Międzynarodowy Dzień Sztuki. Magiczne rzeźby Janiny Myronowej

czwartek, 15.4.2021 16:37 378 0

Jej figurki kupimy w sklepie Muzeum Narodowego. Są różne, ale łączy je jedno. Genialne poczucie humoru autorki, ukraińskiej ceramiczki Janiny Myronowej, która we Wrocławiu ma coraz większe grono fanów. Jej większych rozmiarów rzeźby znajdziemy w kolekcji zarówno Muzeum Narodowego we Wrocławiu, jak i Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Sylwetkę artystki prezentujemy specjalnie 15 kwietnia – w Międzynarodowy Dzień Sztuki.

Jak snobować się „na Myronową”

Wiedzą o tym wszyscy, którzy mają choćby jedną z jej miniaturowych rzeźb psów, kotów albo elementy zastawy stołowej. Na płytkich i głębokich talerzach znajdziemy dowcipne wzory w szalonych kolorach i jedno jest pewne – zupa i mielony z ziemniakami od tej pory będą smakowały jakby inaczej. Po prostu lepiej.

Gorzej, że potem nachodzi człowieka chęć, by znowu coś dokupić. Bo są jeszcze korale z zabawnymi, barwnymi ceramicznymi główkami.

Janinę Myronową cieszy zainteresowanie kolekcjonerów. – Podoba mi się, że mogę trafić do domów różnych  ludzi, poza tym najlepiej bawię się, właśnie dekorując ceramikę użytkową – przyznaje. Może dlatego, że tam żart jest nie tylko dozwolony, ale wręcz pożądany. – A przekonałam się, że żart nie umniejsza sztuki i o niektórych problemach łatwiej rozmawiać, będąc uśmiechniętym – podkreśla Janina Myronowa.

Z Doniecka do Wrocławia

Artystka musi być uśmiechnięta być chyba non stop. Jej ciepło, wyjątkowy humor, życzliwość wyczuwa się nawet w rozmowie telefonicznej. To pewnie zasługa dorastania w domu pełnym kreatywnych kobiet (Janina Myronowa ma dwie siostry – Elina jest śpiewaczką, a Angelika projektantką ubrań) w Doniecku na Ukrainie. Tam artystka kończy też liceum plastyczne i po raz pierwszy zaczyna interesować się ceramiką.

W Narodowej Akademii Sztuk Pięknych we Lwowie już wie, że się w ceramice zakochała. – Ceramika jest szczególna, bo lubię malować, rysować i rzeźbić, a ponieważ glina daje tyle możliwości wypałów, można działać na wszystkich polach jednocześnie – tłumaczy Myronowa. Od pierwszego roku marzy też o tym, aby studiować w Polsce.

Na decyzji zaważyły wcześniejsze wymiany uczniowskie i spotkania z ciekawymi ludźmi oraz wyjątkowy kierunek, bo wrocławski Wydział Ceramiki i Szkła jest jedynym takim w Polsce. Marzenie się spełnia – w 2012 r. Janina Myronowa robi magisterium, a siedem lat później uzyskuje stopień doktora. Dziś, choć Wrocław wciąż jest domem, do którego wraca, częściej można ją spotkać na wielu rezydencjach artystycznych w różnych krajach (pracowała już na Tajwanie, w Korei, pandemia pokrzyżowała plany wyjazdu do Japonii).

Podkreśla, że ukształtowała ją zarówno edukacja na Ukrainie i poznane tam technologiczne tajniki pracy ceramiczki, jak i w Polsce. – Na akademii jest wypracowany bardzo ciekawy system, bo studenci poznają zarówno ceramikę artystyczną, jak i użytkową, z którą zetknęłam się we Wrocławiu po raz pierwszy – opowiada.

Mocne kolory, ciekawe kształty

Po studiach prowadziła pracownię projektową ceramiki w Instytucie Designu w Kielcach i cały czas wypracowywała charakterystyczny styl. Powstaje m.in. projekt „Gotowe do obiadku” – talerze, w których wnętrzu ceramiczni ludzie pływają w ceramicznej zupie. Dowcipne, lekko sarkastyczne, dopracowane kształty, przemyślane kolory i ciekawe postaci.

– Lubię obserwować ludzi, zwierzęta, dodaję też na wyrzeźbionych postaciach warstwę graficzną. Dopowiadam coś w ten sposób, można więcej zrozumieć, czytając te rysunki, dowiedzieć się czegoś o konkretnej postaci – wyjaśnia Janina Myronowa.  

Kluczowy w jej pracach jest kolor. – Używam mocnych barw i kontrastowych połączeń (czerwony z zielonym, pomarańczowy z niebieskim), bo chcę, aby moje prace dawały poczucie szczęścia – mówi artystka.

W życiu prywatnym ma niebieskie włosy, lubi się kolorowo ubierać, otacza się kolorowymi przedmiotami. Przyznaje, że nie wszyscy reagują na feerię barw spontanicznie. – Ludzie trochę boją się kolorów, może dlatego, że wtedy zwracają na siebie uwagę, a nie każdy dobrze się czuje w takiej sytuacji – mówi artystka.

Wszystko ciekawe jeszcze nadejdzie

Uważa, że jest dopiero na początku swojej artystycznej drogi. Marzą jej się realizacje w różnych miastach i krajach. Uwielbia pracować w dużych formatach, robić rzeźby plenerowe. Polski kolekcjoner zamówił już jedną z takich prac do swojego parku pod Poznaniem. – Poprosił, aby to było coś najlepszego, co kiedykolwiek zrobiłam – śmieje się Janina Myronowa. Teraz na instalację czekają połączone w jedną rzeźbę dwumetrowe figury – kobiety, mężczyzny, dziewczynki i dwóch piesków. Już wkrótce jej praca znajdzie się też w duńskim Skælskør. 

Większych rozmiarów rzeźby do niedawna można było też obejrzeć na wystawie „Nabytki 2019/2020” w Pawilonie Czterech Kopuł. 

Zostały, podobnie jak inne prace jej autorstwa, wykonane w masie szamotowej, którą artystka lubi, bo to stabilny materiał. Nie przygotowuje go sama, kupuje gotowy, m.in. z Finlandii albo Niemiec.

Pracuje w technice robienia z płatów. – Najpierw rozwałkowuję płaty materiału, a potem buduję z nich postaci, bez żadnej konstrukcji powolutku idę do góry – opowiada. – To dość szybka technika, a na samym końcu ulubiony moment – kolorowanie prac – dodaje. Potem pozostaje już tylko znaleźć nowy temat, czyli pewnie znowu uważnie obserwować ludzi. Ale akurat ten etap pracy Janina Myronowa uwielbia

Figurki i fragmenty zastawy stołowej autorstwa Janiny Myronowej kupimy w sklepie w gmachu głównym Muzeum Narodowego we Wrocławiu, a w czasie lockdownu przez stronę internetową muzeum

źródło: wroclaw.pl 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)