O szpitalu na sesji Rady Powiatu
Z sytuacją Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie, a ściślej – z problemami, z jakimi boryka się placówka, zapoznali się radni powiatowi podczas sesji 26 lutego.
Informację o działalności NZOZ Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie sp. z o.o. przedstawił prezes jednostki Maciej Smolarz. Skupił się na dwóch problemach, które dotyczą większości szpitali powiatowych w Polsce.
Pierwszy związany jest z finansowaniem bieżącej działalności. Nasz szpital obecnie się nie bilansuje. Prognozowana strata za rok 2018 wyniesie ok. 3,5 mln zł.
Jednym z powodów tej sytuacji jest niedoszacowanie kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Np. izba przyjęć otrzymuje ryczałt dobowy w wysokości 4.738 zł, a realny koszt jej funkcjonowania, na który składają się wynagrodzenia pracowników, ale też koszty leków i badań, to ok. 10.000 zł.
Inny powód, który ma wpływ na pogorszenie wyniku finansowego, to narzucona przepisami konieczność podwyższania wynagrodzeń dla pielęgniarek i lekarzy bez otrzymania wystarczających środków na ten cel.
Drugi problem wynika z obowiązku dostosowania pomieszczeń i urządzeń szpitala do ustawowych wymogów. Nasza placówka, mimo prowadzonych od lat modernizacji, ciągle ma do wykonania listę zadań wskazanych przez Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. Ich realizacja wiąże się z nakładami na inwestycje w wysokości co najmniej 10 mln zł.
- Funkcjonowania szpitala oraz jakość świadczonych w nim usług jest dla Zarządu Powiatu sprawą priorytetową, bo wiąże się z bezpieczeństwem mieszkańców powiatu – podkreślił starosta Grzegorz Kosowski, który poinformował, że w sprawie dostosowania szpitala do obowiązujących przepisów rozważanych jest kilka wariantów, w tym jeden związany z pozyskaniem środków zewnętrznych. – Chcemy wybrać najlepszą opcję, dlatego nie będziemy działać pochopnie.
Starosta dodał, że w kwestii bieżącej działalności oczekuje zmian w systemie finansowania świadczeń medycznych. Podziękował również za zainteresowanie tematem szpitala i troskę o jego przyszłość wszystkim radnym oraz obecnym na sesji gościom – burmistrzowi Dzierżoniowa Dariuszowi Kucharskiemu i radnemu Sejmiku Dolnośląskiego Stanisławowi Jurcewiczowi.
W dalszej części obrad radni ustalili rozkład godzin pracy aptek ogólnodostępnych na terenie powiatu, utworzyli Ośrodek Interwencji Kryzysowej wchodzący w skład Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie i Ochrony Zdrowia w Dzierżoniowie, a także powołali Komisję Statutową Rady Powiatu i wprowadzili zmiany do Uchwały Budżetowej na rok 2019.
Starostwo Powiatowe w Dzierżoniowie
Przeczytaj komentarze (64)
Komentarze (64)
Nie, nie, nie myśl czytelniku, że opisuje tak Izbę Przyjęć Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie. Opis dotyczy jednego ze szpitali w centrum Austriackich Alp. To po co opisywać takie zdarzenia? Opis ten pokazuje jak może być w szpitalu a poniżej moje doświadczenia z Izby Przyjęć Powiatowego Szpitala w Dzierżoniowie z dnia 31 sierpnia 2014 roku.
Jest rok 2014
Jest godzina 19:00 gdy znajoma upadając poczuła silny ból po prawej stronie. Zadeklarowałem podwiezienie do szpitala, gdzie udała się wraz z koleżanką. Zostawiłem obie Panie pod Izbą Przyjęć o godz. 19:30. Poinformowałem jednocześnie, aby Panie po załatwieniu sprawy przedzwoniły, to je odbiorę i podwiozę do domu.
Minęła 21:30 a ja nie mam żadnej informacji. Przedzwoniłem z pytaniem jak długo może to jeszcze potrwać. W odpowiedzi dowiedziałem się, że jest kolejka i jeszcze to może potrwać, z tym że obie Panie uważają to jedynie za przewlekłość udzielania świadczeń zdrowotnych, gdyż pacjenci siedzą na poczekalni a lekarze nie przyjmują na Izbie Przyjęć. Nie bardzo chciało mi się wierzyć, więc postanowiłem podjechać i zobaczyć jak faktycznie to wygląda. Po wejściu na pierwsze piętro gdzie jest Izba Przyjęć przywitały mnie krople zaschłej krwi na podłodze przy jednym z krzeseł. Na moje pytanie w rejestracji co jest powodem załatwiania pacjentki ze złamanym żebrem w tak długim czasie, otrzymałem odpowiedź abym pytał lekarza gdyż to od niego zależy. Poprosiłem o kontakt z lekarzem. Odpowiedź, jak przyjdzie to się Pan spyta. Ponieważ zbliżała się już godzina 22:00 a więc 2,5 godziny oczekiwania, pacjentka poprosiła o wydanie zdjęć RTG. Tego jej odmówiono a przybyły jak sądzę po informacji telefonicznej lekarz na moje pierwsze pytanie o podanie nazwisko oświadczył, że nie musi tego czynić. Oczywiście atmosfera w tym momencie stała się troszkę nerwowa, lecz nie odbiegała od przyjętych norm grzecznościowych.
Po godz. 22:15 po kolejnej interwencji w sprawie niedopuszczalnego i niepotrzebnego oczekiwania do akcji wkroczyła Pani pielęgniarka. Ponieważ odmówiła podania swojego nazwiska mogę ja jedynie opisać jako pani w okularach. Tą akcją tej Pani było stwierdzenie, że jak dalej będziemy dyskutować to wezwie policję. Poprosiłem o wezwanie, gdyż to pozwoliłoby udowodnić o której godzinie pacjentka czeka na zakończenie wizyty na izbie przyjęć. Już z czystej ciekawości przedzwoniłem do KPP w Dzierżoniowie, gdzie na moje pytanie poinformowano mnie, że nikt nie zgłaszał interwencji na Izbę Przyjęć Szpitala w Dzierżoniowie. Jak dowiedziałem się od innych oczekujących ta Pani pielęgniarka w ten sposób „uspokaja” zdenerwowanych długim oczekiwaniem pacjentów. Jednym z nich była Pani z krwawieniem po upadku, którą przywiozła siostra z mężem Hiszpanem. Państwo Ci interweniujący kilkakrotnie bez skutku zostali ”przywołani do porządku” przez pielęgniarkę w okularach poprzez zastraszaniem wezwania Policji. Jedynie na co się zdecydowali, to napisali skargę i włożyli ja do skrzynki z opiniami na tzw. ”poczekalni” NARESZCIE po 3 godzinach i 15 minutach zbolała, zdenerwowana pacjentka otrzymała zdjęcia prześwietlenia i kartę informacyjną Izby Przyjęć. Po podwiezieniu do domu powiedziała „Dobrzy lekarze”, wyleczyli mnie od jakiejkolwiek dobrowolnej wizyty w Izbie Przyjęć Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie.
Jest rok 2017
Z bólem gardła uniemożliwiającym przełykanie udałem się w sobotę do Szpitala Powiatowego w Dzierżoniowie, który obecnie świadczy nocną i świąteczną opiekę zdrowotną. Już po wejściu, w korytarzu zobaczyłem ogromny tłum ludzi oczekujących na przyjęcie. Były to zarówno osoby dorosłe, jak i dzieci w tym całkiem małe. Po zarejestrowaniu się okazało się że jestem 25 w kolejce!!! A lekarz na razie nie przyjmuje ponieważ robi USG na jednym z oddziałów szpitalnych. Po 40 minutach kolejka rusza aby po kolejnych 20 minutach znów stanąć – powód ten sam USG.
Po dwóch godzinach oczekiwania i małych *****ch w kolejce, oczekujący zaczynają się buntować. Szybko okazuje się, że zamiast dwóch lekarzy przyjmuje jeden – drugi jest na zwolnieniu. Panie w rejestracji, nic nie wiedzą i nic nie mogą. Odsyłają do Pani Mikus, ale nikt nie wie gdzie jest, czy jest, jaki jest numer telefonu. Atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa, niektóre dzieci zasypiają leżąc na krzesłach, inne płaczą i krzyczą … pielęgniarki zamawiają sobie w tym czasie jedzenie z restauracji Rodos. Zdesperowani ludzie postanawiają wezwać karetkę pogotowia do szpitala!!! To zaczyna przynosić w końcu skutek. Okazuje się że rodzice z dziećmi zostaną przyjęcie w szpitalu w Bielawie. Reszta musi czekać. Po czterech godzinach oczekiwania udało mi się skorzystać opieki zdrowotnej w sobotę. Miły lekarz wypisał mi receptę i marze o tym aby nie chorować.
Powracamy do początku artykułu. Czy przedstawione zachowanie młodej Pani doktor wynikało z nakazu lub tego kto jest szefem placówki? Myślę, że nie. Dla mnie to tzw. kultura i obowiązkowość wobec chorych ludzi potrzebujących pomocy. Proszę zauważyć, że dwa opisane zdarzenia maja odległa datę czyli rok 2014 i rok 2017 a jednak zachowanie personelu mającego za główne zadanie pomóc chorym jest takie same, czyli według mnie lekceważące osoby chore. Jak ustaliliśmy oba zdarzenia zaistniały w czasie kiedy dyrektorem były inne osoby. A więc gdzie szukać przyczyny? Według mnie należy poprzez dyrekcje Szpitala przywołać do porządku osoby, które w ten sposób traktują chorych, lub po prostu zwolnić je. Moje subiektywne odczucie jest takie, że osoby te za jedyny cel mają uzyskanie jak najwyższego wynagrodzenia pozostawiając chorych na podporządkowany sobie i swoim celom nieuzasadniony czas oczekiwania na pomoc czy konsultacje lekarską. Zachowanie tzw „pani rejestratorki” jest skandaliczne. Nawet w momencie kiedy odmawia podania swojego nazwiska, gdyż jak twierdzi posiada etykietkę /nie identyfikator/ i każdy może przeczytać jak się nazywa.
Za jakość świadczonych usług, NFZ nie powinien zapłacić wcale.
Mimo braku tlokòw pacjent musi odsiedziec na poczekalni od kilku do kilkunastu godzin.
Nieszczęśliwe pielegnierki znieczulone, antypatyczne na zasadzie bez kija nie podchodź.
Stara kadra lekarzy przykre ale rutyna gòra.
Tyle lat złych nawykòw, złego funkcjonowania, skarg I nikt nie ma cywilnej odwagi sie tym zająć.
poza okulistyką nic tu nie ma. dno. gdzie jest ortopedia.
juz dawno powinni wywalić prezesa niemote. już braciszek mu nie pomoże.
Najprawdopodobniej wystąpi do Starosty o dotację. I zgadnijcie, czy ją dostanie???
Zapewne jest zbyt mało pracowników. Skoro dyrektor oszczędza na zatrudnieniu, skąd takie straty???
Natomiast szpital LATAWIEC woła o pomstę do nieba...pojechałam z mamą na SOR w grudniu 2018 i co usłyszałam, że żaden lekarz nie zejdzie do mojej mamy bo jesteśmy z Dzierżoniowa i tam mamy szpital. Lekarza nie interesowało to, że u nas niema onkologa, dopiero młody lekarz chirurg zlitował się nad nami i przyjął nas bez problemu. Więc szpital LATAWIEC też nie jest super