Od 1 stycznia 2016 r. wałbrzyszanie odetchną z ulgą, w niepamięć odejdzie bowiem zło wcielone, wróg publiczny nr 1, czyli- FOTORADAR.
Złośliwi już zacierają ręce. Nie wiedzieć czemu, większość lokalnej społeczności twierdzi, że po odebraniu strażom miejskim możliwości rejestrowania wykroczeń przez urządzenie typu fotoradar, strażnicy staną się bezrobotni.
Ku przypomnieniu. Straż Miejska w Wałbrzychu istnieje od 1991, fotoradarem dysponuje od roku 2008 (czyli 7 lat). Jakoś przez 17 lat swojego istnienia doskonale straż dawała sobie radę bez fotoradaru i zawsze miała pełne ręce roboty. Całkiem nieźle funkcjonują w straży patrole konne, rowerowe, sekcja dzielnicowych, patrol szkolny, obsługa monitoringu miejskiego również zajmuje sporo czasu. To strażnicy realizują zadania dotyczące ładu, porządku, gospodarki wodno-ściekowej, gospodarki odpadami. Proponują oznakowanie dróg, udzielają asysty komornikom, pracownikom urzędu i jednostek gminy, konwojują pieniądze, osoby i dokumenty, ochraniają imprezy masowe, kontrolują parkowanie. Wreszcie, jak najlepszy przyjaciel, doradzają, gdzie udać się i w jaki sposób rozwiązać kłopotliwą sprawę.
A czy fotoradar był potrzebny, statystyka mówi sama za siebie. Ulica Wieniawskiego, grudzień 2013r., dozwolona prędkość 50 km/h. Na fotoradar łapie się w tym miejscu około 150 kierowców. Grudzień 2014r. Ta sama ulica, ta sama prędkość, fotoradar robi tylko 70 zdjęć. W 2014 r. nie dochodzi do żadnego wypadku śmiertelnego z udziałem pieszych na najniebezpieczniejszym przejściu dla pieszych Al. Podwale-Wieniawskiego. Policja w statystykach za 2014 r. podaje, że spada ilość potrąceń, rannych i wypadków śmiertelnych z udziałem pieszych na dolnośląskich drogach. Czy coś wspólnego mogą mieć z tym fotoradary?
A że drogo? Grzywna jest środkiem oddziaływania wychowawczego. Założenie jest takie, że popełniający wykroczenie, zostaje ukarany mandatem (zatem czyniona jest mu jakaś dolegliwość), a proces resocjalizacji ma polegać na tym, że nie będzie on już popełniał wykroczenia, bo albo uzna, że warto przestrzegać przepisy, albo uzna, że nie chce już dostać mandatu. Każda z tych postaw prowadzi do zamierzonego celu, tj. wolniejszej jazdy. Nie wiem zatem, jak nazwać osoby, które kilkanaście razy łapały się na fotoradar. Rekordziści nawet kilka razy w tym samym tygodniu.
Podsumowując, strażnicy zajęcia nie stracą, bowiem zakres ich praw i obowiązków jest bardzo szeroki. Miejmy nadzieje, że na drogach nie przestanie być bezpiecznie.
źródło: SM Wałbrzych
Wasze komentarze