Ludzie Wrocławia: Grażyna Piotrowicz

wtorek, 28.7.2020 14:04 705 0

Nauczycielka – germanistka, zafascynowana historią naszego miasta, od wielu lat wrocławski przewodnik miejski. Zasiada w zarządzie Stowarzyszenia Odra- Niemen. Jest również koordynatorką edukacyjnych projektów historycznych dla młodzieży.

Dlaczego taka droga ?

– Jestem nauczycielką, germanistką, dodatkowo zawsze pasjonowałam się historią, chociażby ze względu na dzieje mojej rodziny. Wspominam też opowieści mojego taty, który przybył do Wrocławia 1 sierpnia 1945 roku. Jego ojciec zaś mój dziadek, był tu zaraz po upadku Festung Breslau w maju 1945. Sama mam w pamięci obraz miasta z wielkimi połaciami pustych przestrzeni przy placu Dominikańskim i ul. Legnickiej.
Kapitalnym połączeniem okazała się znajomość języka niemieckiego i fakt zamieszkiwania na Dolnym Śląsku. Niemiecka przeszłość łączy się tu z polską teraźniejszością, to mnie zafascynowało-odkrywanie przeszłości i świadomość ciągłości dziejów. Tak więc ucząc niemieckiego, stale mogłam nawiązywać do czasów minionych, niejako „przemycać” wiedzę historyczną, teraz zaś pracując w informacji turystycznej, mogę o tych czasach opowiadać przybyłym do Wrocławia gościom z całego świata, szczególnie Niemcom, a już najszczególniej tym, którzy się tu urodzili.
Jeszcze pracując w szkole, kiedy prowadziłam wymiany młodzieży, uświadomiłam sobie, że młodzi Niemcy nie mają pojęcia o wojnie, okupacji ziem polskich i terrorze, który sami wprowadzili. Nie wiedzą o wywózkach na Sybir, o odebraniu nam Kresów, o wymordowaniu inteligencji. Dla nich dyżurnym tematem są wypędzenia. Całą II wojnę światową spłaszczają do tych konsekwencji, które dotknęły ich w jej efekcie i to potwierdza teraz moja praca w InfoCentrum, dlatego nawet starszym Niemcom uświadamiam, że ten temat jest nam doskonale znany, a wielu Polaków do dzisiaj nie poznało losu swoich bliskich.

Początki

– Szczerze mówiąc, nie utkwiło mi w pamięci pierwsze oprowadzanie. Już w trakcie kursu musieliśmy oprowadzać po niedługich odcinkach, pamiętam, że kiedyś zostałam nazwana przez naszego prowadzącego kurs „złotoustą”- było to miłe. Innym razem grupa niemieckiej młodzieży przybyła w ramach wymiany i określiłam oprowadzanie, jako bardzo osobiste. Zawsze dziele się własnymi wspomnieniami, refleksjami, ale staram się też, (to efekt pracy w szkole) angażować grupę zadając pytania, przeprowadzając drobne konkursy w trakcie wycieczki.

Szczęście w pracy

– Przypływ szczęścia w pracy rozumiem jako chwile satysfakcji. Mam ich tu sporo. Kiedy widzę, iż goście przybyli ot tak i zaczynają nagle z zainteresowaniem słuchać opowieści o Wrocławiu, stawiają pytania, wyrażają zaskoczenie oraz podziw. Kiedyś np. kilku młodym chłopakom z Krakowa (jeden był studentem historii) uświadomiłam o starszeństwie Wrocławia, co wynika, chociażby z aktu lokacyjnego Krakowa. Byli tak pewni swego, że dopiero szybka kontrola w internecie pomogła. Kiedy dołożyłam informacje o związkach obu miast, zamilkli już i myślę, że wyszli odmienieni. Są oczywiście momenty przykre, kiedy ktoś zostanie okradziony, pilnie poszukuje noclegu lub szuka jakiegoś określonego miejsca. Przypływ szczęścia jest również wtedy, kiedy takie sprawy kończą się sukcesem, a te osoby widzą, że nie są pozostawione same sobie.

Chwile radości

– To są chwile, kiedy mogę coś zrobić dla innych. Pomóc poszukującym, zainteresować znudzonych, wspomóc bezdomnych (choćby okazując im zainteresowanie). Na Ostrowie Tumskim ma swą siedzibę Caritas, jest łaźnia i przychodzi tu sporo ludzi w potrzebie. Czasem jakiś mały gest sprawia, że choć przez chwilę czują się ważni i potrzebni.

Ulubione miejsce we Wrocławiu

– Zdecydowanie Ostrów Tumski. Raz, że tu się wszystko zaczęło, dwa, że kryje w sobie jeszcze wiele tajemnic, trzy, że posiada niezwykłą atmosferę. Niedawno wymieniano nawierzchnię wokół kościoła św. Marcina. Po zdjęciu ok. pół metra ziemi odsłoniły się relikty zamku, wieży i zburzonych kamienic. Pamiętam Ostrów Tumski z lat 70-tych, kiedy budynki mieszkalne były w okropnym stanie, katedra była chyba jeszcze osmolona dymem pożaru, zewsząd sypał się tynk i spacery tamże nie należały do przyjemności.

Zwiedzanie a pandemia

– Trudno mówić o jakiś specjalnych rozwiązaniach. Jest pandemia i trzeba się chronić. W obecnym czasie pozostaje kontakt przez liczne media. Działa strona i Facebook InfoCentrum. Można przeczytać i obejrzeć informacje historyczne, ciekawostki, jak i na co kiedyś chorowano. Są też bieżące sprawy dotyczące walki z epidemią, życia duchowego Wrocławia w tym czasie oraz wiele innych informacji.

Rozmawiał: Sławomir Ziółkowski
Fot. ludziewroclawia.pl

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nowy wątek