I Kudowski Bieg Pamięci Rotmistrza Pileckiego
Pierwsza edycja kudowskiego Biegu Pamięci Rotmistrza Pileckiego za nami. 15 maja na starcie pojawiło się ponad 100 biegaczy, którzy mieli do pokonania dystans 1500 m. Start i meta zlokalizowana była w Parku Zdrojowym.
- Jest to bieg patriotyczny, który pokazuje, że nasza historia to powód do dumy. O tej historii musimy mówić i naród musi o niej pamiętać. Przypominajmy, mówmy tym najmłodszym, młodzieży, ale także dorosłym. Przy tym promowana jest również aktywność fizyczna – mówi Piotr Maziarz, burmistrz Kudowy-Zdroju. – W programie imprezy znalazł się także quiz z nagrodami oraz koncert zespołu Forteca.
Na mecie każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy medal, który wraz z włodarzem Kudowy-Zdroju wręczał Tytus Wyczałek ze Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, Obwód Kłodzko.
- Organizacja takich biegów rozpoczęła się już kilka lat temu i one rozrastają się coraz bardziej. Przyciągają ludzi, którzy myślą trochę inaczej aniżeli uczono ich przez media, przez tyle lat. Pozwala to propagować historię i przypominać tych ludzi, którzy faktycznie byli prawdziwymi Polakami, patriotami, bo to w jakimś imieniu się robi – mówi Tytus Wyczałek. – Ja byłem aresztowany dwukrotnie. Pierwszy raz za ulotki. Rzeczywiście roznosiłem je, bo akurat zrobiliśmy je na 3 maja. Nie było to jednak proste, bo żeby zrobić takie ulotki trzeba było mieć maszynę do pisania i powielacz, a ponieważ cały sprzęt był zarejestrowany przez UB, więc trzeba było mieć taki, który będzie bezpieczny. Powielacz udało nam się zabrać z urzędu powiatowego, a nie wiedzieli kto, więc mogliśmy na nim drukować. Natomiast maszynę do pisania na siłę pożyczyliśmy od jednego pana, ale oddaliśmy mu ją później. Jednego z kolegów, który roznosił ulotki złapano i wymienił moje nazwisko. Przyszli do mnie do domu chociaż ja już byłem po rozrzuceniu i zostało mi tylko cztery sztuki. Na szczęście nie zrobili rewizji mnie najpierw tylko zaczęli robić w domu. Zdążyłem w tym czasie te cztery ulotki schować do buta. Jak mnie wzięli na UB też nie zrobili dokładnej rewizji. Wsadzili mnie do celi, a ona była z takim okienkiem piwnicznym z kratami. Tam je schowałem także u mnie ulotek nie znaleziono. Przewieziono mnie z Mielca do Rzeszowa, gdzie siedziałem dwa miesiące, a później odbył się proces, po którym sąd mnie uniewinnił ponieważ nic mi nie udowodniono, bo nie znaleziono przy mnie ulotek. Już byłem jednak na cenzurowanym i co miesiąc musiałem się zgłaszać do Urzędu Bezpieczeństwa w Mielcu. Drugi raz do aresztowania doszło jak studiowałem w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej w Gdańsku. Podczas wykładu kolega wywołał mnie na korytarz, bo przyszło dwóch panów, okazało się, że to byli UB-owcy i zniknąłem. Żona nie wiedziała co się ze mną stało, bo była akurat w szpitalu. Tydzień byłem na UB w Gdańsku, po czym przewieziono mnie do Krakowa do więzienia Montelupich. Siedziałem tam 8 miesięcy i jako, że nie udowodniono mi działalności po 47 roku, a w tym roku była tzw. amnestia, jak doszedł do władzy Gomułka, ja dostałem 5 lat, a do 5 lat amnestia zwalniała, więc mnie zwolniono.
Organizatorami wydarzenia byli: nauczyciele kudowskich szkół, Komisja Międzyzakładowa NSZZ Solidarność '80 oraz Urząd Miasta w Kudowie-Zdroju.
Dodaj komentarz
Komentarze (0)