Vitezslav Lavička oraz Krzysztof Mączyński przed meczem z Rakowem Częstochowa

czwartek, 12.3.2020 10:32 858 0

Prezentujemy wypowiedzi kapitana Śląska Wrocław Krzysztofa Mączyńskiego oraz trenera Vitezslava Lavički przed piątkowym meczem z Rakowem Częstochowa.

Krzysztof Mączyński: Pamiętamy, że poprzedni mecz z Rakowem był bardzo trudny. Przegraliśmy 0:1, ale piątkowe spotkanie nie będzie się niczym różniło do innych. Przygotowujemy się pod każdego przeciwnika, gramy u siebie i mamy chęć odegrania się za porażkę w poprzedniej kolejce. Mamy świadomość tego, że te trzy punkty mogą nam dać więcej stabilizacji i pewności siebie w kontekście kolejnych spotkań.

Celem od samego początku była czołowa ósemka. Z takim nastawieniem przygotowujemy się do każdego spotkania. Wiemy, że jeszcze trochę nam brakuje, ale zostały cztery kolejki i wszystko jest przed nami. Musimy wejść na swój najwyższy poziom, zdobyć określoną liczbę punktów i wtedy już ze spokojem patrzeć na kolejne spotkania.

Każdy z zespołów musiał grać średnio co trzy dni. Uważam, że lepiej grać takim systemem. Wiadomo, że skutki częstej gry są odczuwalne, ale po to zespoły mają szerokie kadry, by dokonywać zmian i trener miał możliwość sprawdzenia innych zawodników. Trenujemy już od wielu lat, więc to nie powinno mieć większego wpływu na dyspozycję. 

Nie da się odciąć od sytuacji związanej z koronawirusem. Są rzeczy ważne i ważniejsze, a w grę wchodzi tutaj zdrowie ludzi. Uważam, że gramy dla kibiców. Jeżeli fani nie mogą przyjść na mecze, to może nie powinny się one odbywać. Takie jest moje zdanie, ale przygotowujemy się do tego spotkania normalnie, tak jakby kibice mieli być na stadionie i do momentu, kiedy ta jest decyzja, że gramy, to będziemy wykonywać swój zawód. Szkoda, że takie rzeczy dzieją się na świecie, ale niestety nie mamy na to wpływu.

Gra przy pustych trybunach nie jest komfortowa. Wygląda to jak sparing, ma niewiele wspólnego z meczem o stawkę, natomiast trzeba być maksymalnie skoncentrowanym. Jeżeli jest to mecz o punkty, to należy wydobyć z siebie maksimum i podejść do sprawy profesjonalnie.

Vitezslav Lavička: Pamiętamy jesienne spotkanie z Rakowem. To był bardzo wyrównany mecz, w końcówce straciliśmy bramkę i przegraliśmy, więc na pewno jest w nas chęć rewanżu. Aktualnie sytuacja w tabeli wygląda tak, że wiele drużyn walczy o miejsce w górnej ósemce i Raków jest w tym gronie. Wiemy, że ten zespół ma swoją jakość i swój styl gry, nieco inny od zespołów, z którymi mierzyliśmy się ostatnio. Na pewno nie będziemy jednak wystraszeni przed tym spotkaniem. Mamy szacunek dla przeciwnika, ale znamy swoje atuty, wiemy, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz i utrzymać się w górze tabeli.

Mieliśmy angielski tydzień, była możliwość kontuzji. Kadra jest jednak na tyle szeroka, że mamy możliwości rotacji i tak było w Białymstoku. Nie będę na razie mówić, czy Chrapek, Puerto i Stiglec będą gotowi, jeszcze na to za wcześnie. W czwartek mamy ostatni trening i po nim podejmiemy decyzję, kto znajdzie się w meczowej dwudziestce

Pracujemy nad tym, by kreować więcej sytuacji w ofensywie, by w naszej grze było więcej konkretów. Zwłaszcza na wyjazdach. U siebie jesteśmy aktywniejsi, wygląda to lepiej. Analizowaliśmy spotkanie z Jagiellonią, udało się stworzyć bardzo dobrą, ale tylko jedną okazję. Nie jest jednak tak, że całą pracę poświęcimy tylko na to. Musimy ogólnie przygotować się do tego spotkania, pod każdym względem. To ważny mecz dla obu drużyn. Mobilizujemy zespół, wiemy, że atmosfera na stadionie będzie inna, ale trzeba zrobić maksimum, by dobrze się przygotować i jak najlepiej zaprezentować w piątek.

Oczywiście, najlepiej by było, gdybyśmy kończyli mecze "na zero" z tyłu, a z przodu strzelali trzy i więcej goli. Trzeba jednak pamiętać, że zawsze z drugiej strony stoi przeciwnik, który również walczy o jak najlepszy wynik. Wiemy, że jest możliwość poprawy gry ofensywnej, współpracy z przodu. Zawodnicy to wiedzą. Pokazują w treningach oraz pokazywali już w meczach, że umieją to robić znacznie lepiej. Teraz przed nami wyzwanie, by pokazać, że jesteśmy w stanie zdobywać bramki i osiągać dobre wyniki.

W ostatniej części meczu w Białymstoku zagraliśmy z dwoma napastnikami. Przegrywaliśmy i to był wariant, który miał nam pomóc zdobyć bramkę wyrównującą. Zaryzykowaliśmy nieco w grze z tyłu, ale ta współpraca, której oczekiwaliśmy w ataku, nie była taka, jak chcieliśmy. Mało wykorzystaliśmy skrzydła, by stamtąd dośrodkować do napastników. Analizowaliśmy te sytuacje, że właśnie między innymi dlatego nie stwarzaliśmy dobrych, podbramkowych okazji w samej końcówce.

Zdajemy sobie sprawę, co dzieje się na świecie, że temat koronawirusa jest poważny. Wszyscy kochamy piłkę, ale jest jeszcze coś ważniejszego. Szanujemy decyzję o zamkniętych trybunach, otoczka meczu będzie inna niż wcześniej, ale sytuacja jest wyjątkowa. My też zmieniamy nieco nasz dzień meczowy, nie jedziemy dzień wcześniej do hotelu, tylko spotykamy się w piątek na Oporowskiej, mamy podwieczorek, odprawę i jedziemy na stadion.

Mecze bez publiczności są trudne, wiemy to doskonale, bo graliśmy już takie spotkanie przeciwko Lechowi. Zdecydowanie bardziej wolimy grać z kibicami, jednak musimy uszanować tę decyzję. Każdy zawodnik musi być w pełni skoncentrowany i dać z siebie sto procent, niezależnie od tego, że nie będzie mieć tym razem wsparcia z trybun.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)