Kobiety umierają, bo mamy zbrodnicze rządy, a może przez oportunizm lekarzy? Wiec na rzecz aborcji „bez kompromisów”
„Ani jednej więcej!”– skandowano kilkukrotnie przed kłodzkim ratuszem w środę, 14 czerwca. W wiecu zorganizowanym przez aktywistkę Strajku Kobiet, Małgorzatę Musiałek, wzięło udział około 50 osób. Był on częścią ogólnopolskiej akcji protestu w związku ze śmiercią kolejnej kobiety w ciąży, której lekarz nie udzielił na czas pomocy.
Pani Dorota była w piątym miesiącu ciąży. 33-letnia kobieta zmarła 24 maja w szpitalu w Nowym Targu z powodu wstrząsu septycznego. Zdaniem jej rodziny, doszło do rażących zaniedbań i błędu medycznego. Aktywistki m.in. Ogólnopolskiego Strajku Kobiet wiążą to z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku, który uznał, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z konstytucją.
Ich zdaniem, to właśnie dlatego lekarze mieliby bać się przerywać ciążę, jeśli jej kontynuacja zagraża życiu matki. Twierdzą one, a z pewnością nie musi to być dalekie od prawdy, że wiele kobiet boi się zajść w ciążę, żeby nie spotkał ich los pani Doroty, wcześniej też zapewne i innych kobiet. Zarzucają przy tym lekarzom, że ulegają presji rządzących polityków, a tym, że w praktyce wprowadzili u nas państwo wyznaniowe. Kwestionują też tzw. klauzulę sumienia, która pozwala lekarzom odmówić wykonania aborcji.
Tak też było w Kłodzku. Prowadzący wiec Natan Gaul nie przebierał w słowach. – Ci lekarze powinni już siedzieć! – krzyczał. I dalej, że jeśli nie chcą wykonywać aborcji, powinni być księżmi, a nie lekarzami. Deklarował, że chce Polski, w której „to kobieta decyduje o własny ciele, a nie stary dziad z Nowogrodzkiej”. – Nie zabijajcie ludzi! – apelował do lekarzy i polityków. Małgorzata Musiałek rzecz sprowadziła do konkretu: – Musimy wygrać wybory, bo z „podskoków” [czyli z dotychczasowych protestów] nic nie wynika.
Głos zabrał jeszcze ojciec dwóch dziewczynek, który mówił, że nie chciałby, by w przyszłości ktoś inny poza nimi decydował o ich życiu [twarze dzieci na zdjęciach „pikslujemy” na życzenie ojca]. Mówiły też dwie młode kobiety, raczej z goryczą, że zebrało się właśnie tyle, a nie więcej osób. Od początku wiecującym towarzyszyło hasło legalnej aborcji „bez kompromisów”. Natan Gaul doprecyzował, że chodzi o „aborcję na życzenie” do 12 tygodnia ciąży. W jaki sposób zapobiegnie to takim sytuacjom, jak ta w Nowym Targu? Tego nie usłyszeliśmy, a może nie zrozumieliśmy.
Jedno jest pewne: to może być jedno z najważniejszych haseł zbliżającej się kampanii wyborczej. Co jednak się stanie po wyborach, niezależne od tego, która strona wygra? Będzie dyktat większości „bez [żadnych] kompromisów”? [kot]
Przeczytaj komentarze (37)
Komentarze (37)