Dobro mieszkańców jest dla mnie najważniejsze
Rozmowa z Jarosławem Florczakiem, radnym Rady Miejskiej Bielawy.
-
Zbliżamy się do kolejnych wyborów samorządowych. Jak ocenia Pan mijającą kadencję bielawskiego samorządu?
Hmm, rewelacji nie było.
Przede wszystkim smutne jest to dla mnie, bo zaufałem i podczas ostatnich wyborów stanąłem po stronie obecnego burmistrza. Niestety, okazało się już po roku, że współpraca to fikcja i ktoś ma zdecydowanie inne zamiary niż dobro miasta.
Nieudolność w realizacji przygotowanych już projektów, chodzi m.in. o projekt dociepleń budynków, jak choćby sławnego remontu budynków Rady Miejskiej przy ul. Piastowskiej 1 czy przedszkola przy ul. Wolności, trwające około 2 lat, a efekty... No cóż, nie chcę się znęcać.
Bardzo słabe pozyskiwanie środków zewnętrznych, szczególnie w pierwszych trzech latach. Najbardziej boli mnie brak przygotowania do inwestycji, które są źle oszacowane i często potem należy do nich dokładać. A to są naprawdę duże kwoty.
Do tego sprawa dużych kosztów remontu pomostu oraz budowa wiaty przy ul. Lotniczej wykonanej bez zabezpieczonych środków w budżecie. Są to tematy względem których jest prowadzone śledztwo.
Kompromitacją, moim zdaniem, była sprawa zmian ulic. Choć grupa dziewięciu radnych przygotowała projekty uchwał w tej sprawie i radni w większości przychylili się do zaproponowanych zmian opiniując je pozytywnie podczas posiedzeń komisji, to i tak nie dopuszczono tych projektów do programu sesji i nie przegłosowano propozycji zaopiniowanych przez radnych. Choć proponowałem zwołanie sesji nadzwyczajnej w tym temacie, to sam przewodniczący przekonywał, że nie ma co się spieszyć, bo wojewoda na pewno nie zmieni nazw tak szybko, a miasto zawsze może się odwołać do sądu. Jak było wszyscy wiemy.
Bielawski Ruch Obywatelski, w którym mam przyjemność działać, odbył spotkanie z wojewodą i przekonywał o zasadności pozostawienia niektórych nazw, zgodnie z wolą mieszkańców. Niestety przez zaniechanie większości radnych nie udało się ich pozostawić, jednakże za ogromny sukces BRO uznaję, że osiedle pozostało Osiedlem XXV-lecia, a główna arteria miasta otrzymała nazwę, która nie dzieli mieszkańców i nie wywołuje zarzutów klerykalizacji naszego miasta.
Takich "kwiatków" jest więcej, choćby uchwała związana ze zmianami wynikającymi z ustawy o oświacie, ale wyszedłby z tego cały elaborat.
-
Jakie są Pana plany jako przewodniczącego Komisji Rewizyjnej przed zakończeniem kadencji?
Dużo do końca tej kadencji nie zostało. Wybory będą już w październiku, a więc na pewno nie zrealizujemy całości planu pracy. A zaplanowana jest kontrola inwestycji na targowisku miejskim, co jak widać już jest tematem rozmów wśród mieszkańców. Nawet nie wiem, czy inwestycja zostanie zakończona do czasu, w jakim jest zaplanowana kontrola. Może zmienimy plan pracy i przeprowadzimy kontrolę budynku socjalnego na OWW SUDETY, bo już dochodziły do mnie głosy, że są problemy z jego funkcjonowaniem.
-
Kilka miesięcy temu poruszał Pan mocno kwestię kontrowersji przy remoncie molo na terenie OWW Sudety. Czy ma Pan może jakieś nowe informacje w tej sprawie?
Niestety, sprawa jest nadal w toku. Z nieoficjalnych informacji wiem, że policja ponownie odwiedziła Urząd Miasta, ponieważ prowadzone śledztwo dotyczy kilku inwestycji, nie tylko remontu pomostu.
Jak wykazały kontrole Komisji Rewizyjnej wiele inwestycji było problemowych. Np. basen z brodzikiem (jak najbardziej cieszy mnie, że go otwarto) czy tor do wakeboardu były dopuszczone do użytkowania bez zezwoleń.
-
Czy polityka inwestycyjna miasta prowadzona jest właściwie?
Właściwie odpowiedziałem na to pytanie wcześniej.
Dla mnie plan inwestycyjny to duża przypadkowość i ukłony w stronę radnych, tylko koalicyjnych. Bo jak rozumieć np. remonty ulic i chodników najczęściej w rejonach okręgów kilku radnych? Inwestycji nie można realizować dla radnych tylko dla mieszkańców. Obecni włodarze mają chyba inne zdanie. Niestety.
-
Był Pan jednym z kilku radnych, którzy poparli uchwałę likwidującą Straż Miejską. Czy z perspektywy czasu podtrzymuje Pan zdanie w tej kwestii?
Straż Miejska to długi temat. Kiedy głosowano projekt o likwidacji radni koalicji zobowiązali burmistrza do przedstawienia programu restrukturyzacji Straży Miejskiej i zarzekali się, że jeśli nie będzie satysfakcjonujący, to sami złożą odpowiedni projekt. Tak się nie stało. Program burmistrza to były same ogólniki. Nie było żadnej restrukturyzacji, za to pojawiły się premie dla komendanta. Premie, których uzasadnienie wzbudza wielkie zdziwienie.
Nagroda za przeprowadzenie konkursu plastycznego lub za pogadanki dla dzieci i młodzieży... Za bardzo dobra pracę (kiedy w opinii mieszkańców jest oceniana negatywnie) lub za wprowadzenie działań zaleconych przez Komisję Rewizyjną (patrole rowerowe), mimo negatywnej opinii komendanta co do tych zaleceń. Do tego wewnętrzne konflikty w SM, które wypłynęły do opinii publicznej, moim zdaniem również mają spory wpływ na jakość realizowanych działań.
Dla mnie wynika z tego jeden wniosek. Straż Miejska, w takiej formie jak obecnie działająca w Bielawie, nie ma racji bytu.
-
Największą bolączką mieszkańców Bielawy jest...?
Mówiąc nieco żartobliwie, to największą bolączką dla Bielawy jest obecny burmistrz i jego poplecznicy.
Jednak tak naprawdę dla mieszkańców kluczowy problem to z pewnością brak pracy w Bielawie. Dla mnie jest to naprawdę wkurzające, że tylu mieszkańców, aby godnie żyć, jest zmuszonych do jeżdżenia po 3-4 godziny dziennie do i z pracy. My, którzy mamy wpływ na to miasto powinniśmy zrobić wszystko, aby ta praca była tutaj!
Do tego problem mieszkań. Rozmawiam z wieloma młodszymi ode mnie ludźmi i widzę, jakim dramatem jest dla nich to, że jedyną możliwością na posiadanie swych czterech kątów jest kredyt na 30 lat, bo jeśli chcą coś wynająć, to jest możliwość tylko na rynku wtórnym i muszą płacić co najmniej 1000-1200 zł czynszu i odstępnego. Gdy ktoś zarabia 2 tysiące bądź mniej, a takie są niestety realia w Bielawie, to jest to naprawdę wielki problem. I dlatego uważam, że muszą powstawać mieszkania komunalne. I to jest zadanie nr 1 dla miasta. Cieszy mnie, że za obecnego burmistrza oddano kilkanaście takich mieszkań, bo niestety ekipa R. Dźwiniela i A. Hordyja w ogóle nic nie robiła w tej kwestii. Tylko mieszkania w systemie TBS, ale to kropla w morzu potrzeb. Miastu potrzebny jest program mieszkaniowy z prawdziwego zdarzenia. Skoro stać Bielawę na pakowanie milionów w jezioro, to tym bardziej musi zadbać, by młode pokolenie nie wyjeżdżało z powodu braku dachu nad głową!
Oczywiście jest też wiele innych bolączek. Ludzie starsi oczekują z pewnością, by nie musieli tłuc się autobusem do Dzierżoniowa, by zmienić opatrunek i Bielawa musi pracować nad stworzeniem punktu medycznego. Jest kwestia przedszkoli i żłobków, również newralgiczna dla młodego pokolenia... Problemy drobnych przedsiębiorców, którzy wiem, że nie czują żadnego wsparcia od naszego samorządu. Kilkakrotnie wnioskowałem o uruchomienie takiego punktu... i cisza.
Myślę, że my samorządowcy musimy zakasać rękawy i zabrać się za rozwiązywanie tych bardzo ważnych dla ludzi problemów! Jasne, że jako radni możemy się skupić na zbieraniu śmieci w świetle reflektorów, ale od tego bielawianom nie będzie się żyło lżej. A śmieci powinny zbierać odpowiednie instytucje, a my jako radni pilnujmy, by się wywiązywały.
-
Co sądzi Pan o ostatnich roszadach w Radzie Miejskiej? Czy postawa radnej Masyk nie była lekko zaskakująca?
Ostatnie roszady w Radzie Miejskiej były wynikiem braku zaufania do obecnego przewodniczącego, który wielokrotnie blokował pracę Rady.
Często podkreślał wagę merytoryczności prac i działania zgodne ze statutem jednak w wielu przypadkach robił coś zupełnie odwrotnego. Przykładem były działania w sprawie zmian ulic. Jednak ostatnia sytuacja była jednak szczególnie kuriozalna.
Chodzi o zmianę terminu posiedzenia sesji absolutoryjnej, a argumentem było to (mówię to ze śmiechem na ustach), że jeden z radnych chce wyjechać wcześniej na urlop. Bez komentarza.
A co do decyzji radnej Marty Masyk... Po obserwacji jej dotychczasowych działań w polityce, absolutnie mnie nie zdziwiła.
-
Czy spotkał się Pan z politycznymi naciskami, aby nie poruszał Pan pewnych kwestii?
Takie naciski są cały czas. W wielu przypadkach jestem "dyskryminowany". Najbardziej odczułem to po konferencji w sprawie remontu molo, którą zorganizowałem razem z członkami Bielawskiego Ruchu Obywatelskiego.
Nie są realizowane praktycznie żadne moje wnioski. Podczas jednej z sesji burmistrz oficjalnie powiedział, ze jego i pracowników magistratu irytuje ilość wniosków i interpelacji, jakie wysyłam do Urzędu.
Blokują wszelkie działania, jakie powinny być realizowane w moim okręgu, choćby remont chodnika przy os. Włókniarzy czy budowę parkingu przy byłym LOK-u, choć ewidentnie widać, iż są to prace konieczne. Niestety, przez niechęć władz do jednego radnego cierpią mieszkańcy.
-
Największa porażka i największy sukces obecnego burmistrza to...?
Ha... pytamy o obecnego burmistrza, który ciągle podkreśla, że nic nie wie, czy o sukcesy władzy? Bo mam wrażenie, że to jednak nie to samo.
Zakup zbiornika miał być sukcesem. Mówiono nam radnym, że będzie to kwota 3 milionów zł, a wyszło 6. O milion mniej niż kwota, za jaką miał kupić zbiornik poprzedni burmistrz.
Remont basenu i budowa brodzika. To chyba największy sukces, bo przez wiele lat za tym optowałem i "kłóciłem" się o to z poprzednią władzą. Zwiększenie miejsc parkingowych i remont chodnika przy Żeromskiego, do cmentarza, bo o to też wnioskowałem od wielu lat. W ogóle, każde wygospodarowane miejsce parkingowe w naszym mieście to sukces.
Przypływ inwestorów na strefę, choć trzeba oddać poprzednikom, że gdyby tej strefy nie było to by nie było inwestorów.
W mieszkaniówce za słabo. Środki zewnętrzne bardzo słabo. Wyremontowanych kilka ulic, rondo na Placu Kościelnym, ale pytanie czy nie nie włożono w te inwestycje dużo więcej niż trzeba? Wiele inwestycji robiliśmy niemal wyłącznie za swoje. Mało które miasto może sobie pozwolić na taką nonszalancję. Wyraźnie zabrakło specjalistów od przygotowania wniosków po środki zewnętrzne.
A porażki... Nadzór nad inwestycjami, nad wydawaniem pieniędzy publicznych, przygotowaniem do inwestycji, ich częste niedoszacowanie. Zmiany w oświacie tak nieprzemyślane i chaotyczne, aż musiał kurator przyjeżdżać, żeby załagodzić konflikt o nadzór nad niektórymi jednostkami pomiędzy kierownikami tych instytucji.
Brak wiedzy o tym, co się naprawdę dzieje się w mieście.....chyba, że to zamierzony plan, bo tak, wtedy to byłby wtedy sukces.
-
Czy żałuje Pan, że te wybory nie odbędą się w JOW-ach? Czy sprawdziły się one w samorządzie?
Tak, system był prostszy, choć cechowała go też spora przypadkowość. Jednak jasne było kogo chcą mieszkańcy na swojego reprezentanta. Teraz będą polityczne układanki i tak naprawdę do końca nie wiadomo, kto z listy będzie radnym.
-
Pięć najważniejszych zadań dla burmistrza Bielawy w nowej kadencji według Pana?
-
Zwiększenie zaufania do władz miasta.
-
Stworzenie rozsądnego planu rozwoju mieszkalnictwa.
-
Lepsza współpraca z lokalnymi przedsiębiorcami i stworzenie mechanizmów wsparcia dla nich ze strony władz miasta. Obecnie działa to, mam wrażenie "odrobinę" wybiórczo
-
Większe zaangażowanie obywateli na rzecz rozwoju miasta. Mieszkańcy muszą odczuć i zrozumieć, że Bielawa to nasze dobro.
-
Rozwój sieci ciepłowniczej. Szczególnie, gdy musimy walczyć z problemem smogu jest to bardzo ważne o co walczę i podkreślam od kilku kadencji.
To są dość ogólne hasła, ale realizacja wszelkich działań w trakcie kadencji, powinna pracować na taki właśnie wynik.
-
Z jakimi środowiskami rozważa współpracę Bielawski Ruch Obywatelski, któremu Pan lideruje?
Bielawski Ruch Obywatelski jak i ja nie zamierza się zamykać się na żadne grupy i osoby, dla których ważny jest rozwój miasta.
Jest to niekiedy ciężkie, bo różne grupy "rozwój miasta" rozumieją w różny sposób. Ja ze swej strony chcę docenić moją dobrą współpracę z Klubem Radnych Inicjatywa Dla Bielawy. Nie zawsze się z tymi radnymi zgadzaliśmy, ale w ostatnim czasie współpraca układa się znakomicie. I bardzo doceniam takie ich pomysły jak likwidację opłaty od posiadania psa czy projekt wykupu mieszkań komunalnych za 10 procent ich wartości. Jako BRO popieramy te projekty w pełni.
My nie chcemy politykować, jesteśmy społecznikami i dobro Bielawy to dla nas priorytet. Niestety polityka jest wszędobylska, a więc może się zdarzyć, ze trzeba będzie podejmować również decyzje polityczne, ale powiem to stanowczo, że i w takim wypadku zawsze na pierwszym miejscu będzie dobro miasta i jego mieszkańców.
Na pewno w wielu sprawach chcemy się odwoływać do głosu mieszkańców, bo obywatele powinni czuć, że mają realny wpływ na Bielawę i decydować o jej przyszłości. Na co dzień, a nie tylko co kilka lat przy wyborczej urnie.
-
Jak ocenia Pan działalność partii w Bielawskim samorządzie i w samorządzie w ogóle?
Jestem samorządowcem. Nigdy nie należałem do żadnej partii, nawet będąc w wojsku nie należałem do Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej i raczej nie zamierzam do żadnej partii należeć.
Uważam, że na polu, szczególnie małych miast i gmin, powinni działać ludzie reprezentujący interes mieszkańców, a nie ugrupowań politycznych, ponieważ często realizowany jest interes i program partyjny, a nie oczekiwania mieszkańców.
Niestety, nie ma to przełożenia już w hierarchiach wyżej, kiedy gmina musi się starać choćby o środki zewnętrzne. Wtedy okazuje się, że trzeba mieć partyjnego "lobbystę", który wesprze działania i projekty gminy. Chciał, nie chciał, samorząd, w takich kwestiach, musi myśleć i działać politycznie i dogadywać się z partią rządzącą, a przeciwnicy nie śpią.
Sam znam przypadki negatywnego lobbowania na rzecz gminy bez konkretnych argumentów. Przez te 12 lat działalności radnego wiele widziałem i wiele słyszałem i nie napawa to optymizmem.
Wiem, ktoś mi zarzuci, że sam, jako radny, działałem w ten sposób, przeciwko władzy. Jednak wszystkie przypadki moich interwencji były podparte argumentami i zawsze chodziło o dobro miasta i obywateli. Bo dobro mieszkańców jest dla mnie najważniejsze.
-
No i ostatnie pytanie. Będzie Pan kandydował na burmistrza?
Bardzo poważnie nad tym myślę. Z każdym dniem coraz intensywniej.
Przeczytaj komentarze (260)
Komentarze (260)
Dwunastu braci, wierząc w sny, zbadało mur od marzeń strony,
A poza murem płakał głos, dziewczęcy głos zaprzepaszczony.
I pokochali głosu dźwięk i chętny domysł o Dziewczynie,
I zgadywali kształty ust po tym, jak śpiew od żalu ginie...
Wie, że mój wpis nie będzie się podobał sługusom obecnej władzy,
ale krytykę zniosę. A z tymi którzy się podpiszą, chętnie bedę polemizował.
Do wyborów:)
3xżadne,więc wracaj pan do animacji ,którą się zajmujesz i nie ściemniam swoim kandydowaniem, jesteś marnym kandydatem.
Łyżwa taki niby dobry ,taki inteligentny,wszyscy mu zaufali.
A okazało się co innego,brak pozyskanych środków przez trzy lata, premie, rutynowe kontrole.
Zaniedbania w zarządzaniu miastem widoczne gołym okiem.
Mieszkańcy widza, słyszą,i są coraz bardziej świadomi.
cle&id=7409&cat_id=17&site=ddz
A serio to pomimo całej sympatii - nie widzę cię na stanowisku burmistrza. Radny tak, ale burmistrz to co innego. Za stary zgred jesteś ;)