Ruszyła inwentaryzacja linii kolejowej Dzierżoniów-Bielawa
Dolnośląska Służba Dróg i Kolei we Wrocławiu w ramach prowadzonej w obszarze kolejowym działalności w miesiącu sierpniu przystąpiła do inwentaryzacji infrastruktury wytypowanej przez Zarząd Województwa jako linii 341 (łączącej stację Dzierżoniów Śląski ze stacją Bielawa Zachodnia) i 318 (zlikwidowana, nigdy nie zelektryfikowana, jednotorowa linia kolejowa o długości 59,800 km, łącząca stacje: Leszno Dworzec Mały i Krzelów) do przejęcia na własność.
W dalszej kolejności zostanie przygotowana opinia techniczna mająca na celu określenie rzeczywistych potrzeb związanych z przywróceniem linii do eksploatacji. W ramach opinii zostanie wykonana analiza dla trzech wariantów rewitalizacyjnych zakładających trzy poziomy:
Poziom pierwszy: minimalny zakres remontowy, bez rewitalizacji peronów i przejazdów (tylko częściowy remont torowiska).
Poziom drugi: zakłada remont peronów i przejazdów (wraz z montażem sygnalizacji), ciągłą wymianę podkładów kolejowych wraz z przymocowaniami.
Poziom trzeci: kompleksowa wymiana toru (na bezstykowy) wraz z całą infrastruktura okołotorową.
Analogiczne działania zostaną podjęte w stosunku do linii numer 308, 322, 336 oraz 340. Zakończenie inwentaryzacji wraz z przygotowaniem opinii (dla trzech wariantów rewitalizacyjnych) ze względu na rozległość sieci planowane jest na koniec września 2017.
Źródło: DSDiK
Przeczytaj komentarze (76)
Komentarze (76)
Fuck ale sie pozmienialo
Stacja w Pieszycach
Pociąg do Otmuchowa, Skorochów-Nysa, Biały Kościół
Jak ktoś napisała wcześniej, ścieżka rowerowa w tym miejscu i nic więcej nie potrzeba.
Na planowanej trasie metropolitalnej przez Sobótkę, Kobierzyce i wrocławskie osiedla raczej braku chętnych nie powinno być.
Przejazd autobusem to często ponad 2 godziny (korki, przejazd dookoła dzierżoniowa, jordanów, liczne wypadki), a koleją szanse są spore, że nie będzie trwał nawet połowy tego.
A sam odcinek z Bielawy, już po odbudowie, generować będzie przecież minimalne koszty - to tylko kilka kilometrów więcej.
Argument "zawsze jeździły na tej trasie", i są ekologiczne.
totalny absurd i kto będzie płacił za puste pociągi może ty? Z Kłodzka
da się na pewno dojechac autobusem do Lądka i Stronia. Gdyby było pilne
(opłacało by się) to by to przywrócili. Ale w jednym masz rację odcinek Bielawa
Dzierżoniów jest totalną bzdurą bo między tymi miejscowościami jest
100x bardziej wygodna miejska komunikacja autobusowa.
bo nie będzie się opłacać. Obecnie w ciągu tygodnia autobusy
Bielawa - Wrocław jeżdżą często prawie puste a w Bielawie są trzy przystanki
rozmieszczone w miarę równomiernie. Przystanki kolejowe są
rozmieszczone nierównomiernie a największe osiedle 25 lecia jest tak
daleko od najbliższego przystanku że nikt zdrowy na umyśle nie pójdzie
na pociąg który jedzie tak samo długo jak autobus. Poza tym
reaktywacja takiej linni to gigantyczna inwestycja która nie zwróci się nigdy,
drogi za to są już wybudowane a w planach jest przebudowa drogi Łagiweniki
-Wrocław na drogę dwupasmową resztę dopowiedz sobie sam.
A wracając do głównego tematu - linia kolejowa z Bielawy ma sens i ekonomiczny i infrastrukturalny - czas przejazdu do Wrocławia skróci się w porównaniu do autobusów nawet o połowę po wszystkich remontach (przejazd przez Sobótkę). A zasób ludzki i struktura zatrudnienia są nieporównywalnie korzystniejsze dla rozwoju siatki połączeń.
Czas przejazdu z Bielawy przez Sobótkę, ze względu na liczne ograniczenia prędkości, nie będzie krótszy niż 2 godziny.
Do Kudowy jeździ się pociągiem, żeby dostać się do Czech. Głównie - poza małą liczbą mieszkańców i turystów/kuracjuszy. Dalej się przesiada, a nawet pieszo idzie. Przecież prawie nikt tam nie jedzie, żeby zostać, nawet w sezonie jest to dość mały odsetek.
Turystów/kuracjuszy tygodniowo w sezonie nawet do całej Kotliny Kłodzkiej może przybywać podobna liczba, co z powiatu dzierżoniowskiego do Wrocławia jeździ codziennie pracowników. A już konkretnie do Stronia, czy Lądka - to są nieproporcjonalnie mniejsze liczby. Dosyć oczywisty wniosek się nasuwa - znacznie tańsza modernizacja kilku kilometrów do Bielawy jest sensowniejsza, niż przywrócenie tak trudnego technicznie i mało istotnego połączenia. Co nie znaczy, że jakieś tam w dalszej przyszłości bilety na pojedyncze, okazjonalne kursy turystyczne na odnowionych za unijną kasę torach by nie mogły się okazać sprzedawalne.
Jak autobus nie dojedzie, to spóźnienie nie jest z winy pracownika, bo transport jest zakładowy.
Pociąg pod zakład nie podjedzie. Ludzie mają wysiadać gdzieś we Wrocławiu czy innym mieście na dworcu PKP i latać z przesiadkami autobusami na własną rękę, żeby dojechać do pracy? I tak codziennie, zimą, latem przez cały rok? Chory jesteś?
Linia będzie jechała przez kobierzyce i okoliczne gminy akurat i choć może nie pod same zakłady, to b. blisko pracownicy mieć będą do pracy. I znacznie szybciej, więc chyba narzekać też nie powinni.
Nawet jeśli za głębokiej komuny nie było szybciej - to wynika głównie z marnych stanów torów już wtedy. Teraz to będzie doinwestowana, w dużej części zapewne zelektryfikowana (przynajmniej od Świdnicy) w obrębie kolei metropolitalnej (sporo przystanków na obrzeżach i w samym Wrocławiu - sporo kursów).
Eh...