Dwór srebrnych płomieni - kontynuacja bestsellerowej serii „Dwór cierni i róż”!

poniedziałek, 25.10.2021 09:13 664 0

Dwór srebrnych płomieni cz.1 i 2

Sarah J. Maas 

Premiera 10 listopada i 24 listopada 2021

Kontynuacja bestsellerowej serii „Dwór cierni i róż”!

Niezgłębiona potęga. Dwa żywioły. Jedna walka.

Nesta Archeron zawsze była arogancka, łatwo wpadała w złość i nigdy nie wybaczała. A odkąd została wepchnięta do Kotła i wbrew woli stała się jedną z fae, nie potrafi odnaleźć się w tym nowym, zabójczym świecie. Co gorsza, nie umie sobie poradzić z traumą po wojnie z Hybernią i dojmującą stratą. Do szaleństwa bardziej niż inni doprowadza ją Kasjan, zahartowany w bojach wojownik, który przez piastowaną na dworze Rhysanda i Feyry pozycję cały czas krąży po orbicie Nesty. I doprowadza ją nie tylko do szału – ogień między nimi płonie tym gorętszy, im bliżej muszą ze sobą współpracować.

W międzyczasie zdradzieckie ludzkie królowe, które powróciły na kontynent podczas ostatniej wojny, uformowały niebezpieczny nowy sojusz, zagrażający kruchemu pokojowi na świecie. A ich powstrzymanie może zależeć od tego, czy Kasjan i Nesta będą w stanie zmierzyć się z własnymi lękami.

 

Fragment 

Wierzgała nogami, a czarna woda dotykająca jej stóp była bardzo zimna. Nie przypominała ukąszeń zimowego chłodu ani nawet palenia, które wywoływało dotknięcie lodu, ale okazywała się czymś zimniejszym. Czymś głębszym, bardziej odległym.

Przywodziła na myśl zimno przestrzeni między gwiazdami i zimno świata przed narodzinami światła.

„To zimno piekła, prawdziwego piekła” – uświadomiła sobie, zmagając się z silnymi rękami, które próbowały wepchnąć ją do Kotła. Tak, to musiało być prawdziwe piekło – przecież tam, na kamiennej podłodze, leżała Elaina, a nad nią stał rudowłosy, jednooki fae. Bo spośród mokrych złocistobrązowych włosów jej siostry wystawały spiczaste uszy, a jej jasna cera emanowała blaskiem nieśmiertelności. Prawdziwe piekło, o wiele gorsze od mroku przepaści tuż obok palców jej stóp.

„Wrzućcie ją!” – nakazał król o zawziętej twarzy. I dźwięk tego głosu, głosu mężczyzny, który wyrządził taką krzywdę Elainie…

Wiedziała, że trafi do Kotła. Wiedziała, że przegra tę walkę. Wiedziała, że nikt jej nie uratuje. Nie miała co liczyć na zapłakaną Feyrę ani też jej zakneblowanego byłego kochanka czy zdruzgotanego obecnego. Nie mogła polegać na Kasjanie, pokonanym i wykrwawiającym się na ziemi.

Wojownik nadal usiłował się podnieść, choć jego ramiona drżały z wysiłku. Nadal starał się do niej dotrzeć. Król Hybernii. To on za tym stał. To on skrzywdził Elainę, Kasjana oraz ją samą.

Lodowata woda kąsała jej stopy. Był to jadowity pocałunek zwiastujący śmierć tak ostateczną, że jej dusza ryczała z furii. Wiedziała, że w końcu tam wpadnie, ale nie miała zamiaru nikomu tego ułatwiać.

Woda wreszcie omyła jej stopy, a ona miała wrażenie, iż toń pochwyciła ją widmowymi pazurami i ciągnęła ze wszystkich sił. Szarpnęła się i uwolniła ramię z uścisku trzymającego ją strażnika.

I wtedy Nesta Archeron wycelowała palec w króla Hybernii.

Ów gest obiecywał śmierć. Naznaczał go jako cel.

Silne dłonie nadal wpychały ją w czekające na nią szpony toni. Nesta zaśmiała się, widząc lęk, który błysnął w oczach króla na moment przed tym, jak woda pochłonęła ją całą.

Na początku

I na końcu

Była ciemność

I nic więcej

Nie czuła zimna, pogrążając się w oceanie, który nie miał dna, horyzontu ani powierzchni. Czuła jednak gorąco płomieni. Nieśmiertelność nie kryła w sobie spokoju ani radości młodego wieku.

Nieśmiertelność była ogniem. Była stopioną rudą wlaną w jej żyły i doprowadzającą ludzką krew do wrzenia, aż ta zamieniła się w parę. Przekuwała jej kruche kości, aż te przeobraziły się w stal. I gdy otworzyła usta, by wrzeszczeć, gdyż ból rozszarpał ją na strzępy, nie rozległ się żaden dźwięk. Nie było tam nic oprócz ciemności, bólu i mocy…

Zapłacą. Wszyscy jej za to zapłacą. Począwszy od tego Kotła.

I to już.

Wpadła w ciemność, kłapiąc kłami i chlastając pazurami. Cięła, szarpała i darła, a mroczna wieczność wokół niej zadrżała, a potem zaczęła się motać. Dziewczyna zaśmiała się, gdy ciemność się cofała. Śmiała się, choć do ust wpychała wyszarpnięte ochłapy mocy. Śmiała się ze strzępów wieczności, które wciskała do ust i żył. Kocioł szamotał się niczym ptak przyduszony kocią łapą, ale dziewczyna nie ustępowała. Chciała odzyskać wszystko to, co zostało jej odebrane, jej i Elainie.

Otoczona czarną wiecznością Nesta i Kocioł splotły się i płonęły w ciemności niczym nowo narodzona gwiazda.

 

_____________________________________________________________________________

 

Chcesz mi powiedzieć – zaszemrała Emerie samym kącikiem ust, gdy stały na arenie treningowej dwa dni później – że wdałaś się w kłótnię ze swoją rodziną, zniknęłaś z Kasjanem na cały tydzień i wróciłaś, perfekcyjnie posługując się mieczem, a ja mam uwierzyć, że nic się nie wydarzyło?

Gwyn parsknęła, skupiając się na przywiązaniu białej jedwabnej wstęgi na belce przy brzegu jamy. Ani wstęgi, ani belki nie było tu tydzień temu i Nesta nie miała pojęcia, jak w ogóle udało im się przymocować belkę do kamienia, ale tam tkwiła.

Rześki poranny wiatr potargał włosy Nesty.

– Właśnie to próbuję powiedzieć.

– Przyznaj chociaż, że to był tydzień świetnego seksu – mruknęła Emerie.

Nesta zakrztusiła się ze śmiechu, a Kasjan zesztywniał po przeciwległej stronie placu, ale się nie odwrócił.

– Możliwe, że trochę go było. – Po nocy nad jeziorem spędzili z Kasjanem w okolicy kolejne dwa dni, na zmianę trenując walkę mieczem i pieprząc się jak króliki, a to na brzegu, a to w wodzie, gdy wygięta na głazie wykrzykiwała jego imię tak głośno, że jej głos odbijał się echem od pobliskich szczytów. Brał ją raz za razem, a ona wczepiała się w niego paznokciami i raniła go do krwi, jak gdyby mogła w ten sposób wedrzeć się w niego i złączyć ich dusze. Przybyli zeszłej nocy, a ona była zbyt wycieńczona, by pójść do jego pokoju. Zakładała, że wezwano go do nadrzecznego domu, ponieważ nie pojawił się na kolacji ani jej nie odnalazł.

Jednakże nie była jeszcze gotowa, by spotkać się z Feyrą. Niezależnie od tego, co wyznała Kasjanowi, będzie musiała niedługo się z tym zmierzyć.

– Gotowe! – orzekła Gwyn, a biała wstęga załopotała na wietrze tam, gdzie zwisała z belki.

Kilka kapłanek pracujących z Azrielem odwróciło się w ich kierunku, próbując zrozumieć, o co chodzi ze wstęgą. Pieśniarz cieni skrzyżował ręce na piersi, przechylając głowę, ale pozostał na swojej połowie areny.

Kasjan natomiast podszedł do dzieła Gwyn i przeciągnął jedwabny materiał między palcami. Nesta nie była w stanie powstrzymać rumieńca. Zrobił tak samo nad jeziorem, gdy zadowolił ją palcami.

Utrzymując kontakt wzrokowy, potarł palce, sprawdzając, jak bardzo jest mokra, i w ten sam sposób właśnie dotykał materiału. Po tym, jak ściemniały jego orzechowe oczy, Nesta wiedziała, że także przypominał sobie ten moment.

– Wyjaśnij – zażądał.

Gwyn wzruszyła ramionami.

– To test Walkirii sprawdzający, czy twój trening można uznać za zakończony i czy jest się gotowym do bitwy: trzeba przeciąć wstęgę na pół.

Emerie parsknęła.

– Co?

Jednak Kasjan mruknął z zadowoleniem, wskazując na drugą część areny.

– Az przekazał mi, że zaczęłyście także podstawową pracę ze stalowymi ostrzami, kiedy nas nie było. – Kiwnął w kierunku Gwyn i Emerie, ta druga zerkała w stronę Azriela, który obserwował wszystko w ciszy. – Więc pokażcie mi, czego się nauczyłyście. Przetnijcie wstęgę na dwoje.

– Przecinamy materiał na pół – Emerie ostrożnie zapytała Gwyn – i nasz trening jest zakończony?

Gwyn ponownie rzuciła spojrzenie Azrielowi, a ten przysunął się bliżej.

– Nie jestem do końca przekonana – odpowiedziała.

Kasjan wypuścił jedwab.

– Trening wojownika nigdy się nie kończy, lecz jeśli jesteś w stanie przeciąć wstęgę na pół jednym cięciem, to można spokojnie uznać, że potrafisz poradzić sobie z większością przeciwników. Nawet jeśli trenujesz krótko.

– Odpowiedziała mu cisza, więc popatrzył na nie. – To która pierwsza?

Dodaj komentarz

Komentarze (0)