Cóż to był za wieczór w Polanicy-Zdroju! Zbigniew Zamachowski nie tylko zaśpiewał z Izą Połońską, ale też zatańczył [FOTO]

sobota, 20.5.2023 15:34 2417 0

Czego można się spodziewać, gdy na scenie stają wybitna wokalistka, takiż sam aktor, a towarzyszą im jeszcze muzycy, których ze świecą szukać? Jeśli jeszcze dzieje się to w Teatrze Zdrojowym w Polanicy-Zdroju i jest z nami taki autor, jak Wojciech Młynarski (1941-2017), to zapowiada wydarzenie. I – musimy Państwa rozczarować... – niespodzianki nie było.

W piątkowy wieczór, 19 maja, można było robić setki rzeczy, zapewniamy jednak, że trudno byłoby o bardziej inteligentną rozrywkę. A wcale nie znaczy to, że koniecznie elitarną. Śpiewać ponoć każdy może, ale Iza Połońska, artystka, w której nie tylko głosie jesteśmy zakochani dokładnie od godziny 19:01, dnia 1 stycznia, roku 2023 [pisaliśmy o tym TUTAJ], robi to tak, że radość wzbudza nie do zmierzenia.

Tym razem pani Iza rozpoczęła od kompozycji Włodzimierza Korcza „Och życie, kocham cię nad życie”, którą kojarzymy z naszą krajanką z Nowej Rudy, Edytą Geppert. Po chwili usłyszeliśmy od artystki: „Na sercu leży mi dobra polska piosenka i pewna inteligencja, nie tylko w słowach”. I właśnie dlatego przyjechała do nas, do Polanicy-Zdroju! Zapewniamy: publiczność to doceniła.

Artystce towarzyszył kwartet pod kierunkiem Leszka Kołodziejskiego, a w jego aranżacjach nie było ani jednego dźwięku za dużo, żadnego też nie brakowało. Wszak nie tylko Izie Połońskiej na sercu leży „pewna inteligencja”. Zaraz zatem usłyszeliśmy „Lubię wracać tam gdzie byłam” do muzyki Zbigniewa Wodeckiego (1950-2017). Sami Państwo widzicie. Każdy lubi te piosenki, elita stoi zatem przed nami otworem.

Po chwili było już trudniej... „Gram o wszystko”, kompozycja Jerzego Wasowskiego (1913-84) nie nadaje się na „potupajki”. Może na romantyczny wieczór. Iza Połońska zaśpiewała ją nie gorzej, niż Ewa Bem, po prostu inaczej, po swojemu. Przytaczać w tym tekście będziemy wiele nazwisk, bo – jak powiedziała pani Iza – do słów Wojciecha Młynarskiego komponowali tylko najlepsi. My dodamy: wyłącznie najlepsi śpiewali je i śpiewają.

Był już jednak czas, by wkroczył ON: Zbigniew Zamachowski, gość specjalny wieczoru. Wybitny ten aktor głosu może specjalnego nie ma, ale jak on śpiewa! Banalne słowo „bynajmniej” w jego ustach staje się subtelnym kremem. Bo wiersz Młynarskiego „Bynajmniej” i towarzysząca mu muzyka Janusza Senta (1936-2018), banalne bynajmniej nie są. Trochę się jednak baliśmy, czy indywidualność taka, jak Zamachowski, nie zechce zdominować tego wieczoru.

Aktor od pierwszego gestu wpisał się w wydarzenie jako jego część. Klasa! A gdy jeszcze zatańczył z Izą Połońską do kompozycji Tadeusza Prejznera (1925-2010) „Ten, o którego mi chodzi” [jako pierwsza śpiewała ów utwór sama Irena Santor]... I na koniec szarmancko ucałował partnerkę w dłoń... Każdy z panów w Teatrze Zdrojowym chciał być chyba w tym momencie na jego miejscu. Różnica między nami jest jednak taka, że Zamachowskiego Bóg obdarzył talentem, a on własną pracą go rozwinął. Po prostu zasłużył sobie na miejsce u boku pani Izy.

Potem były kolejna kompozycja Senta dla Ireny Santor – „Dlaczego ona a nie ja” i Jacka Mikuły dla Ewy Bem – „Moje serce to jest muzyk” [ten tekst Młynarski pisał chyba z myślą o Izie Połońskiej]. I znowu na scenę wyszedł Zamachowski... „Nie ma jak u mamy” – to MUSI śpiewać mężczyzna w sile wieku, by brzmiało wiarygodnie. Zamachowski zrobił to wprost KA-PI-TAL-NIE! Kompozytorem hymnu nieco podstarzałych synków mamusi, którzy potrafią docenić, co jest/było naprawdę ważne, jest Bułgar, Panajot Bojadżijew (1928-98).

Dość! Moglibyśmy jeszcze wymieniać wiele tekstów Młynarskiego i nazwisk kompozytorów, nie możemy jednak pominąć „Jeśli ty nie istniałbyś”, bo tu z kolei popis na akordeonie dał Leszek Kołodziejski. Pierwotnie utwór ten [„Et si tu n'existais pas”], autorstwa Toto Cutugno, śpiewał Joe Dassin (1936-80), ale nie tylko Młynarski napisał do tej kompozycji lepszy tekst od oryginalnego, o czym wspomniała w Polanicy Iza Połońska. Kołodziejski zaaranżował ją absolutnie po mistrzowsku. A ta rozmowa jego akordeonu z saksofonem, na którym grał Michał Kobojek?!

Artyści w Teatrze Zdrojowym nie tylko śpiewali i grali. Ależ Połońska i Zamachowski potrafią gadać! Każdą głoskę słychać, żadna końcówka nie jest „zjadana”... Czy to takie ważne? Doceni to każdy, kto nie ma już słuchu idealnego i męczy go po prostu wysiłek zrozumienia, co bliźni miał na myśli, wydając „odgłos paszczą”. Ihaha czy może jednak patataj? Były więc anegdoty o Wojciechu Młynarskim, ale przede wszystkim Zamachowski przeczytał jego wiersz, który nigdy nie stał się piosenką – „Kaktus”. Ten kończy taki oto dwuwiersz:

W takim chłamie i szarzyźnie
tak bujnie kwitnąć nie wypada...

Iza Połońska, Zbigniew Zamachowski i muzycy w Teatrze Zdrojowym nie chcieli przyjąć tego do wiadomości. „Róbmy swoje” [znowu kompozycja Jerzego Wasowskiego] – taką mieli odpowiedź. I taki też miał być finał, ale publiczność wymusiła bis. Gdy Iza Połońska zaproponowała „Jeszcze w zielone gramy” [kompozycję Jerzego Matuszkiewicza (1928-2021)], sala zareagowała z aprobatą: – Ooooo! [Tych „o” było znacznie więcej. Wykrzykników też]. I koniec.

Po cóż się tak ekscytujemy minionym przecież już piątkiem? Bo wierzymy, że Iza Połońska rychło do Polanicy-Zdroju wróci. Kończy się maj, a ona była tu w tym roku dopiero dwa razy! Jeśli nie, skierujemy do pani Justyny Kuban, dyrektor Teatru Zdrojowego – Centrum Kultur i Promocji w Polanicy-Zdroju, stanowczą petycję. Nie można przecież tak rozkochać publiczności, a potem ją na dłużej porzucić.  Chyba nie będzie jednak takiej potrzeby, prawda Pani Dyrektor? [kot]

PS Iza Połońska narzekała nieco na majowy chłód w Polanicy-Zdroju. Gdy jednak wychodziliśmy z jej recitalu, wydawało się, że było już znacznie cieplej. Przypadek?

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nowy wątek