Wolność na smyczy – więźniowie pomagają bezdomnym zwierzętom

wtorek, 4.10.2016 09:15 1712 1

Z jednej strony bezdomne zwierzęta, opuszczone i zapomniane. Z drugiej strony więźniowie z Zakładu Karnego przy ul. Kleczkowskiej. Odizolowani od zwykłej codzienności. Efekt – wzrost empatii u ludzi i szczęście zwierząt. We wrocławskim schronisku trwa program „Wolność na smyczy”.

Co poniedziałek do wrocławskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt przyjeżdża grupa 6 więźniów. W przytulisku spędzają cały dzień. Sprzątają, pielęgnują zwierzęta, zabierają psy na spacery. Takie są główne założenia akcji prowadzonej przez Wadima Liśniewskiego z Darling Dogs.

Do programu zakwalifikowano 12 mężczyzn. Na zmianę w grupie po 6 osób odwiedzają wrocławskie przytulisko. Osadzonych wybrali ich wychowawcy z Zakładu Karnego przy ul. Kleczkowskiej. Podczas selekcji najważniejszy był jeden warunek. Musiało być pewne, że mężczyźni nie sprawią kłopotu poza bramami więzienia.

– Pierwszy wyjazd do schroniska był znamienny. Niektórzy więźniowie spędzili za kratami po kilkanaście lat. Sporo czasu spęczali na wzajemnych rozmowach i po prostu cieszeniu się, ż tego, że znajdują się poza więzieniem. Jednak podczas kolejnych wypraw dało się zauważyć, że los porzuconych zwierząt bardzo dotyka więźniów – mówi Wadim Liśniewski.

Uczestnicy programu sporo czasu spędzają w kociarni. Porządkują pomieszczenia, sprzątają kuwety, ale także oswajają dzikie koty, lub czułym głaskaniem, lub zabawą pocieszają te porzucone przez ludzi. Kolejne trzy godziny przeznaczone są na pielęgnację psów. Oprócz sprzątania boksów więźniowie opiekują się wybranymi przez siebie psiakami. A wybierają zwłaszcza te, które w schronisku spędziły większość swojego życia – stare zaniedbane i zapomniane. To właśnie im poświęcają najwięcej uwagi. – Po kilku tygodniach, widać wyraźnie, że między ludźmi i zwierzakami zawiązała się prawdziwa więź – dodaje Wadim Liśniewski.

Mężczyźni znają imiona swoich podopiecznych, wiedzą jak do nich zagadać. Sprzątają ich boksy, pielęgnują sierść, czeszą i myją. Teraz nie spędzają czasu w schronisku na celebrowaniu chwilowej wolności, ale całkowicie poświęcają się zwierzakom. Kiedy przychodzi czas rozstania , więźniowie nie ukrywają żalu, że przez dwa tygodnie nie zobaczą swoich pupili.

A psy? Nie tylko są bardziej zadbane, ale i szczęśliwsze. Widać, że cieszą się z tych spotkań, dzięki którym choć przez chwilę mogą poczuć, że mają swojego ukochanego pana, który pogłaszcze, przytuli i zabierze na spacer.

Plan zakłada, że program „Wolność na smyczy” potrwa 2 lata. Jednak zrobię wszystko, aby stał się dożywotni – kończy Wadim Liśniewski.

Foto:.Wadima Liśniewskiego
źródło: Wrocław pl

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

LOLA czwartek, 06.10.2016 11:38
suuuuuper!!! oby tak dalej!!!!