Policjanci uratowali życie mężczyzny. Najpierw jednak ryzykowali własnym

wtorek, 17.3.2020 10:37 1270 0

Policjanci z wąskiego gzymsu na elewacji budynku przeskoczyli na balkon mieszkania. Na zewnątrz wyszli przez okno na półpiętrze. Musieli działać zdecydowanie – w mieszkaniu znajdował się mężczyzna, którego życie mogło być zagrożone. Funkcjonariusze, asekurując się nawzajem, w końcu zeskoczyli na balkon. W mieszkaniu rozpoczęli walkę o życie mężczyzny. Nie oddychał, ani nie miał wyczuwalnego pulsu. Policjanci byli dobrze wyszkoleni i rozpoczęli resuscytację, która zakończyła się sukcesem. Mężczyzna powoli do nich wracał i odzyskiwał przytomność. Na koniec podziękował im za ocalenie życia.

Policjanci z Komisariatu Policji Wrocław–Leśnica otrzymali zgłoszenie dotyczące awantury domowej. Funkcjonariusze na miejscu zastali zdenerwowaną kobietę, która przekazała im, że przed chwilą z przyczyn osobistych pokłóciła się ze swoim partnerem. Ten wypchnął ją z mieszkania, krzyczał że jego życie nie ma sensu i zamknął mieszkanie od środka. Kobieta natychmiast zaalarmowała o zdarzeniu Policję.

Mężczyzna w mieszkaniu nie reagował na wezwania funkcjonariuszy, a istniało realne zagrożenie jego życia. Drzwi mieszkania były bardzo solidnie wykonane i bez specjalistycznego sprzętu niemożliwe było ich siłowe otwarcie. Policjanci wezwali zatem na miejsce straż pożarną i podczas oczekiwania na ich przyjazd, zaczęli sprawdzać inne możliwości wejścia do środka. Od podwórza zauważyli uchylone w mieszkaniu okno balkonowe. Mundurowi Szybko wbiegli jeszcze raz na klatkę schodową i spróbowali przedostać się z okna na półpiętrze na balkon mieszkania. Mieli do dyspozycji tylko niewielki betonowy gzyms, ale pomagając sobie nawzajem – w końcu zeskoczyli na balkon.

W mieszkaniu zastała ich dramatyczna sytuacja, bo mężczyzna targnął się na swoje życie. Mężczyzna nie miał już żadnych oznak życia i policjanci dobrze wiedzieli, że liczy się dla niego każda sekunda. Nie wyczuwali ani tętna, ani oddechu. Z determinacją rozpoczęli walkę o życie leżącego na podłodze mężczyzny. Doskonale wiedzieli, co należy robić. Po kilku chwilach policjanci usłyszeli, jak mężczyzna zaczyna dławić się i kaszleć. Powiedzieli tylko do siebie krótkie „jest, wrócił!”. Mundurowi właśnie uratowali życie człowieka i adrenalina szumiała w ich uszach.

Mężczyzna stopniowo zaczął odzyskiwać przytomność. Policjanci aby uratować jego życie, najpierw musieli ryzykować własnym, stąpając po wąskim gzymsie. Mężczyzna leżał w łazience i stopniowo wracał do siebie. Gdy już zorientował się w sytuacji, spojrzał na zmęczonych funkcjonariuszy i podziękował im.

/KMP Wrocław 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)