61-latek chciał wyładować emocje, więc uszkodził karetkę pogotowia

poniedziałek, 4.2.2019 12:35 2619 3

Wrocławscy policjanci zatrzymali nietrzeźwego 61-latka, który uszkodził ambulans medyczny. Mężczyzna chwilę wcześniej awanturował się przed wejściem na SOR, jednego ze szpitali. Pojazd miał zniszczoną szybę oraz lusterko. Wartość strat wyniosła 1600 zł. Zatrzymany oświadczył, że zrobił to ze zdenerwowania. Trafił do policyjnego aresztu i teraz grozi mu kara nawet 5 lat więzienia.

Funkcjonariusze Wydziału Prewencji i Patrolowego z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu, otrzymali informację o awanturze pod jednym ze szpitali. Mundurowi od razu pojechali na miejsce, żeby podjąć interwencję.

Ratowniczka pogotowia rozmawiająca z policjantami oświadczyła, że pobudzony mężczyzna wszczął awanturę przed wejściem na SOR. Podczas kłótni uszkodził on ambulans. W pojeździe była pęknięta szyba czołowa i zniszczone lusterko. Straty w mieniu wyniosły 1600zł.

Kobieta wskazała policjantom 61-latka, który w dalszym ciągu pozostawał agresywny. Konfliktowy mężczyzna zataczał się i bełkotał. Nie chciał słuchać uspokajających go funkcjonariuszy, szarpał się i próbował odejść. Po chwili jednak został skutecznie obezwładniony.

Mundurowi wyczuli od niego również silną woń alkoholu. Po przebadaniu alkomatem, urządzeni wykazało 2.24 promila alkoholu w jego organizmie.

Mężczyzna powiedział policjantom, że uszkodził karetkę pogotowia z nerwów, bo od kilku dni chodzi sfrustrowany.

Został on zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. O jego dalszym losie zadecyduje sąd. Grozi mu kara nawet 5 lat pozbawienia wolności.

/KMP Wrocław

Przeczytaj komentarze (3)

Komentarze (3)

Odod poniedziałek, 04.02.2019 15:37
Jak czekał na SOR z 10 godzin to się mu nie dziwię, że się wkurzył. SOR to jakaś parodia leczenia.
ktoś poniedziałek, 04.02.2019 18:44
Rozwiń sobie skrót SOR - dowiesz się wtedy czemu to "parodia leczenia". To jest oddział ratunkowy - nie leczniczy.
poniedziałek, 04.02.2019 17:25
Leki się skończyły i nie chcieli przepisać recepty to się nie dziwię