Idu — i patrzu, i widzu:
Rak znów pisze na Doba,
Moje zadnie jest informować o tym vice —
Bo przecież ktoś musi pilnować,
By prawda nie wymknęła się spod kontroli.

Po cichu,
Po wielkiemu cichu,
Sygnaliści już szepczą,
A ja z notatnikiem w ręku,
Jak cichy agent prawdy,
Co przekazuje doniesienia z pierwszej ręki —
Zanim ktoś z urzędu zacznie się denerwować.

Bo vice zawsze gotów,
By zareagować szybko,
Jakby pióro Raka było bronią palną,
A ja tylko kurierem,
Który niesie wieści, których nikt nie chce słyszeć.
rak dzisiaj, 11 godz temu
Rak” już odnalazł producenta legendarnej taczki — tej jedynej w swoim rodzaju maszyny, która ma być symbolem złotostockiego absurdu i mostowego dramatu. Teraz tylko czeka na naszych radnych — ekspertów od machania papierami i pozorowania działania — żeby wrzucili wzór i wagę. Bo taczka musi być tak solidna, jak ich umiejętności naprawy mostu, który po powodzi wygląda, jakby przeszedł przez tornado i apokalipsę jednocześnie.

Mieszkańcy zażyczyli sobie metalowe koła — nie dla ozdoby, ale żeby taczka nie rozpadła się pod ciężarem codziennych zmagań i przede wszystkim, żeby przetrwała wywózkę przez most-zombie. Bo jak inaczej mają tamtędy przejechać osoby niepełnosprawne z naszego osiedla, które już dziś topią się w absurdzie i frustracji, próbując pokonać ten mostowy koszmar?

Taczka z metalowymi kołami to symboliczny kopniak dla radnych — tych, którzy tak uparcie zapatrzeni są w dzielną władzę: burmistrza i vice — niech im się wreszcie w głowach poukłada, bo most, groźniejszy niż ich polityczne obietnice, nie może dalej robić z nas pośmiewiska. Czas przestać „gwiazdozrylić”, wyjść z kosmosu i zacząć działać, zanim ktoś na tym moście naprawdę się połamie — albo taczka z metalowymi kołami stanie się ostatnią deską ratunku dla mieszkańców.
rak dzisiaj, 11 godz temu
Serdecznie witam, panie dziennikarzu – zanim opowiem panu o swych planach… i planach mieszkańców
Rak pisze, bo widzi, że niektórzy nadal nie widzą. A jeszcze więcej udaje, że nie widzi. Dlatego czas przypomnieć: przyzwoitość to nie kwestia partii, tylko klasy. A tej, jak się okazuje, brakuje nie tylko w Sejmie, ale i w tej gminie.

Serdecznie witam, panie dziennikarzu.
Zanim opowiem panu o swych planach – i planach mieszkańców – chciałbym zapytać: czy panu jeszcze nie wstyd?

Bo oto mamy rząd, który swoją „historyczną” większość opiera na 12 głosach. Nie procentach – głosach. I robi z tego święto demokracji. A dzień, w którym prezydent elekt odbiera zaświadczenie z PKW, to niby przypadkiem dzień, w którym w Sejmie głosuje się wotum zaufania.
Takie cuda to tylko w Polsce. I tylko w polityce, która straciła nie tylko kręgosłup, ale i resztki przyzwoitości.

A gdzie wtedy był premier Tusk?
Otóż nie był. Bo – jak to się teraz mówi – polityczna kalkulacja przeważyła nad klasą.
Bo klasa to nie jest krawat. I nie doktorat z filozofii. Ani z dziennikarstwa.

Klasa to odruch.
Że jak ktoś wygrywa, to się gratuluje.
Że jak się coś obiecuje, to się dotrzymuje.
Że jak się dostaje 1900 głosów, to się nie znika z kadru.

Bo u nas też się głosuje. I też potem bywa, że ktoś wybrany przez 1900 osób, czyli przez więcej niż połowę głosujących, oddaje władzę swojemu vice – jakby był słupem z parkingu przy Biedronce.
A ludziom mówi: „no wiecie, nie wyszło, ale trwamy dalej”.

I tu Rak mówi jasno – z poparciem mieszkańców, ale i części radnych:
nie znamy ten numery, panie dziennikarzu.
Nie znamy, nie akceptujemy i nie zapomnimy.

Bo jak ktoś startuje na burmistrza, zbiera głosy, obiecuje, że „poprowadzi gminę”, a potem – tuż po wyborach – znika i oddaje stery, to nie jest żadna kontynuacja.
To jest zwykłe oszustwo polityczne. I nie pomoże ani milczenie, ani to, że w CV stoi „dziennikarz”.
Dziennikarz, który znika po wyborach, to nie dziennikarz. To redaktor znikąd.

I teraz uwaga – lokalny konkret:
mieszkańcy zgłaszają się do Raka z pytaniem, czy zna firmę, która zrobi na wymiar… taczkę dwuosobową.
Solidną, z dobrym zawieszeniem, może nawet z biegiem wstecznym.
Bo skoro władza jest „zbiorowa”, to i odjazd powinien być zespołowy.
Nie dla hecy. Dla przyzwoitości.

Więc jeszcze raz, panie dziennikarzu z CV:
Serdecznie witam.
I pytam: to był plan? Czy tylko taka gminna partyzantka?

Bo Rak nie zapomina.
Rak pamięta, kto z kim, gdzie i za co.
A mieszkańcy – choć na razie milczą – zaczynają zgrzytać zębami.

I wtedy może się okazać, że kolejne „kontynuacje” będą krótkie jak pamięć urzędników po wyborach.
rak wczoraj, 23 godz temu
Nie ma takiego miasta jak Londyn! Jest Lądek-Zdrój i basta! A burmistrz? No cóż, słup vive burmistrza — stoi, nie gada, ale i tak robi więcej niż niektórzy w urzędzie...” to co vice każe
rak środa, 11.06.2025 10:07
Obudźcie się, mieszkańcy!

W tej gminie — zapewniam — są ludzie wykształceni, z prostym kręgosłupem moralnym. I co ważne — urodzeni w Lądku. Ludzie stąd. Tacy, którzy spełniają wszystkie wymagania konkursów, mają kompetencje, doświadczenie, uczciwość. A mimo to są odrzucani. Dlaczego? Bo nie są „ich”. Bo nie pasują do układów, nie stoją w tych samych kuluarach, nie przesiadują przy tych samych stolikach. Bo to nie ten poziom — ani intelektualny, ani moralny. Tu nie wybiera się najlepszych. Tu wybiera się swoich.

Mieszkańcy! Obudźcie się! Zwłaszcza ci, którzy nadal zapatrzeni są w „wnuka dziadka z Wehrmachtu”, który przemawia z takim zadęciem, że aż robi się niedobrze — mnie, moim znajomym, wielu z nas. Ale o tym nikt głośno nie mówi. Jeszcze.

Mieszkańcy tej gminy jednak nie są ślepi. Widzą, co się dzieje. Widzą, kto naprawdę ciągnie za sznurki. I nie dadzą się już nabrać — zwłaszcza na kogoś, kto już tu był, narobił bałaganu, a z obecnego burmistrza zrobił tylko słup ogłoszeniowy z wiecznie „zapłakaną” miną. Wstyd.
rak środa, 11.06.2025 09:16
Jeśli ktoś nie rozumie, że do West Point idzie się po to, żeby zostać generałem, a na Harvard – żeby mierzyć w fotel prezydenta, a nie uczyć się doić krowy, to może niech jednak zapisze się do szkoły rolniczej. Tam przynajmniej nie będzie nikomu przeszkadzał myśleniem.
rak środa, 11.06.2025 08:40
Uzdrowisko z rozrzutnika

Lądek-Zdrój chce być stolicą polskich uzdrowisk. Ambitnie. Szkoda tylko, że budować to mają ludzie po szkołach rolniczych, dla których rozrzutnik do gnoju to główne narzędzie planowania przestrzennego.

Zamiast wizji – obornik. Zamiast strategii – rozrzut. I to nie tylko nawozu, ale i pieniędzy.

Czy ktoś naprawdę wierzy, że z takim zapleczem da się stworzyć perłę turystyki? Bo ja widzę raczej stodołę z fontanną.
rak środa, 11.06.2025 08:16
Czas na referendum! Pogońmy to towarzystwo wzajemnej adoracji z naszej gminy!

Mieszkańcy Lądka-Zdroju, zostałem oszukany — tak jak wielu z Was. Nasza gmina jest rządzona przez ludzi, którzy nic dla niej nie wnoszą, a biorą ogromne pieniądze. To towarzystwo wzajemnej adoracji, które przez lata dba tylko o własne interesy.

Wiele radnych ma kredyty na łącznie ponad milion złotych. To oznacza, że są zależni od układu i boją się stracić dietę, bo jak nie będą głosować tak, jak im każą, to przestaną ją dostawać. Kto spłaci ich kredyty, jeśli stracą to źródło dochodu? To czysta pułapka!

A co dostają mieszkańcy? Przez pięć lat tacy radni biorą ponad 160 tysięcy złotych — za nic, za brak konkretnych działań i realnych efektów.

Moja rada dla wszystkich — nie wybierajcie na radnych ludzi, którzy są tylko kolesiami i mają długi. Wybierajcie tych, którzy mają rzeczywiste osiągnięcia, którzy pracują dla nas, a nie dla własnych interesów.

Nadszedł czas na referendum. Pokażmy, że chcemy zmian i uczciwego zarządzania!
rak środa, 11.06.2025 08:00
Lądecki cyrk bez klakierów — kto tu naprawdę rządzi i dlaczego mieszkańcy mają w nosie

Słuchajcie uważnie, bo to, co Wam powiem, to nie są plotki — to pewnik na 95%. Obecny burmistrz wskoczył na stołek z górnolotną obietnicą: „Zrobimy audyt, bo gmina tonie w długach i finansowej ruinie po poprzedniku.” Brzmi pięknie, prawda? Tylko że ta bajka skończyła się zanim zaczęła, bo zaraz pojawił się były burmistrz — ten sam, który przegrał wybory nawet z kulawym (tak, serio!) — i jego kumpel, obecny vice, który wpakował się do urzędu tylnymi drzwiami, bo normalnie nikt by go nie wybrał.

Co zrobili? Wypowiedzieli cichy zakaz audytu. Czemu? Bo wiedzą, że jak zaczną kopać, to wypłyną wszystkie brudy — a tam są gówna po pas. Ten sam vice, który kiedyś stracił stołek, też gadał o audycie, ale jak przyszło co do czego, to zrobił wielkie nic. Zakulisowe układy? Oczywiście. „Ty na mnie masz haka, ja na ciebie — więc sza, siedź cicho, bo oberwiesz.”

Mieszkańcy? Mają być głusi, ślepi i milczący, dawać się robić w bambuko i patrzeć, jak kasa znika w nieznane dziury. Kaziu — nasz mistrz od nicnierobienia — to totalny frajer, który nie dość, że zmarnuje każdą złotówkę, to jeszcze spróbuje zamieść pod dywan każdą nieprawidłowość. Sprawa datku na „leśną świątynię”? Pytam, a ten udaje, że nie wie o co chodzi. A my wszyscy mamy patrzeć na to jak na bajkę?

Nie ma co owijać w bawełnę — tu rządzi koteria strachliwych cwaniaczków, którzy trzymają się nawzajem za mordy i robią z mieszkańców idiotów. To jest jawna obłuda i demolka samorządu, którą każdy przyzwoity człowiek powinien nazwać po imieniu.

Więc: otwórzcie oczy, bo jeśli dalej będziecie siedzieć cicho, to oni zrobią z nas wszystkich idiotów i złodziei własnych pieniędzy.
rak środa, 11.06.2025 07:26
Mieszkańcy Lądka-Zdroju!

Sytuacja w naszej Radzie jest już nie do zniesienia. Konflikty, chaos i brak odpowiedzialności sprawiają, że tracimy nie tylko zaufanie, ale i NASZĄ KASĘ! Środki z powodzi — które miały pomóc odbudować nasze domy i infrastrukturę — przepadają albo są rozkradane pod stołem. To jest NIE DO PRZYJĘCIA!

Nie możemy dłużej czekać i patrzeć, jak władza marnuje nasze pieniądze i lekceważy nasze potrzeby. Czas na REFERENDUM! To my, mieszkańcy, musimy wziąć sprawy w swoje ręce i POZGANIĆ viceburmistrza oraz cały ten układ, który zamiast pomagać, szkodzi!

Są już radni, którzy wiedzą, jak zorganizować referendum — teraz wszystko zależy od NAS! Nie pozwólmy, by dalej rządzili nami ludzie, którym NIE ZALEŻY na dobru Lądka-Zdroju.

Zbierajmy podpisy, działajmy razem! Tylko tak możemy ocalić naszą przyszłość i naszą kasę!

Dość marnotrawstwa — czas na zmianę!
rak środa, 11.06.2025 06:52
Wiadomość od sygnalistów dla Raka
Vice od Zetora, czyli jak się robi inwestycje po lądecku

W Lądku-Zdroju można dziś usłyszeć, że za inwestycje odpowiada viceburmistrz. No to warto zapytać: kto to właściwie jest?

Ano pan po szkole rolniczej, który – jak głosi wieść gminna – największe doświadczenie zdobył na budowie traktora ZETOR, a potem przez lata rozsiadł się po różnych stołkach w urzędzie, niezależnie od tego, kto akurat siedział w gabinecie burmistrza. Zna każdy korytarz, każdą kawę i każdy fotel. Był już nawet burmistrzem.

I co wtedy zrobił? Jedyną trwałą pamiątką po jego rządach było „wrażenie” – ale nie na mieszkańcach, tylko na kilku urzędniczkach. Mówią, że nie wprowadził żadnych zmian, ale za to zaskarbił sobie wdzięczność struktur urzędniczych, które do dziś ma przy sobie – już w roli radnych, lojalnych i wdzięcznych.

A że wybory zawsze przegrywał, to teraz wszedł tylnymi drzwiami – na plecach obecnego burmistrza, którego – jak mówią mieszkańcy – sam uczynił słupem. I tak oto dziś rządzi z tylnego siedzenia, pociąga za sznurki, decyduje o wszystkim, ale formalnie – nie odpowiada za nic.

Dziś ten człowiek odpowiada za strategię odbudowy Lądka-Zdroju po powodzi – ponad 100 milionów złotych. Problem w tym, że strategii brak, decyzji brak, a zamiast działania mamy chaos, przekładanie spotkań i spychologię urzędową. Mieszkańcy czekają na konkrety, a urzędnicy – żeby się samo zrobiło. Jak nie wyjdzie, to wiadomo – „to Rada przeszkadza”.

To ten sam styl, ta sama szkoła zarządzania, co u premiera bo to z tego samego miotu Ten sam klimat – z tyłu decyduje, z przodu kiwa głową.

A burmistrz? Stoi, patrzy, kiwa głową. Modelowy słup – z certyfikatem zgodności z układem. Nie przeszkadza, nie wychyla się, nie zadaje pytań. Za to ciągle promuje te same „zaufane twarze” z urzędu, które teraz piastują mandaty i pilnują, żeby nic się nie zmieniło.

Tak dziś wygląda gmina z potencjałem: z pieniędzmi na odbudowę, z ludźmi oczekującymi pomocy – i z ekipą, która woli trwać niż działać.
Teatr układowy w jednym akcie: Zetor, słup i chaos.

Rak
rak wtorek, 10.06.2025 15:37
Termomodernizacja czy termiczna eutanazja zabytku?Lądek-Zdrój kolejny raz balansuje na cienkiej linie pomiędzy ambicją a niemocą. 16 maja gmina ogłosiła z dumą złożenie wniosku o dofinansowanie przebudowy zabytkowego Domu Zdrojowego – tym razem w ramach ZIT Południowego Obszaru Funkcjonalnego, czyli tzw. „niekonkurencyjnego naboru”. Celem: stworzenie przestrzeni kulturalnej, poprawa zarządzania dziedzictwem i oczywiście – jak zawsze ostatnio – „ograniczenie emisji”. Pięknie brzmi. Tylko że to déjà vu. Rak o tym wie, bo śledzi losy Domu Zdrojowego od lat. Najpierw miała być rewitalizacja, potem była koncepcja rewitalizacji, potem była korekta koncepcji rewitalizacji, a na końcu… była cisza. 360 tysięcy poszło na papier, a Dom jak stał z odpadającym tynkiem, tak stoi. I teraz znów się coś dzieje. Niby.Bo przecież już raz Dom Zdrojowy był o krok od przemiany w perłę dolnośląskiego kurortu. Wydano 360 tys. zł na projekty, koncepcje, rysunki i foldery. Planowano 18 milionów dotacji. I co? I nic. Urząd marszałkowski dotacji nie przyznał, uznając wniosek za błędny i nie do odratowania .
Dziś, kilka lat później, mamy nowy wniosek, nowe nadzieje, nowe hasztagi: #Termomodernizacja, #Ekologia, #RozwójLokalny. Ale problemy pozostały te same. Obiekt nadal jest zabytkiem wymagającym nie tylko kosmetyki termicznej, ale gruntownej rewitalizacji z szacunkiem dla historii. Nadal jest własnością spółki, a nie gminy. Nadal wymaga współpracy, której na poziomie marszałek–burmistrz–prezes uzdrowiska często brakowało. Lądek-Zdrój świętuje 777-lecie. I wygląda na to, że jego Dom Zdrojowy zamiast być symbolem przyszłości, staje się pomnikiem nieudolności. Oby nowy wniosek nie trafił do tej samej szuflady, co poprzedni. Bo następnego już może nie być – nie będzie czego rewitalizować.
rak wtorek, 10.06.2025 08:54
Nie raz pisałem jako Rak na portalu Doba.pl i nie raz udowodniłem, że jestem skuteczny – tak mówią o mnie mieszkańcy, którzy regularnie się do mnie zwracają w ważnych dla nich sprawach. Dlatego, gdy ktoś postępuje nie fair wobec mnie i społeczności, którą reprezentuję, nie mogę milczeć. Tym razem adresatem musi być Wojewoda Dolnośląski.
Pl. Powstańców Warszawy 1
50-153 Wrocław

Dotyczy: braku odpowiedzi Burmistrza Lądka-Zdroju na kierowane pisma i zapytania

Szanowny Panie Wojewodo,

niniejszym zwracam się do Pana z uprzejmą prośbą o podjęcie działań nadzorczych wobec Burmistrza Lądka-Zdroju, który – mimo kierowanych do niego zapytań w imieniu mieszkańców – nie udziela odpowiedzi w ustawowym terminie.

Pisma kierowane do Burmistrza dotyczyły istotnych spraw lokalnych, które budzą zainteresowanie i niepokój mieszkańców. Niestety, brak reakcji ze strony władz samorządowych utrudnia społeczny nadzór i budzi poważne wątpliwości co do transparentności działań urzędu.

W związku z powyższym wnoszę o:

Sprawdzenie, czy Burmistrz Lądka-Zdroju nie narusza przepisów Kodeksu postępowania administracyjnego oraz ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Zobowiązanie Burmistrza do udzielenia odpowiedzi na kierowane zapytania.

Rozważenie zastosowania środków dyscyplinujących, przewidzianych w obowiązujących przepisach prawa.

W załączeniu przesyłam kopie pism, które pozostały bez odpowiedzi.

Z poważaniem,


Załączniki:
– Kopie pism kierowanych do Burmistrza
– Potwierdzenia nadania / odbioru
wtorek, 10.06.2025 08:07
„Zabawne, jak niektórzy byli włodarze – choć kiedyś sami rozbijali rodziny i układali sobie życie na nowo z osobami z urzędu – dziś występują w roli strażników moralności i obrońców wszystkiego, co uczciwe i przejrzyste. Wtedy im to nie przeszkadzało, dziś – każdemu innemu wytykają najmniejsze potknięcie. Pamięć mają wygodną, ale ludzie wokół – niekoniecznie.”
rak wtorek, 10.06.2025 06:45
Mam też radę dla pana burmistrza.
Bo zaczyna się zachowywać, jakby był zakochany w swoim zastępcy – bezkrytycznie, bezrefleksyjnie, jak dziewczę zapatrzone w pierwszą miłość. Dla nich obu – i dla wielu radnych – przydałoby się po wiaderku zimnej wody. Wylać to sobie na głowę, by ożywić umysł i wreszcie wziąć się do roboty. A nie wmawiać mieszkańcom, że wszystko jest cacy, bo nie jest.
rak wtorek, 10.06.2025 06:19
Rządzą nami nieudacznicy i kombinatorzy!

Po co mieszkańcom puste słowa i pozorowane działania, skoro połowa rady ma łączne zadłużenie ponad MILION złotych?! Diety radnych to dla nich ratunek – zamiast pracować, spłacają kredyty i życie na koszt mieszkańców. Kelnerka z Wolina, ulubienica viceburmistrza, z kredytem na mieszkanie, spokojnie go spłaci z diety, a już szykuje się dla niej praca w ratuszu. Tak robi się z mieszkańców frajerów!

Oświadczenia majątkowe burmistrza i vice są ukryte tak dobrze, że ciężko je znaleźć – ale ja je znajdę i pokażę, jak naprawdę rządzą nami ludzie, którzy nie potrafią ułożyć sobie życia prywatnego, a co dopiero zarządzać miastem. To skandal!

Po powodzi była cenna inicjatywa wolontariatu, a potem za tę „pracę” wystawiono fakturę na 720 tys. zł i niby wszystko cacy. Tymczasem burmistrz ciamajda albo udaje, że nic się nie dzieje, a kobietę, która ujawnia prawdę, zwalnia.

To nie jest zarządzanie – to kabaret z brutalnym obliczem oszustwa i niekompetencji. Mieszkańcy, obudźcie się, bo inaczej będzie tylko gorzej!
rak wtorek, 10.06.2025 06:03
wyszukane w sieci na hyde park
Panie Szkudlarek, proponuję wszystkim radnym i zarządzającym miastem jeździć (do pracy i z pracy) ulicą Klonową a następnie przez most Złotostocki. Następnie wytłumaczyć osobom niepełnosprawnym jak mają wydostać się z Osiedla Słonecznego za pomocą swoich wózków elektrycznych, aby udać się na zakupy, rehabilitację czy do lekarza. Osoby te są od powodzi pozbawione możliwości samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie. Od września 2024 zaraz minie rok. Chodników na Klonowej też nie ma --- RAK O TYM SAMYM PISZE ---------Pani burmistrz i pani Szkudlarek zachowujecie się jak rozkapryszone panienki i ciamajdy – zamiast działać, tylko się wykręcacie i udajecie, że problem nie istnieje. Dlatego pani Roksana pisze – bo wy nie potraficie nawet porządnie zrobić chodnika, a co dopiero pomóc mieszkańcom! Pani burmistrz, pani Szkudlarek – czy wyście na głowy poupadali? Od roku osoby niepełnosprawne nie mogą wyjechać z osiedla, bo nie ma chodników ani przejazdu przez most. Klonowa to tor przeszkód, nie ulica. Macie ludzi w nosie? Bo wygląda, jakbyście byli cepami, a nie samorządowcami. Do roboty, a nie do zdjęć i ankiet!
rak poniedziałek, 09.06.2025 13:06
W Lądku coś drgnęło. Oby to był początek trzęsienia.Podobno w Lądku-Zdroju powstał Klub Radnych o wdzięcznej nazwie „Nasz Lądek”. Nasz Lądek” zapowiada wydanie gazety niecyklicznej. Niby drobnostka, a jednak… coś w tym pachnie.I bardzo dobrze, bo przez ostatnie lata to raczej był Ich Lądek, a mieszkańcy mogli sobie co najwyżej popatrzeć zza szyby na kabaret z ratusza. Może teraz – z pomocą radnych, którzy chcą czegoś więcej niż tylko klaskania burmistrzowi i podtrzymywania marynarki vice – coś się wreszcie ruszy.A propos vice... Rak pozwoli sobie na małą dygresję: gdyby energię z jego bezczynności dało się zamieniać na prąd, to Lądek miałby darmowe ogrzewanie zimą. Niestety, vice to nie elektrownia, tylko szkodnik polityczny. I nie chodzi tu o osobiste antypatie, tylko o bilans jego „dokonań”, który przypomina sprawozdanie z nieistniejącej firmy. Zero inicjatyw, zero rezultatów, za to duży cień rzucany na miasto – i to nie w upały.Co gorsza, vice nie działa w pojedynkę. Ma wokół siebie grupkę lojalnych, ale niekoniecznie kompetentnych kolesi, którzy świetnie się sprawdzają w jednej rzeczy: braku działania. Lądek zasługuje na lepsze kadry niż ta ekipa do biernego trwania.Ale coś się zmienia. Powstał klub. I – uwaga – zapowiedział wydanie gazety. Niecyklicznej. Tu Rak unosi brew i... wciąga powietrze. Tak, to ten znajomy zapach. Farba drukarska i nutka niepokoju w gabinecie vice. Coś się dzieje, skoro ktoś chce znów pisać – nie po to, by lać wodę, ale by zadać pytania, podać liczby, ujawnić mechanizmy. I to nie raz na kwartał, tylko wtedy, gdy będzie trzeba. Czyli wtedy, gdy władza znów zacznie grać w chowanego z rzeczywistością.Dlatego Rak bardzo kibicuje nowo powstałemu klubowi radnych. Jeśli rzeczywiście są tam ludzie, którzy chcą:– wyciągnąć Lądek z marazmu,
– postawić na przejrzystość,
– odwołać szkodliwego viceburmistrza,
– i może nawet przywrócić mieszkańcom wiarę w samorząd, to trzymam kciuki z całej siły! Może to dopiero początek. Może to tylko próba. Ale nawet najdalszą drogę zaczyna się od pierwszego kroku – a ten właśnie został postawiony. Oby za nim poszły następne: referendum? Zmiana układu sił? Prawdziwa debata o przyszłości miasta? A gazeta? Niech pachnie. Farbą, wolnością słowa i nutką ironii.
Lądek się budzi. Oby na dobre. Z serdecznym pozdrowieniem i życzeniami odwagi dla tych, którzy się odważyli,
rak poniedziałek, 09.06.2025 06:45
„Od wzniosłości do śmieszności jest tylko jeden krok” — słowa przypisywane Napoleonowi, które dziś chyba najlepiej pasują do naszych lokalnych włodarzy. Bo jak inaczej nazwać burmistrza i jego zastępcę, którzy z wielkich planów i hucznych zapowiedzi robią spektakl absurdu? Władza, która miała prowadzić nas ku rozwojowi, zbyt często zdaje się stąpać po cienkiej linii między powagą a groteską.
Tak niewiele trzeba, by wzniosłe obietnice zamieniły się w przedmiot drwin — i niestety, to właśnie obserwujemy w Lądku-Zdroju.
rak poniedziałek, 09.06.2025 06:13
Rak widzi rozwiązanie: potrzeba tu kogoś z jajami, a nie wydmuszkami jaj” W poprzedniej radzie miasta bywałem częściej na komisjach i sesjach – na żywo widziałem, co się naprawdę działo. I choć z niektórymi radnymi nie miałem okazji pogadać, to jeden zapadł mi w pamięć – facet z jajami, odważny i z klasą. Naprawdę przyjemnie się go słuchało, bo czuć było, że to gość z widzą, a nie tylko z klapkami na oczach.

Pamiętam, jak kiedyś w poprzedniej radzie wyrzucił z komisji ówczesnego burmistrza, który chciał dyktować warunki i udawać, że jest panem na włościach. To mi tak zaimponowało, że do dziś to wspominam. Takich ludzi nam potrzeba, a nie tych, co chodzą na układy za taniego pstrąga i klepnięcie budżetu.

A teraz? No cóż… W obecnej radzie nie mogę się odnaleźć. Same golasy bez doświadczenia i osiągnięć, często na kredytach, które chcą spłacać z diet radnych. To jest ten poziom, na którym od lat się kręcimy. Za dużo bicie piany przez chłopców z zapałkami, a do tego viceburmistrz-cwaniak, który zamiast pomagać, bardziej mi szkodzi – szczególnie przed posiłkiem, bo mógłbym dostać cofki!

Taki jest obraz współczesnej polityki w naszym mieście – bez jaj, bez charakteru i bez klasy. A szkoda, bo pamiętam, jak można było inaczej.
rak poniedziałek, 09.06.2025 05:51
"Nie da się? A może się nie chce?" – przeczytaj choć raz do końca, jeśli naprawdę zależy Ci na naszej gminie, na Lądku-Zdroju
Piszecie, dzwonicie, zaczepiacie mnie na ulicy. Rak, napisz. Bo już nas szlag trafia. Bo nie da się żyć w tym teatrze nieudolności, gdzie burmistrz z vice–człowiekiem–od–niczego grają z nami w ciuciubabkę, udając, że coś robią. A to tylko pozory. Ładne zdjęcie, słodki uśmieszek na Facebooka i bajer-bajer, plan-plan, kłamstwo-kłamstwo. Od powodzi minęło tyle czasu, a na Białej Lądeckiej dalej tylko ślady po PRZED-powodziowych pracach. Serio? Tak się dba o ludzi?

Pan burmistrz, co to z zapałkami ma więcej wspólnego niż z zarządzaniem (choć już nawet ich nie da się od niego zapalić, bo draską o błoto też nie zadziała), zasłania się vice–"Wybawcą", który od 30 lat „pływa” po różnych funkcjach, urzędach, gminach i cudzych plecach. Raz radny, raz dyrektor, raz działacz – zawsze jednak coś się nie klei. Coś śmierdzi. I nie są to tylko gumowce po powodzi.

Pan vice, który miał być „doświadczonym fachowcem”, jak sam się lubi przedstawiać, okazał się mistrzem... nicnierobienia. A raczej: robienia pod siebie i pod swoich. Bo z działania na rzecz mieszkańców zostało tylko pozowanie z kieliszkiem na oficjalnych imprezach i zadowalanie paru urzędniczek. Na tym polu może i efekty są – ale to nie są te, których oczekuje 1900 mieszkańców, którzy dali wam, panowie, pracę.

Wróciliśmy właśnie z Wrocławia, znajomi pytają: „Jak tam w Lądku po tej powodzi? Ruszyło się coś?” I co mamy powiedzieć? Kłamać jak wy, że „prace trwają”? Czy wstydzić się, że NIC się nie dzieje? Że samochody nadal stoją w rynku jak chcą, taśmy powyrywane, tabliczki przewrócone, a pan burmistrz znów pisze na fejsie jak uczeń w podstawówce: „Prosimy o nie parkowanie”. Serio? Z takim zarządzaniem to się nawet place zabaw w przedszkolu lepiej ogarnia!

A co z mostem na Złotostockiej? Co z ludźmi, którzy ucierpieli? Co z obietnicami? Gdzie jest ta „wizja rozwoju”, którą obiecywaliście? Bo z tego, co widać, jedyne, co się rozwija, to wasze zadowolenie z siebie. Tylko gratulować.

I jeszcze ten pan z apelu – były przewodniczący rady, potem dyrektor od zapałek, potem urzędnik w Dusznikach. Tam też długo miejsca nie zagrzał. Był dosyć wysoko w strukturach PiS-u, ale jak tylko poczuł, że grunt się pali – to pierwszy wyskoczył ze statku. Bo cwaniak wie, kiedy zwiać. A przecież prawdziwy kapitan powinien schodzić ze statku ostatni – nie pierwszy. Teraz znów w Lądku, znów na stołku, znów uśmiechnięty do zdjęcia. A my znów mamy go słuchać i udawać, że nic się nie stało? Przecież to kabaret, tylko że bilety płacimy z własnych podatków.

Ale nie tym razem. Ten radny pokazał jaja. I bardzo dobrze. Takich trzeba nam więcej. Tacy są nadzieją, że nie wszystko stracone. A teraz słuchajcie uważnie, bo to nie byle kto. To właśnie TEN radny był organizatorem poprzedniego referendum. Wtedy wzięło udział 1550 osób – zabrakło tylko progu procentowego, żeby pogonić tych nieudaczników. Ale dziś sytuacja się zmieniła. Przepisy są inne. Teraz się uda. I to spokojnie. Bo ludzie już mają dość. Bo nie chcą znów tracić czasu, pieniędzy i nadziei.

Ten radny wie, jak to zrobić. Ma doświadczenie i wsparcie mieszkańców. A ja, Rak, piszę to wprost – popieram go całym sobą. I apeluję: nie dajmy się znowu wkręcić w bajki o dialogu, o planach i o „pracy wre”. Dość. Trzeba zrobić to referendum i przegonić ten układ. Bo jak nie teraz – to kiedy? I kto, jak nie my?

Mieszkańcy, – to posłuchajcie: nie będzie drugiej szansy. Wili, wili, czas się obudzić.
rak niedziela, 08.06.2025 22:55
Bez zapałki, za to z dymem

Mieszkańcy myśleli, że jak były dyrektor muzeum zapałek pojawił się w ratuszu, to przynajmniej iskrę przyniesie. Że może ogień, może choć drążek, może chociaż puste pudełko po WZ-3. A tu guzik z petelą. Ani dymu, ani ognia, ani nawet wspomnienia po lontach. Tylko pan Kazimierz Szkudlarek, który na pytanie o swoje dokonania, mógłby najwyżej odpowiedzieć: "Byłem, siedziałem, przetrwałem."

A teraz – proszę bardzo – najbliższy, najlepszy, niezastąpiony współpracownik burmistrza Tomasza Nowickiego. Taki zbawiciel, że gdyby w czasie powodzi Kazimierz wlazł na dach, to ludzie zeszliby z łodzi, żeby jego ratować.

Radni, zaniepokojeni tempem i stylem tej zbawiennej współpracy, podjęli uchwałę. Burmistrz zareagował jak człowiek, któremu zabrano pilota do telewizora. – To kuriozalne! – grzmiał. – Za głęboko wchodzicie w moje kompetencje! – krzyczał. I zapowiedział, że nie zrobi absolutnie nic, choćby radni przegłosowali go jak maturzystę z matematyki.

No i teraz najlepsze. W obronie Kazimierza występuje radna – urzędniczka jeszcze z czasów jego muzealnego panowania. Co niektórzy mruczą po kątach, że to sytuacja jak z Sikorskim – jak ktoś ma „to coś”, to potem inni mają kłopot z oceną, czy głosują z przekonania, czy z wdzięczności. Bo można mieć serce po lewej, rozum po prawej, ale jak się pochyla za często – to coś jednak boli w kręgosłupie.

A Kazimierz? On jak zawsze. Cichy, wyważony, obecny, choć niezauważalny. Jedyny ogień, który wzniecił, to ten w oczach niektórych urzędniczek. Ale jeśli to ma być „zbawienie” tej gminy, to niech ktoś już szykuje arki – albo przynajmniej pontony.

Na koniec puenta zdrojowa: kąpiele borowinowe w Lądku pomagają na stawy, ale nie na układy. A błoto? Błoto jak było, tak jest – tylko dziś w wersji politycznej, z domieszką wazeliny.
rak niedziela, 08.06.2025 08:18
Grupa radnych chce odwołania wiceburmistrza Lądka-Zdroju. Na sesji podjęli rezolucję w tej sprawie
30 maja 2025Grupa radnych Lądka-Zdroju stosunkiem głosów 7 „za” i 6 „przeciw” na ostatniej sesji rady miejskiej przegłosowała rezolucję wzywającą burmistrza do odwołania wiceburmistrza Kazimierza Szkudlarka.A o czym pisze Rak? No o czym!

No o czym mam pisać, jak nie o kulach? I to nie byle jakich! Bo nie chodzi tu o kule ortopedyczne, tylko o tę jedną, polityczną — co to od trzydziestu lat uwieszona u nogi lądeckiej władzy, a ostatnio znowu zrobiła się cięższa niż budżet gminy po powodzi.

Kazimierz Szkudlarek. Nazwisko znane bardziej niż skład wody w Zdroju Wojciech. Człowiek instytucja. A raczej — człowiek urząd. Bywał już wszystkim: pełniącym obowiązki, burmistrzem, kandydatem na burmistrza (dwukrotnie! przegranym...), wiceburmistrzem, a czasem i pewnie szatniarzem, jak trzeba było.

I teraz grupa radnych (siódemka śmiałków) mówi: "dość tego dobrego!". Twierdzą, że inwestycje w Lądku po powodzi to nie remont, tylko kabaret. Że zamiast planu jest chaos, a zamiast odbudowy – zgliszcza z harmonogramem w Excelu z 2007 roku. Wzywają burmistrza, żeby kulę odciął i Szkudlarka z urzędu wyprowadził. No i co?

No i burmistrz Nowicki, niczym rycerz oburzenia, wyciąga miecz kompetencji i mówi: "nie ma mowy, to mój najlepszy współpracownik! Nie kula u nogi, tylko złota noga!".

No i mamy klasykę: radni swoje, burmistrz swoje, Szkudlarek — nadal wice. Trwa. Bo w Lądku tradycja rzecz święta. Woda może zalać rynek, ale kadra kierownicza nie zatonie.

I wiecie co? Tak sobie myślę, że gdyby nawet w tych wyborach wystawić kulawą teczkę z napisem „wice”, to i tak miałaby większe szanse niż niektórzy żywi kandydaci. Bo to nie o wybory chodzi, tylko o układ sił. A ten jest jak uzdrowiskowy muł — gęsty, nieprzezroczysty i lepiej go nie ruszać, bo śmierdzi.

Rak pisze o kulach. A wy, drodzy czytelnicy, pomyślcie, co wam uwiesiło się u nogi — w urzędzie, w życiu, w głowie. Może czas wyjąć rezolucję z szuflady?
rak sobota, 07.06.2025 12:04
"Jak się pali stołek, to się vice budzi"

No i mamy ogień. Nie w kominku, nie w strażnicy – tylko pod tyłkiem, i to nie byle jakim. Wybory przeszły jak wichura przez Lądek – i nagle okazało się, że stołki się robią rozgrzane, a co niektórym pali się w biurze nawet bez pożaru.

Weźmy takiego naszego vice. Człowiek był, wiadomo, obecny. Czasem nawet na zdjęciu. Ale teraz – ho ho! Otworzył oczy, rękawy zakasał, a niektórzy mówią, że nawet sam coś podpisał. Bo jak się słyszy, że lud chce zmiany, to nie ma zmiłuj – kalendarz służbowy się wypełnia jak świąteczna lodówka. Ogień pod tyłkiem czyni cuda.

Ale to nie tylko lokalna specjalność. W Warszawie też się już pali – PSL-owiec krzyczy, że kwota wolna od podatku to rzecz święta, Niemcom trzeba mówić „nein”, a migrantów najlepiej wysłać w kosmos, i to bez konsultacji społecznych. No i dobrze. Bo może dopiero teraz, po tych wszystkich głosowaniach i sondażowych szokach, coś się w tej naszej polityce zacznie dziać.

Choćby dla rozrywki – bo przecież jak się pali stołek, to polityk się rusza. A jak się nie pali – to polityk siedzi. I siedzi. I siedzi… aż nie przyjdą wybory i nie przypomną mu, że krzesło to nie tron.
rak czwartek, 05.06.2025 08:18
Jako Rak – mówię jasno i bez ogródek: nie mam nic do ugrania. Zwłaszcza w lokalnej polityce.

Zawsze byłem społecznikiem – to dawało mi prawdziwą satysfakcję. Dziękuję mieszkańcom mojego osiedla we Wrocławiu za zaufanie.

Pieniądze? Tak, są ważne – ale wyłącznie w wymiarze finansowym. Honor natomiast jest bezcenny. I w tym przypadku stawiam właśnie na honor.

Przez 8 lat byłem samorządowcem. 35 lat prowadziłem biznes – z niezłym skutkiem. Dużo podróżuję z moją wspaniałą, wykształconą i urodziwą żoną. To ona często mnie motywuje, by działać, by coś przekazać. Nic więcej nie potrzebuję.

Dziś – jako emeryt, były samorządowiec i przedsiębiorca z doświadczeniem – mogę sobie pozwolić na to, by mówić to, co myślę. Gram też od lat w tenisa. To szachy na korcie – głowa myśli, ręka wykonuje. Wiem więc, co znaczy walczyć. O punkt, o prawdę, o Ojczyznę.

Dlatego boli mnie to, co dzieje się w Lądku-Zdroju. To dramat.
Ludzie bez doświadczenia, bez wizji, ale z apetytem na władzę – pchają się do samorządu tylko dla koryta. Niektórzy, dobrze znani mieszkańcom szkodnicy, wchodzą na plecach innych do urzędu. Bo sami już dawno stracili zaufanie.

Do tego – układy, kolesiostwo, niekompetencja. A wszystko zmierza do tego, by obecny burmistrz był tylko słupem. Ma podpisywać to, co mu "ustalą". Ot, figurant – „ty podpisz, a my zrobimy resztę”.

A przecież chodzi o coś znacznie większego niż prywatne ambicje i układy. Tu chodzi o miasto. O gminę. O uzdrowisko z tradycją, sercem i potencjałem.
Mieszkańcy zasługują na godne, mądre i uczciwe zarządzanie – nie na farsę w odcinkach i władzę dla znajomych królika.
rak czwartek, 05.06.2025 07:19
Dzbanki z pierwszego rzędu i z inkubatora — każdy, kto tu był, jest super, każdy dostaje oklaski, świetnie, znakomicie, „panie burmistrzu, znakomite” i tak dalej. Tak to funkcjonuje od lat, a Lądek idzie w dół. Ale co tam, ważne, że się dostaje kwiaty i ten cukierek bez czekolady. A co tam taki Rak wie? Nic! Pani nasza ulubiona, a już obecny vice burmistrz to ich idol. Burmistrzu, a przyjdzie następny i to samo — i tak w kółko manekina. W końcu czas, może pomyślą rozumem, bo mają wnuki i ich trzeba bawić. Bo to dla nich ma być rozwój — Lądek dla młodych, nie dla starych „dzbanków”.
rak czwartek, 05.06.2025 06:06
Polska lokalna – smak kiełbasy, kadzidła i czystej z gwinta

W gminie Bielany na Mazowszu Karol Nawrocki zgarnął prawie 88%. Frekwencja – ponad 77%. Trzaskowski – 250 głosów i zero wizyt. Nie musiał. Tu się głosuje przekonaniem, nie programem.

Ludzie mówią: „rządów Tuska już nie chcemy, PSL-owi nie ufamy, Trzecia Droga? Panie, to nawet nie skręt w lewo, to jakaś ślepa uliczka!”. Tyle wystarczy, żeby wygrać wybory bez pokazywania się ludziom.

A u nas, w Lądku? W inkubatorze – pierwszym rzędzie lokalnej mądrości – siedzą dzbanki. Zawsze te same. Kawusia, ciasteczko, „za komuny to chociaż coś było”, i głos na Trzaskowskiego. Choć nie był, nie zna, nie zadzwonił. Ale ładnie mówi, a to dziś więcej warte niż obecność.

I tak dzbanki z pierwszego rzędu głosują, dzbany decydują, a potem znów pretensje, że Lądek omijają szerokim łukiem.

Ich trzeba tu dać pole do popisu – studentom z inkubatora, co nowe pomysły mają, choć życie czasem im umyka. A ta stara gwardia z pierwszego rzędu? Niech lepiej wnuki bawi, bo czyja wian widmo PiS-u i tak krąży w kółko, jak rondo bez wyjazdu. i dzban i dzbanka w to wierzy
rak czwartek, 05.06.2025 05:51
CO DALEJ Z MUZEUM MICHAŁA KLARA?
(czyli jak z traktorów przesiąść się na barok)

Czy naprawdę rozumiemy, czym była spuścizna Michała Klahra?

Nie zamierzam, broń Boże, negować wykształcenia ani dorobku obecnego burmistrza Lądka-Zdroju. Sam podaje, że jest dziennikarzem, historykiem, filologiem. I trudno się z tym spierać – Google wszystko przyjmie. Na pierwszy rzut oka – człowiek kulturalny, elokwentny, nawet fotogeniczny. Taki, co to jak trzeba, to i wieniec złoży, i przemówienie wygłosi.

Ale jak to w życiu – co innego mówić o kulturze, a co innego ją rozumieć. Bo w tej sprawie nie chodzi o żadne niuanse estetyczne, tylko o proste pytanie: dlaczego człowiek z tak imponującym (na papierze) przygotowaniem nie potrafi uszanować dorobku artysty tej klasy, co Michał Klahr?

Klahr to nie był jakiś prowincjonalny dłubacz od kapliczek. To był twórca o znaczeniu europejskim. A jego muzeum – choć skromne – było miejscem gromadzenia pamięci, edukacji i tożsamości tego miasta. I co? I nie ma.

Owszem, decyzję o likwidacji podjęto jeszcze za poprzedniego burmistrza – obecnego zastępcy. Można by uznać, że to niezręczność, wynikająca z braku wiedzy historycznej i ogólnej. Zdarza się. Ale dziś?

Dziś mamy burmistrza z tytułami, ze znajomością łaciny i epitetów barokowych, który jednak nie widzi problemu w tym, że Klahr przestał być obecny w przestrzeni publicznej. Może dlatego, że jak ktoś ze szkółki rolniczej zaczynał, to bliżej mu do traktora niż do tryptyku. Bo, jak mawiają na wsi – lepiej zna się na wałkach rozrządu niż na wartościach dziedzictwa kulturowego.

A więc: co dalej z muzeum Klahra? Czy ktoś wreszcie zrozumie, że kultura to nie jest koszt, tylko inwestycja w sens miejsca? Czy może poczekamy, aż ktoś wybetonuje ostatni ślad pamięci, a potem ogłosi sukces rewitalizacji?

Pytam, bo może już tylko sarkazm nam pozostał.
rak środa, 04.06.2025 17:37
Oddajcie stery, zanim Lądek zatonie drugi raz – tym razem w betonie i układach”



W niedzielę, 1 czerwca, w Inkubatorze Przedsiębiorczości w Lądku-Zdroju odbyło się spotkanie, które – przynajmniej w teorii – miało tchnąć nadzieję w przestrzeń publiczną miasta. Studenci architektury z Państwowej Akademii Nauk Stosowanych w Nysie przywieźli swoje wizje zagospodarowania terenów dotkniętych ubiegłoroczną powodzią. Pomysły świeże, zielone, funkcjonalne. Marzenia o skwerach, o miejscach nad rzeką, o tężniach solankowych i enklawach odpoczynku.

Spotkanie prowadził viceburmistrz. I to już lipa na starcie. Ten człowiek nigdy nie miał wizji, nigdy nie powiedział prawdy, a jeśli już coś obiecał – to nigdy tego nie wypełnił. Zamiast wspierać młode pomysły, wyglądał raczej jak strażnik status quo, który czuwa, by nic się nie zmieniło.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, kto siedział w pierwszym rzędzie.

Tam bowiem rozgościło się stare towarzystwo. Znane twarze z ratuszowych korytarzy – a jakże. Viceburmistrz, który od lat robi wszystko, żeby nic się nie zmieniło. Urzędowy kameleon, który potrafi przetrwać każdą polityczną pogodę, byle tylko nie wypuścić władzy z rąk. Burmistrz? Formalnie obecny, ale realnie schowany gdzieś za plecami swojego zastępcy, który od lat ciągnie za sznurki i trzyma Lądek w objęciach dobrze znanych układów.

Trudno się nie zirytować, kiedy patrzy się na ten teatr. Bo ile można słuchać o planach, strategiach, projektach, które kończą się kolejnym przetargiem na kostkę brukową albo zabetonowaniem tego, co miało być zielenią?

Lądek ma potencjał. Pokazali to ci młodzi ludzie – przyjezdni, bez lokalnych powiązań, z czystą głową. Ale wystarczy chwila, by to, co proponują, zostało sprowadzone do poziomu „dziękujemy, przemyślimy, zobaczymy w budżecie” – a potem zasypane piaskiem urzędniczej bezwładności.

Jestem za jednym: czas wywieźć to towarzystwo z ratusza. Viceburmistrz – pierwszy na taczki. Za nim reszta betonowej kawalkady. Bo nie da się budować przyszłości miasta, kiedy jego stery wciąż trzymają ci sami ludzie, którzy od lat dryfują bez mapy i bez wizji.

A stery? Oddać młodym. Tych, którzy jeszcze nie ugrzęźli w układach, nie mają do spłacenia wdzięczności i nie muszą się oglądać na partyjnych przełożonych z powiatu czy województwa. Młodym, którzy mają odwagę, by myśleć inaczej – i chęć, by zrobić coś naprawdę.

Bo Lądek nie potrzebuje kolejnej sesji zdjęciowej z łopatą. Potrzebuje ludzi, którzy wiedzą, że miasto to nie własność – tylko wspólnota.
rak środa, 04.06.2025 17:11
Lądek-Zdrój S.A. – czyli jak uzdrowisko choruje na układ

Nowy Jork – jedno z największych miast świata. Ponad 8 milionów mieszkańców, a rządzi nim jeden burmistrz i 51 radnych. I to wystarcza. Miasto działa, inwestuje, rozwija się. Co więcej – przez lata jego burmistrzem był Donald Trump... nie, żart – ale byłby, gdyby miał czas. A i tak Trump, z całym swoim kontrowersyjnym bagażem, potrafił zarabiać pieniądze, inwestować, zarządzać ludźmi i ryzykiem. Tego nikt mu nie odbierze.

A teraz zróbmy zoom-out i przenieśmy się do... Lądka-Zdroju.

Siedem tysięcy mieszkańców. I co mamy?

Burmistrz – z ambicją, ale bez efektów.
Wiceburmistrz – co przez wyborców był wielokrotnie odrzucany, ale dostał fuchę z nadania.
15 radnych, z których część nie wie, co głosuje, ale wie, że dieta wpływa.
I jeszcze rzesza urzędników – niekoniecznie po Harvardzie, ale za to blisko, lokalnie, zaufanie z budowy.

Razem – lokalny aparat władzy, który liczebnie przerasta zespół zarządzający wielką metropolią. Tyle że w Nowym Jorku budują wieżowce, a u nas – stawiają tablice pamiątkowe.

A efekty?


Inwestycje – znikome.
Rozwój – w odwrocie.
Młodzi – w Niemczech.
Strategia – nie istnieje.
Wizja – tylko ta, co za oknem.

Bo zamiast fachowców, mamy ludzi, którym najbardziej w życiu udały się włosy i brzuchy. A oprócz tego – lojalność wobec "swoich".

I to właśnie różni Nowy Jork od Lądka-Zdroju. Nie liczba mieszkańców, nie wielkość budżetu – tylko kompetencje ludzi, którzy rządzą. Tam rządzi biznes, u nas – znajomości. Tam rozliczają efekty, u nas – głaszczą po ramieniu.

I dopóki nie zrozumiemy, że gmina to firma, a nie klub koleżeński, dopóty będziemy mieć wszystko – oprócz przyszłości.
rak środa, 04.06.2025 08:21
„Następna rada: czasem warto odejść dalej od nocnika”
rak środa, 04.06.2025 08:13
Moja rada dla burmistrza — jeśli naprawdę chce być liderem, którego my, ja i żona, wspieramy, musi zacząć być bardziej asertywny. Tam, gdzie trzeba powiedzieć „nie” — ma być stanowczy i konsekwentny, a tam, gdzie jest „tak” — niech będzie zdecydowany i konsekwentny w działaniu.

Czas skończyć z trzymaniem obok siebie ludzi, którzy już tu byli, nie zrobili nic poza szkody, a teraz znów weszli do urzędu na jego plecach. Jeśli chce pokazać charakter, a nie być tylko grzecznym chłopcem i naiwniakiem, musi postawić na fachowców, a nie kumpli z piaskownicy.

Bo cierpliwość mieszkańców się kończy, a jeśli tego nie zrozumie, to on będzie tym, który wyleci z tego stołka. Zapewniam — ludzie są już bardzo zirytowani.
rak środa, 04.06.2025 06:34
Rak – jak Zorro: zadaje pytania i upomina się o prawdę!
Powódź przeszła, błoto osiadło, a z nim opadły też złudzenia. Ludzie czekają na pomoc, bo przecież rząd ogłosił z dumą, że przekazał już ponad 970 milionów złotych. Słownie: dziewięćset siedemdziesiąt milionów. Ogłosił to osobiście maczo Kierwiński – pełnomocnik rządu do spraw odbudowy zalanych terenów. A jak już coś ogłasza maczo Kierwiński, to przecież musi być prawda, bo napisała o tym nawet Gazeta Wyborcza.
Dlatego właśnie pytam: gdzie one są, pani burmistrz Lądka-Zdroju? Panie viceburmistrzu?Znamy przecież ten mechanizm – klasyczny jak trzynasta emerytura przed wyborami. PO – czyli Partia Oszustów – działa według jednego schematu: obiecać, ogłosić, zorganizować konferencję i... zapomnieć. Kasa w teorii idzie "bezpośrednio do ludzi", ale w praktyce to raczej do ludzi... tylko po nazwisku. Reszta może się utopić – tym razem dosłownie.Firmy ubezpieczeniowe wjeżdżają jak gangi rekonstrukcyjne: szybko, efektownie, z tabletem w dłoni. I wyceniają szkody tak, że człowiek zaczyna się zastanawiać, czy to on miał powódź, czy tylko zapomniał zamknąć okno przy burzy.Pani Agata, której dom był ubezpieczony na 310 tysięcy, dostała propozycję: niespełna jedną trzecią tej kwoty. I co? Ma się cieszyć, że nie dali bonu na mop i kołdrę z Biedronki? Mamy XXI wiek, a wygląda to tak, jakby pomoc społeczna wciąż działała według zasady: "Jak się utopiłeś, to znaczy, że nie umiałeś pływać."Ludzie są pokrzywdzeni podwójnie – najpierw przez żywioł, potem przez system. A najgorsze, że wielu z nich głosowało właśnie na tych, co teraz patrzą na nich z Warszawy jak na mokre plamy na mapie. I dalej wierzą, że może "tym razem się uda", "może coś skapnie". No to skapnęło – tylko nie wiadomo co i komu.Ale spokojnie – jeszcze trochę i znów przyjadą politycy, położą worek z piaskiem, zrobią selfie z kaloszami i obiecają nową „tarczę” albo „pakiet ratunkowy”. Tylko niech tym razem ktoś sprawdzi, czy ta tarcza nie ma dziur większych niż sumienie niektórych ubezpieczycieli.A ja już o tym pisałam. Dzwonią do mnie znajomi z naszego rodzinnego miasta i pytają: „Kto tam u was mieszka, żeby być tak potraktowanym przez PO – czyli Partię Oszustów, jak sama nazwa zresztą na wstępie sugeruje?”
Nam głupio. I to bardzo. Aż się czerwienimy ze wstydu. Ale co mam powiedzieć? Tłumaczę im, że woda była taka wysoka, że widocznie niektórym przeszła przez głowę – i wypłukało mózg, logikę i zdrowy rozsądek.A w tym czasie burmistrz wypina pierś po odznaczenie, vice i end jego kompania zadowoleni, więc wszystko gra.
Tylko Rak, który pisze w imieniu bardzo wielu mieszkańców, ma inne zdanie.
I niech to będzie zapisane – żeby nikt nie mówił, że nikt nie mówił.–   
rak poniedziałek, 02.06.2025 06:46
Burmistrz, który otrzymał 1900 głosów – to nie byli znajomi królika i ich zwyczajna manipulacja.
Zawody, których nie było – i burmistrz, który pomylił role. Mieszkańcy gminy są wściekli, bo wybory miały być uczciwe, a okazało się inaczej.
To nie była zwykła gra znajomych i układzików, to było oszustwo na oczach wszystkich, które podważa zaufanie do władz.
Dlatego dziś wiele osób pyta, jak można dalej ufać tym, którzy powinni służyć społeczności, a zamiast tego działają na jej szkodę.

I właśnie to oburzenie wyraża coraz więcej głosów w naszej gminie.
Ostatniej nocy śnił mi się Lądek. Wielki, pogodny, czysty – jakby na nowo wymyślony.
W tym śnie odbywały się zawody o fotel prezesa LUK. Wszystko było przejrzyste jak górska woda. Punkt pierwszy regulaminu? Prezes musi mieć wyższe wykształcenie. Kandydaci byli, spełniali warunki, nikt nie kombinował. Transparentność aż miło.
Zawody miały się odbyć na świeżym powietrzu, pod gołym niebem – taki lokalny sport obywatelski. Ale nagle spadł deszcz. Zawody odwołano.
A szkoda – tak lubię uczciwą rywalizację.

Ale tu sen się kończy, a rzeczywistość zaczyna pisać własny scenariusz.
Bo chociaż zawody się nie odbyły – prezesa wybrano.
Jak? Ano po cichu. Bokiem. Bez kibiców, bez wyników, bez jawności.
Pojawił się jak duch – bez medalu, ale za to z umową i pensją w okolicach 30 tysięcy miesięcznie.
Wykształcenie? Drugi stopień – podobnie jak wielu z nas. Ja też mam dwa stopnie. Ba – jak wchodzę do swojego domu, to nawet więcej!
Tyle że u mnie te stopnie prowadzą co najwyżej na piętro, a nie na fotel prezesa miejskiej spółki.

Sędzia? Ze starego układu, z ratusza, znany mieszkańcom. Zebrał już dwanaście żółtych kartek – ale w tym meczu i tak był rozgrywającym.
Zamiast uczciwej procedury – znów kulisy, znów układzik.
I znów ktoś wszedł na plecach obecnego burmistrza. A ten – zamiast pilnować reguł – trzymał drabinę.

A przecież, Panie Burmistrzu, trzeba to jasno powiedzieć:
To nie Pan wybrał mieszkańców. To mieszkańcy wybrali Pana.
Nie jest Pan królem. Nie ma Pan poddanych. Nie Pan decyduje, kto jest "godny" Lądka.
Został Pan powołany do służby – na czas określony, na podstawie zaufania, które można stracić szybciej niż wygasa mandat.

I co jeszcze ważniejsze – to już drugi raz, kiedy Rada Miejska mówi „nie”. Dwa razy.
Nie raz. Nie przypadkiem. Nie dla sportu.
To znak. Ostrzeżenie. Dzwonek alarmowy.

Bo skoro nawet wybrani przedstawiciele mieszkańców nie chcą brać udziału w tej szopce, to może czas przyznać – coś poszło nie tak.
I może nie warto czekać kolejne cztery lata, aż sprawy wyprostują się same.
Bo same się nie wyprostują.

Tu właśnie jest moment, w którym wszyscy powinniśmy powiedzieć sobie jedno:
Czas na zmiany.

Zmiany, które przyniosą przejrzystość i uczciwość.
Zmiany, które odwrócą ten niezdrowy układ, w którym odpowiedzialność znika za kurtyną interesów i znajomości.
Zmiany, które przywrócą mieszkańcom prawo do decydowania, a władzom przypomną, że służba to nie przywilej, lecz obowiązek.

A żeby te zmiany miały sens, potrzebny jest audyt – dokładny, transparentny i przeprowadzony przez niezależnych ekspertów.
Audyt, który odkryje, co naprawdę dzieje się w miejskich spółkach, jakie są zasady zatrudnienia i wynagradzania.
Audyt, który przywróci mieszkańcom poczucie kontroli i sprawi, że podobne „ciche wybory” nie będą miały miejsca.

Dlatego kiedy słyszymy, że rada nadzorcza spółki komunalnej składa się z trzech osób po 20 tysięcy złotych miesięcznie, a prezes z niejasnego naboru zarabia jak menadżer dużego banku – to mamy prawo pytać.
I nie godzimy się na to, że nasze pytania są ignorowane, a komentarze w sieci kasowane.

Bo demokracja to nie pałac. To nie teatr z dekoracją na pokaz.
Demokracja to uczciwy mecz, w którym zna się reguły, wybiera skład i rozlicza wynik.
A jeśli ktoś próbuje zagrać tylnym wejściem – niech się nie zdziwi, że ludzie zechcą powtórki meczu.
Tym razem z nowym sędzią. I przy pełnych trybunach.

Rak – mieszkaniec Lądka-Zdroju
kaR poniedziałek, 02.06.2025 09:08
Dowód, że prezes zarabia 30 tysięcy, a rada nadzorcza 20 tysięcy? Bo inaczej to pomówienie panie Januszu S., a za to się odpowiada. Może go Pan umieścić na jednym z dziesiątek profili na FB, a tutaj dodać link. Jak w pokerze - sprawdzam.
rak wtorek, 03.06.2025 16:09
Nie mam konta na Facebooku, a kiedy miałem, byłem blokowany – właśnie przez tych, którym dziś być może zadaję niewygodne pytania. Administrator Hyde Parku Lądeckiego to osoba powiązana z radą LUK i to tam rozdaje się „karty ”. Skąd mam informacje? Od waszych kolegów i koleżanek – z waszego własnego środowiska. Więc proszę dobrze się zastanowić, zanim ktoś znów zacznie straszyć pomówieniami. Tu już nie czasy Bolka, żeby ludzi uciszać.
rak poniedziałek, 02.06.2025 23:03
Sprawdzam i ja. Pisałem wyraźnie: „ponoć” – to po pierwsze. Po drugie – otrzymałem odpowiedź, że wynagrodzenie wynosi mniej niż 30 tysięcy. Czyli mogę dalej sugerować, że np. 29 900 zł – i to nadal nie będzie pomówienie. Wysłałem już kolejne pismo, bo wysokość zarobków w samorządzie nie może być tajemnicą – tak wynika z przepisów Kodeksu cywilnego i ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Chyba że ktoś celowo chce być nieczytelny. A ja, jak już coś piszę – to jasno. ps czuć wioskę pani kar i brak klasy bo jeśli piszemy pod nickami to piszmy tak piszmy tak , tu są taki zasady ,proszę nie mieć kompleksu wieśniaka, bo to czuje , wcale niepotrzebnie - bardzo proszę
rak wtorek, 03.06.2025 05:13
żeby było bardziej jasno-----następne pismo ----------------Do Burmistrza Miasta LĄDEK ZDRÓJ Tomasz Nowicki
Za pośrednictwem Biura Obsługi Mieszkańców

Szanowny Panie Burmistrzu,

W odpowiedzi na moje pismo dotyczące wynagrodzenia Prezesa Zarządu LUK oraz członków Rady Nadzorczej, otrzymałem odpowiedź podpisaną przez Zastępcę Burmistrza. Dziękując za informację, chciałbym uprzejmie doprecyzować kilka kwestii, które nadal budzą wątpliwości:

Wynagrodzenie Prezesa LUK
Otrzymałem informację, że obecny Prezes zarabia „znacząco mniej” niż poprzednik, którego roczne wynagrodzenie wynosiło 347 tys. zł (ok. 28 900 zł miesięcznie). Proszę o podanie dokładnej wysokości wynagrodzenia obecnego Prezesa – zgodnie z orzecznictwem sądów administracyjnych taka informacja stanowi informację publiczną.

Kwalifikacje Prezesa LUK
Skoro Prezes potwierdził posiadanie dyplomu ukończenia studiów, uprzejmie proszę o informację, jakiego kierunku oraz uczelni dotyczy ukończone wykształcenie, oraz czy był ogłoszony konkurs na stanowisko Prezesa.

Rada Nadzorcza LUK – wynagrodzenie i organizacja
Otrzymałem informację, że wynagrodzenie członka RN wynosi maksymalnie 2201,89 zł. Proszę o wskazanie:
a) Czy jest to wynagrodzenie miesięczne czy roczne?
b) Ilu członków liczy obecna Rada Nadzorcza i jaka jest łączna kwota przeznaczona na jej wynagrodzenia w skali roku?
c) Na jakiej zasadzie zostali powołani członkowie Rady Nadzorczej? Czy był ogłoszony konkurs na członków, czy powołanie nastąpiło w trybie innym (np. decyzją)?
d) Jakie są zadania i kompetencje Rady Nadzorczej?
e) Jak często odbywają się posiedzenia Rady i czy są one protokołowane?

Taka informacja pozwoli uzyskać rzeczywisty obraz działania Rady Nadzorczej oraz jej funkcjonowania.

Świątynia Leśna i darowizna 6000 zł od mieszkanki Niemiec
Uprzejmie proszę o wyjaśnienie, co stało się ze środkami w wysokości 6000 zł przekazanymi niegdyś przez mieszkankę Niemiec jako darowizna na odbudowę Świątyni Leśnej. Jak zostały zagospodarowane te środki, na jakim etapie jest ewentualna odbudowa lub zabezpieczenie obiektu oraz czy zachowała się dokumentacja dotycząca tej darowizny (np. potwierdzenie wpłaty, korespondencja)?
Darowizna miała miejsce za kadencji burmistrza Kazimierza Szkudlarka i w mojej opinii sprawa wymaga jasnego i przejrzystego przedstawienia.
rak środa, 28.05.2025 22:00
Gdy do końskich zapraszają tam ja nie  pojadę,  bo Zaraz na ocean jadę, I nie będę rafkiem  chyba, Jak nie chwycę wieloryba , To, że w końskich mnie  nie było ,to wygrałem  tą debatę, bo jam rafal burczy mucha  O większego trudno zucha ,I tak przez dzień boży cały Zuch nasz trąbi swe pochwały.
Ala wtorek, 27.05.2025 09:06
Tak się zastanawiam,kto ,jakie szkoły,wyprowadziły tak zaciekle popierających PO.Czy to są mali ludzie,zaślepieni obietnicami,,pragnący więcej pieniędzy/których nie dostaną/, żeby się dowartościować, zaistnieć?.Człowiek prawdziwy,przez duże C, to nie ktoś kto depcze i powiem brzydko ,,sra ,,we własne gniazdo,,Nie szanuje swojego kraju,historii , a tym powinni być,i to szanować.A nie pędzić na oślep za ułudnym szczęściem.Co Wy w życiu czytaliście.?Jakie macie ideały?.Zastanówcie się.W historii byli wielcy ludzie ,którzy tracili życie za innych, rodziny.ojczyznę.A tu za Niemca i innych.? W tym i tak będziecie ludźmi gorszego gatunku.Bo tak to działa.
cd.....,Ala wtorek, 27.05.2025 09:43
Ostatnio na marszu PO,nie słyszałam żadnego sensownego słowa, tylko jakiś bełkot ,,Polska cała.......,, Chciałabym wiedzeć więcej, może ktoś mnie czymś przekona.Bo do Polski określanej przez PO ja nie należę.
rak wtorek, 27.05.2025 13:09
Historia się rymuje… niestety

W Lądku niby spokój – fontanna działa, lody w rynku się kręcą, pieski ganiają za rowerzystami. Ale jak się człowiek dobrze wsłucha, to usłyszy, że i tu coś wisi w powietrzu. Ludzie mówią, komentują, coraz częściej zerkają nie tylko w stronę wyborów lokalnych, ale i tego, co się dzieje w Europie. A dzieje się dużo – i niekoniecznie dobrze.

Zastanawiam się, czy naprawdę nikt już tego nie widzi. Czy to ślepota, wygoda, czy może faktycznie niektórzy mają pod kopułą tylko jedną komórkę — i to nie telefon, tylko pantofelka?

Historia daje nam znaki jak drogowskazy na autostradzie. Za każdym razem, gdy Niemcy miały problem gospodarczy, stagnację, kryzys – kończyło się wojną. A że potem te wojny przegrywały? Mało ważne. I tak wychodziły z nich bogatsze, silniejsze, bardziej wpływowe. I teraz – deja vu.

Tym razem wojna wygląda inaczej. Mniej bagnetów, więcej banków. Ale mechanizm ten sam. Polska ma 509 ton złota. I nagle pomysł – stwórzmy europejski bank centralny! A klucze? No wiadomo, kto by je chciał trzymać. My dostaniemy opowieść o wspólnych wartościach i zdjęcie sejfu, a oni – dostęp do złota i realnej władzy.

Druga sprawa – wielkie halo, że „skorzystamy na funduszach zbrojeniowych”. Serio? Francja i Hiszpania są tak daleko od Rosji, że jak u nas zacznie się dymić, to im co najwyżej wiadomości zakłóci. Ale na produkcji broni – tu nagle solidarność aż buzuje. Bo interes się kręci, bo miliardy euro, bo nowy front na Wschodzie to idealny rynek zbytu.

A my? My znów mamy być tarczą. Kupować, płacić, robić dobrą minę i udawać, że to wszystko dla naszego bezpieczeństwa.

Tylko przypomnę: kto nas zostawił w 1939 roku? Francja. Anglia. Sojusznicy na papierze. I gdyby nie Stany Zjednoczone, to dziś cała Europa świętowałaby 1 maja z czerwonym sztandarem. Wiem, że to trudna prawda. Ale może wreszcie warto ją powiedzieć.

Bo historia się nie powtarza, ale się rymuje. I to coraz bardziej złowieszczo.
rak poniedziałek, 26.05.2025 17:08
jutro czyli 27 .05 .2025 wraz z wpisami doba składam takie pismo do urzędu Burmistrz Miasta i Gminy Lądek-Zdrój
[ i czekam na odpowidż która opublikuje wszystkim DOSC BIMBANIA Z NAS MIESZKAŃCÓW

Dotyczy: Prośba o podjęcie działań w sprawie wyjaśnienia losów Świątyni Leśnej oraz wsparcia dla Izby Pamięci Michała Klahra

Szanowny Panie Burmistrzu,

Temat Świątyni Leśnej w Lądku-Zdroju poruszyłem już dawno, ponieważ od dłuższego czasu ciąży mi on na sercu, przede wszystkim ze względu na pamięć historyczną naszego miasta. Obiecałem śp. panu Ludwikowi Pikule, znanemu fotografowi i kronikarzowi Lądka, że nagłośnię tę sprawę, zwłaszcza że powierzył mi swoje fotografie oraz dokumenty, które bardzo sobie cenię.

Obecnie, gdy na czele miasta stoi Pan Burmistrz, a w radzie miasta zasiada prezes Towarzystwa Historycznego, mam nadzieję, że podejmie Pan stosowne działania i udzieli mu polecenia, aby sprawa Świątyni Leśnej została w końcu należycie wyjaśniona. Wierzę, że będzie to również okazja do wsparcia oraz rozwoju małej Izby Pamięci Michała Klahra — wybitnego artysty związanym z naszą ziemią.

Sprawa wymaga rzetelnej troski i publicznej debaty, ponieważ tylko w ten sposób możemy pielęgnować naszą tradycję i wzmacniać lokalną tożsamość. Jeżeli temat nie zostanie wkrótce wyjaśniony, obawiam się, że nasza społeczność tylko na tym straci.

W załączeniu przekazuję także wpis, który zamieściłem na portalu Doba.pl — mam powody sądzić, że czyta go również urząd, gdyż liczba wyświetleń przekracza 1000, a zatem zainteresowanie tą sprawą jest znaczne.

Z niecierpliwością oczekuję podjęcia konkretnych działań i publicznego wyjaśnienia sprawy. W przeciwnym razie będę zmuszony ponownie podkreślić, że brak reakcji świadczy o braku właściwego zaangażowania i odpowiedzialności.
Ala wtorek, 27.05.2025 11:36
do rak
Dziękuję !!! Wypowiedź pomocna.Zgadzam się.Nic ani nikt nie jest doskonały.Ale musimy iść za własnym sumieniem , wartościami.Byłoby dobrze, aby to było dobro Polaków i Polski na 1 miejscu,z szacunkiem dla innych.Będąc w innych krajach Europy, i nie tylko,owszem,nie odczułam niechęci, przeciwnie, ale ich własna nacja była na 1 miejscu.
rak wtorek, 27.05.2025 12:33
Mocno? No to trzymajcie się krzeseł.
Skoro rządzący uważają, że Polak reaguje tylko na przekaz jak obuchem w łeb, to spróbujmy ich językiem. Tusk coś tam znów wypowiedział – niby błyskotliwie, a jednak jak zwykle zgrzytliwie.
Ale przypomniał mi się tu cytat Oscara Wilde’a – klasyka, który jakby znał przyszłość:
„There are many things that we would throw away if we were not afraid that others might pick them up.”
(Czyli: „Jest wiele rzeczy, które moglibyśmy wyrzucić, gdybyśmy nie obawiali się, że ktoś inny je podniesie.”)

I tak właśnie jest z tymi wszystkimi hasłami, ideami, a czasem ludźmi — że człowiek by to już dawno wywalił na śmietnik historii, ale się boi, że któryś dzban to zaraz z powrotem podniesie i będzie nosił jak relikwię.
szkoda gadać poniedziałek, 26.05.2025 11:10
Nawrockiego wspiera PiS i używka którą daje sobie pod górną wargę nawet przed kamerami telewizyjnymi.
rak poniedziałek, 26.05.2025 07:06
Lądek-Zdrój pamięta. Ale pamiętajmy też o teraźniejszości

„Lądek-Zdrój na zawsze pozostanie w ich pamięci...” – piękne słowa otwierające artykuł o wystawie Petra Aleksowskiego. I bardzo dobrze, że takie inicjatywy się dzieją, bo pamięć i tradycja to fundament, na którym budujemy tożsamość miasta i nas samych. Ja sam od lat powtarzam: pamięć – jak najbardziej! Ale też trzeba jasno powiedzieć, że teraźniejszość nie może być tylko ładnie oprawioną przeszłością.

Bo Lądek-Zdrój również pamięta coś jeszcze: że po najtragiczniejszej powodzi, jaka nas dotknęła, ten rząd po prostu nas zostawił. Jakby nas nie było. Zostaliśmy sami, i wielu z nas tego nie zapomni.

Z artykułu dowiadujemy się: „Petro Aleksowski powiedział nam, że jeszcze z ówczesnym burmistrzem Kazimierzem Szkudlarkiem, były rozmowy na temat pomnika. I nic.” — I właśnie ten sam człowiek dziś znowu jest w urzędzie. Wszedł tam na plecach obecnego burmistrza. Wtedy nic, i dziś znów nic – tylko stołek.

Za to właśnie obecny burmistrz stracił zaufanie połowy tych, którzy na niego głosowali. Bo nikt się nie spodziewał, że tak to się potoczy. A odbije się to wszystko czkawką – szybciej, niż się wydaje.

A rada miejska? Przecież to koledzy z jednej piaskownicy. Na spotkaniach przedwyborczych, na których byłem, sami tak się przedstawiali. Już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka. Ale teraz, po kilku miesiącach, ta lampka świeci się już na czerwono na całego.

I jeszcze jedno – ktoś napisał trafnie, że 1408 dzbanów głosowało na Trzaskowskiego. Dla nas tu, lokalnie, to jasne: wśród tych dzbanów są też ci z urzędu. Domniemujemy, że wice na pewno. Po to przecież była ta jego partia. Układ, który wrócił, tylko bardziej chytrze opakowany.

Więc tak – pamiętajmy o przeszłości. Ale patrzmy też, co dzieje się dziś. Bo miasto to nie tylko zdjęcia i wystawy – to także decyzje, które zapadają tu i teraz. I za które ktoś w końcu będzie musiał odpowiedzieć. Dla przyjezdnych może wyglądać wszystko ładnie: fontanna działa, Zdrój Wojciech błyszczy. Ale my, mieszkańcy, wiemy swoje. Widzimy układy, powroty starych twarzy i puste obietnice. Prace przy rzece Białej? Zaczęte jeszcze za poprzedniego burmistrza. czyli nie było jeszcze powodzi Ten sam scenariusz – ktoś inny zbiera laury, choć palcem nie kiwnął. Pamiętajmy o tym, co było dobre – ale też miejmy odwagę mówić, co jest dziś nie tak. Lądek-Zdrój zasługuje na prawdę i szacunek, nie na pozory i polityczne kalkulacje. I niech przy tej okazji nikt nie zapomina, że to my – mieszkańcy – powinniśmy być tu na pierwszym planie.