Półfinał Topligi: Panthers Wrocław - Warsaw Eagles 47:9

niedziela, 28.6.2015 12:41 1241 0

W rozegranym w sobotę 27 czerwca pierwszym półfinale Topligi Panthers Wrocław pokonali Warsaw Eagles 47:9. Dzięki zwycięstwu drużyna z Dolnego Śląska zapewniła sobie awans do X SuperFinału, który już 11 lipca zostanie rozegrany na Stadionie Wrocław.

Do pierwszego półfinału tegorocznej edycji najwyższej klasy rozgrywkowej futbolu amerykańskiego w Polsce wrocławianie przystępowali w roli zdecydowanych faworytów. Wysokie zwycięstwa - 37:14 i 45:14 - z Orłami w ramach sezonu zasadniczego, perfekcyjny bilans w 10 spotkaniach i gra przed własną publicznością wydawały się argumentami za mocnymi na grających w kratkę Eagles.

Jednak już pierwsze minuty sobotniego spotkania wskazywały na to, że zespół ze stolicy nie zamierza tanio sprzedać skóry i chce sprawić równie wielką niespodziankę, jak w półfinale w 2013 roku, gdy faworyzowani Devils Wrocław polegli na własnym terenie 6:21.

Mimo iż już pierwsza seria dzisiejszego półfinału przyniosła gospodarzom prowadzenie, a w odpowiedzi atak zespołu ze stolicy nie był w stanie zdobyć punktów, to przyjezdni nie złożyli broni. Po odzyskaniu zgubionej przez wrocławian piłki ładną akcją podaniową popisał się duet ze stolicy Herbert Lee Bynes - Charles McCrea i był remis.

Ten wstrząs szybko ocucił gospodarzy, którzy w następnych kilkunastu minutach regulaminowego czasu gry aż cztery razy meldowali się z piłką w warszawskim polu punktowym. Dwa touchdowny Simsa i po jednym Patryka Matkowskiego oraz Tomasza Dziedzica pozwoliły gospodarzom prowadzić aż 33:7. Próba podwyższenia za jeden po ostatnim z przyłożeń zakończyła się punktami dla … Eagles. Po zablokowaniu kopnięcia Dawida Pańczyszyna jeden z graczy Eagles przytomnie odrzucił futbolówkę do Konrada Wasieli. Ten przekazał piłkę McCrae. Efektowny rajd tego ostatniego był ozdobą spotkania i dał Orłom dwa punkty.

W trzecie kwarcie, dzięki akcjom najlepszych na boisku – Simsa i Matkowskiego, Pantery podniosły swoje prowadzenie do aż 42 punktów. Tym samym zastosowanie zaczęła mieć zasada „mercy rule”, która przy różnicy 35 punktowej powoduje, że zegar meczowy nie jest zatrzymywany po kolejnych zagraniach. Było to pierwsze tego typu wydarzenie w półfinale Topligi od 2012 roku, gdy Seahawks Gdynia rozbili AZS Silesia Rebels 52:7. Wrocławski półfinał zakończył się takim wynikiem, jaki widniał na tablicy po trzech kwartach – 47:9.

- Było widać, że Eagles byli przygotowani na mecz z nami. Nasi trenerzy skorygowali nasze ustawienia i ich plan legł z gruzach przebudowywanego Stadionu Olimpijskiego. Orły zaskoczyły nas bardzo dobrym pomysłem na wywieranie presji na naszym rozgrywającym. Nie było w tym sezonie meczu, w którym Kyle był powalany z piłką przed linią wznowienia kilka razy. Trener Nick Johansen mówi, że nie zmienia się zwycięskiego schematu. W najbliższym tygodniu skoncentrujemy się na analizie nagrań wideo, po to by wyeliminować błędy. Ostatnie dni przez SuperFinałem spędzimy bez udziwnień na standardowych treningach - powiedział Jakub Głogowski, menedżer Panthers Wrocław.

- Do zwycięstwa zabrakło nam lepszej egzekucji planu gry oraz kilku zawodników, którzy nie mogli dzisiaj wystąpić z powodu kontuzji. Za nami jeden ze słabszych sezonów w ostatnich latach. Na pewno nowy system rozgrywek dał szanse nowym drużynom w Toplidze. Rozgrywki stały się bardziej atrakcyjne. Z Seahawks dwa razy nie wykorzystaliśmy szansy. Przez cały sezon nie udało nam się zagrać żadnego meczu na 100 procent naszych możliwości i niewątpliwego potencjału. Czekają nas duże zmiany. Zmierzamy w dobrym kierunku - skomentował Marek Włodarczyk, wiceprezes Warsaw Eagles.

Filarami ataku Panter byli running back Marcus Sims i skrzydłowy Patryk Matkowski. Pierwszy z nich aż cztery razy znalazł drogę do pola punktowego rywali. Drugi popisał się dwoma efektownymi przyłożeniami.

W obronie rywali demolował Szymon Adamczyk. Zawodnik ten popisał się dwoma sackami – powaleniami rozgrywającego rywali z piłką. Świetnie przeciw podaniom krył Karol Mogielnicki, w którego stronę praktycznie nie wędrowały piłki kierowane przez rozgrywającego przyjezdnych. W końcówce spotkania przechwytem i efektownym powrotem popisał się linebacker Joshua Hartigan.

W ofensywie Orłów solidnie zaprezentowali się skrzydłowi Michał Śpiczko, Adrian Sawicki i Konrad Filipiak. Zawodnicy ci nie wypuszczali piłek z rąk mimo potężnych uderzeń Panthers. Znakomicie w obronie Eagles zaprezentował się Konrad Paszkiewicz. Ten defensive end wywierał dużą presję z środku pola i gnębił quarterbacka Panter. Dobrze grali warszawscy drugoliniowi, którzy uprzykrzali życie pracującemu na każdy jard ciężej niż zwykle Marcusowi Simsowi.

Panthers już 11 lipca na Stadionie Wrocław zmierzą się ze zwycięzcą drugiego półfinału, w którym jutro zagrają Seahawks Gdynia i Primacol Lowlanders Białystok. Dla Eagles był to ostatni mecz w tym sezonie. Warszawianie zakończyli sezon zasadniczy z bilansem 6-4, najgorszym od 2010 roku gdy w 7 meczach triumfowali 4 razy.

Dodaj komentarz

Komentarze (0)