Lewica Razem przeciwko szczuciu zakrwawionymi płodami w przestrzeni publicznej

wtorek, 2.3.2021 15:58 495 0

Relacja z rozprawy, w której członek zarządu okręgu Razem Wrocław pełni rolę oskarżyciela posiłkowego, dzięki czemu (oraz za sprawą aktywności dwu innych osób pełniących tę funkcję oraz radcy prawnego, którego przydzielił urząd miasta) sprawa w ogóle się toczy. 

Niżej podpisany dnia 14 grudnia 2019 roku, wbrew własnej woli i z zaskoczenia, został narażony na bezpośredni widok z bliskiej odległości zakrwawionych szczątków ludzkiego płodu. Stało się to w wyniku działań aktywisty Fundacji Pro Prawo do Życia. Dziś spotkali się po przeciwnych stronach sali sądowej, gdzie niżej podpisany występował jako oskarżyciel posiłkowy, a wyżej wymieniony w roli obwinionego. Sprawa toczy się o naruszenie dwóch artykułów kodeksu wykroczeń - art. 140 i art. 141, które mówią o publicznym nieobyczajnym wybryku i umieszczaniu nieprzyzwoitego, gorszącego rysunku w miejscu publicznym. Tłumacząc z języka prawniczego: zdjęcie to też rysunek, podobnie film, tak przynajmniej jest rozumiany ten zapis. 

Wideo z aborcji na wrocławskim rynku 

Nieprzypadkowo autor wspomina o filmie, bowiem obwiniony aktywista przeciwko prawom kobiet wyświetlał publicznie, na wrocławskim rynku, podczas jarmarku świątecznego, wideo z zabiegu przerywania ciąży metodą łyżeczkowania. Robił to wielokrotnie, w sumie zorganizował siedem zgromadzeń z prezentacją dużych banerów i tego rodzaju nagrań. Autor miał dużo szczęścia, że trafiłem akurat na baner, a i tak skończyło się to traumą. Jedna ze współoskarżycielek widziała wideo i była wtedy z dzieckiem. 

Recydywista antyaborcyjny nie pamięta płacenia grzywny 

Obwiniony jest recydywistą, został już powiem ukarany i zapłacił karę grzywny za robienie tego samego wcześniej. Chociaż pytany o to na sali sądowej twierdził, że tego nie pamięta. Jest to możliwe, ale zdaniem niżej podpisanego mało prawdopodobne. Wszelkie doświadczenia życiowe autora w tej kwestii mówią, że boli zapłacenie nawet 100 zł kary, a co dopiero 500 zł. Ciężko uwierzyć, że recydywista antyaborcyjny nie ma świadomości, że postępuje niezgodnie z obowiązującymi normami społecznymi, ale jednak upiera się, że nie naruszył prawa. 

Prokuratura w roli obrońcy obwinionego 

Jak wspomniano, sprawa mogłaby się w ogóle nie toczyć, gdyby nie wysiłek ze strony autora tych słów i dwóch innych osób, które robią to społecznie i jednej, która robi to zawodowo. W wyniku bardzo licznych skarg na powtarzające się zgromadzenia z pokazywaniem dużych banerów ze zdjęciami rozszarpanego ludzkiego płodu, Straż Miejska wniosła do sądu sprawę o wykroczenie, a do czynności przystąpił prokurator i zastąpił Straż Miejską. Bo mógł. Po czym wycofał oskarżenie, co równało się zakończeniu sprawy. Bo też mógł. Ale osoby poszkodowane mogływystąpić w roli oskarżycieli posiłkowych, odwołać się od umorzenia sprawy i upolityczniona prokuratura Zbigniewa Ziobry nie mogła z tym już nic zrobić. 

Takie postępowanie prokuratury jest dalekie od przewidzianej dla niej roli. Stoi to wręcz w sprzeczności z zadaniami jakie ma pełnić. To jeden z przykładów, gdzie PiS wykorzystuje publiczne instytucje do realizacji swojej partyjnej polityki i do wspierania swoich ideologicznych sojuszników 

Brak kultury ludzi z Instytutu Kultury (Prawnej) 

Zanim niżej podpisany miał okazję być przesłuchany wydarzyły się dwie rzeczy na sali rozpraw, które nie musiały mieć miejsca, gdyby aktywista przeciwko prawu kobiet do wyboru dalej nie łamał podstawowych norm społecznych. Jedna to zadanie pytania jednej z pozostałych dwóch oskarżycielek posiłkowych, czy widziała kiedyś ludzkie zwłoki. Sąd uchylił pytanie jako niestosowne. Zostało zadane przez przedstawicielkę wysłana przez Ordo Iuris, która reprezentowała obwinionego. Od profesjonalistki można by oczekiwać, że zachowa jakieś podstawowe normy nomen omen kultury i nie będzie pytać ludzi, czy widzieli już zwłoki na żywo. Ale to jest Instytut Kultury Prawnej Ordo Iuris i nie należy popełnić błędu z szerokim rozumieniem słowa “kultura” w ich nazwie. 

Obrońca życia tylko i wyłącznie nienarodzonego 

Powyższe było „jedynie” niestosowne. Druga sytuacja natomiast była groźna dla zdrowia. Otóż obwiniony, idąc śladem Kai Godek, która pojawiła się w sądzie w koronkowej bieliźnie zamiast  maseczki ochronnej, zasłonił jedynie część twarzy - usta - zostawiając nos na wierzchu, usta zasłaniając zwykłym szalem. Od soboty mamy już nakaz noszenia prawdziwych maseczek, zaś od niemalże od samego początku pandemii w Polsce (kwiecień 2020) obowiązuje nakaz zasłaniania ust oraz nosa. Zasłaniając jedynie usta nadal narażamy obecne w pobliżu osoby na zakażenie. Nawet jeżeli noszą one prawidłowo maseczki, to są one najlepsze w zatrzymywaniu kropelek wydzielin z wirusem przed rozpyleniem się w pomieszczeniu, ale nie chronią przed wdychaniem takich kropelek rozpylonych przez osoby, które nie dopełniły obowiązujących. 

Nie mając jednak nerwów ze stali trudno jest zwracać uwagę każdemu „nosaczowi” w pobliżu. Były przypadki, kiedy osoby zwracające na to spotykały się z agresją fizyczną. Podczas dzisiejszej rozprawy ktoś w końcu nie wytrzymał i owym kimś była obecna na rozprawie prokurator, zdaje się, że inna niż ta, która sprawę chciała wycofać (piszący te słowa nie otrzymał stosownych informacji na ten temat). 

Otóż pani prokurator w pewnym momencie nieoczekiwanie wstała i zapytała o zabezpieczenie obwinionego. Aktywista „za życiem” nie miał przy sobie maseczki, żeby ją założyć. Sąd zarządził przerwę, aby ktoś mógł przynieść maseczkę. Po przerwie obwiniony nadal siedział w szalu, wstał i oświadczył, że „maseczki nie założy, bo KONSTYTUCJA”. Sąd postanowił, że zbierze zeznania od obecnych już na sali oskarżycielek posiłkowych do końca, ale odwoła zaplanowane na późniejszą godzinę zeznania innych świadków i świadkiń. Osoby te przybyły na rozprawę po to, aby usłyszeć, że ich przesłuchanie - ze względu na opór obwinionego -  odroczono do maja. 

Tracimy wszyscy czas i zdrowie przez głupotę 

Taka jest refleksja niżej podpisanego odnośnie zachowania aktywisty Fundacji Pro Prawo do Życia na sali sądowej, ale także zachowań, które doprowadziły go do znalezienia się w sądzie w roli obwinionego. Można pomyśleć, że skoro autor tych słów zajmuje się tą sprawą to sprawia mu to radość, ale prawda jest taka, że poczuł się on przymuszony do działania i poświęcania swojego czasu, tylko dlatego, że ktoś narusza przyjęte normy, mające na celu ochronę w szczególności dzieci, przed drastycznymi obrazami. 

Na rozprawę poza trójką oskarżycieli posiłkowych przybyło jeszcze około osiem osób, które chciały zeznawać. Z powodu działań obwinionego “pocałowały klamkę” i będą musiały fatygować się jeszcze raz. Poza niepotrzebnym poświęcaniem czasu na rzeczy, które nie powinny być problemem, aktywista za tzw. prawami nienarodzonych, ale już nie za zdrowiem narodzonych, niepotrzebnie naraził wszystkich na większe ryzyko zakażenia koronawirusem. Po raz kolejny, by udowodnić swoje racje używając metod, które narażają innych ludzi. Ważne jest to, że wcale nie musiał, mógł łatwo tego uniknąć. Mógł wyrażać swoje poglądy na aborcję w sposób cywilizowany oraz przestrzegać podstawowych zasad bezpieczeństwa w dobie pandemii. 

Trauma dla dzieci 

Najważniejsze są w tym wszystkim jednak dzieci. Niżej podpisany stwierdza to jako kawaler i osoba, planuje posiadania potomstwa w najbliższej przyszłości, a być może nawet wcale. Nie jest mu jednak obojętny los tych dzieci, które już żyją, a w szczególności ich cierpienie. Obrazy, w formie gigantycznego baneru lub obrazu z projektora, przedstawiające krwawy zabieg medyczny niektórym tylko zepsują humor, u innych przywołają obraz traumy, a u jeszcze innych traumę wywołają. Na przykład, zajmując się tą, autor tych słów przypomniał sobie, jakiej traumy doznał jako dziecko, gdy zobaczył realistyczne obrazy ludzkiego mózgu wyłaniającego się z bałaganu krwi i tkanek, które go otaczają. Przez wiele tygodni miał koszmary senne, a obraz wracał niechciany latami. Rodzice niżej podpisanego chronili go przed oglądaniem drastycznych scen w telewizji, ale jego ciotka była tutaj bardziej liberalna i uznała, że nic się nie stanie jak obejrzę z nią krwawy horror przeznaczony tylko dla dorosłych osób. W toku ewolucji gatunek homo sapiens oglądał takie rzeczy w realistycznej formie, tylko kiedy realizm wynikał z tego, że działo się to naprawdę. Umysł dorosłego człowieka potrafi się przyzwyczaić do takich obrazów i zapakować je w szufladki z napisem “fikcja” albo zablokować ich odtwarzanie w losowych momentach. Umysły dzieci tego nie potrafią, jest to dobrze zbadany fakt, w tej sprawie niedawno pojawił się apel psycholożek z Uniwersytetu Jagiellońskiego, ażeby podjąć kroki w celu zakazania prezentacji obrazków z aborcji w przestrzeni publicznej. Zdaniem autora już od dawna nie ma na co czekać. to jest wiedza co do której mamy obowiązek jako społeczeństwo, zacząć się stosować. 

Skończmy z tymi nieobyczajnymi wybrykami 

Artykuł z kodeksu wykroczeń zabrania nieobyczajnych wybryków. Brzmi to śmiesznie, ale brzmi też jak broń konserwatystów przeciwko np. mężczyznom, którzy chcieliby założyć spódnicę.  Lewica Razem w Opolu zaproponowała ustawę, która zakaże "treści drastycznych, w tym eksponujących wizerunek zwłok lub ich fragmentów" (zbieranie podpisów i składanie podobnych ustaw w innych miastach miało nastąpić, ale wybuchła pandemia). Tak wprost, by nie trzeba było domniemywać, że obrazki rozszarpanych płodów to nieobyczajny wybryk, bo jest niezgodne z obyczajami, żeby prezentować takie treści. Nie taka była chyba intencja autorów zapisu w kodeksie wykroczeń, ale to jest prawda. Mamy obyczaj, żeby obrazów drastycznych nie prezentować w przestrzeni publicznej, a jeżeli są umieszczane w internecie, ostrzegać ludzi zanim je wyświetlą, wymagać kliknięcia i zaznaczenia, że jesteśmy świadomi, co możemy zaraz zobaczyć. To dotyczy nie tylko zdjęć z aborcji metodą łyżeczkowania, ale także m.in. obrazków z zabiegów chirurgicznych, relacji zdjęciowych z wypadków samochodowych, nagrań egzekucji z krajów ogarniętych wojną, np. obcinania ludziom głów maczetą. Jeżeli drastyczność tych nagrań czegoś naszym zdaniem dowodzi, np. że należy włożyć więcej wysiłków w zapobieganie wypadkom drogowym, albo podnieść pensje chirurżkom, nie uprawnia to nas do stania na środku rynku ze stosowną prezentacją wideo. Nikt tego nie robi, poza fanatykami przeciwnymi prawom kobiet i innych osób w ciąży do wyboru. Najwyższy czas ukrócić ich samolubne i szkodliwe działania.   

Podziękowania 

Niżej podpisany dziękuje Bartłomiejowi Ciążyńskiemu za reprezentowanie w tej sprawie, a także współoskarżycielkom posiłkowym oraz innym osobom, które miały dzisiaj zeznawać i pojawiły się na sali rozpraw. Nie wymienia ich tutaj z nazwiska, szanując ich prawo do prywatności. Jako polityk autor sam się tego prawa trochę pozbawia, ale robi to na własne życzenie.  

Krzysztof Markowski 
Zarząd Okręgu wrocławskiego,
Lewica Razem

Dodaj komentarz

Komentarze (0)