Zakażony koronawirusem od 7 tygodni jest w izolacji, a wraz z nim zdrowa żona i dziecko

piątek, 15.5.2020 18:03 11370

Mieszkaniec powiatu ząbkowickiego od 7 tygodni nie wychodzi z mieszkania, bo trzy kolejne testy na obecność koronawirusa miał pozytywne. W kwarantannie przebywa także jego żona i małe dziecko, choć ich testy były negatywne.

 

Nasz Czytelnik, mieszkaniec gminy Kamieniec Ząbkowicki od 7 tygodni, od 30 marca, przebywa zamknięty w mieszkaniu z powodu zakażenia koronawirusem, najpierw na kwarantannie, a potem w izolacji. Mężczyzna zakaził się w pracy, gdzie miał kontakt z osobą z koronawirusem. Trzy koleje testy okazały się pozytywne.

- Wszystko w moim odczuciu idzie bardzo opornie. Od chwili wymazu trzeba czekać nawet 5 dni na wynik, a potem kolejne dni przewidziane do następnego wymazu. W ciągu tych ponad 40 dni zrobiono mi testy trzy razy, niestety wszystkie dały wynik pozytywny.  Teraz czekam na kolejny test, który mam mieć zrobiony w tym tygodniu, kiedy dokładnie, nikt nie jest mi wstanie powiedzieć, codziennie dostaję inne informacje – mówił nasz czytelnik – Wyniki mam pozytywne, ale nie mam żadnych objawów, nawet nie zakaszlałem przez ten czas.

Wraz z mężczyzną na kwarantannie przebywa także jego żona i małe dziecko.  Mieli oni zrobione testy na obecność koronawirusa jeszcze przed świętami wielkanocnymi, wynik u obojga był negatywny, mimo to ciągle obowiązuje ich kwarantanna ze względu na zakażenie czytelnika.

- Najgorsze, że ze mną „uwięzieni” są także moja żona i dziecko. Nie wiem, jak to możliwe, że mogę zarazić innych, a oni ze mną mieszkają i się nie zarazili.  Proszę mi wierzyć, że taki czas w izolacji psychicznie wykańcza dorosłego, a co dopiero małe dziecko w wieku przedszkolnym. Co prawda mam swoje podwórko, ale ze względu na to, że na dole budynku mieszkają dziadkowie, nie mogę opuszczać mieszkania. To jest istny koszmar. Możemy się tylko przewietrzyć na balkonie, „spacerniaku” jak zacząłem go nazywać. Nikt się nie interesuje, co z nami, jak się czujemy, czy nam czegoś potrzeba. Na początku kwarantanny ktoś z pomocy  zadzwonił, żeby dać znać, jak będziemy czegoś potrzebowali i od tej pory cisza. Zero zainteresowania.

Nasz czytelnik zdaje sobie sprawę, że pomimo braku objawów, dopóki będzie „pozytywny”, musi być w odosobnieniu, ale chciałby, żeby jego najbliżsi mogli zacząć funkcjonować normalnie, skoro są zdrowi.

- Prosiłem, żeby mnie przenieśli, nie wiem, do jakiegoś szpitala albo do izolatorium, żeby rodzina mogła zacząć normalnie żyć, ale niby nie dało się tego zrobić. Żona mogła się też przenieść do mieszkania teściów, a oni do jakiejś rodziny,  no nie wiem.  Nikt jednak nie mógł nic poradzić.  Panie ciągle tylko mówiły trzeba czekać, trzeba czekać. Większość osób z pracy, które też się zakaziły, już dawno miały dwa negatywne testy, a ja dalej siedzę. Ile to jeszcze potrwa?

Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Ząbkowicach Śląskich przyznaje, że tak długa izolacja i trzy pozytywne testy nie zdarzają się często.

- Obecnie jest to najdłużej utrzymujący się przypadek zakażenia u osoby bezobjawowej w powiecie ząbkowickim – przyznaje ząbkowicki sanepid i wyjaśnia, że rodzina zakażonego musi pozostać z nim na kwarantannie, bo tak stanowią przepisy - Zgodnie z zaleceniami, członkowie rodziny muszą pozostawać w kwarantannie tak długo, jak pozostałe osoby wspólnie gospodarujące pozostają w izolacji domowej. Po pierwszych wykonanych badaniach stwierdzono, że matka i dziecko nie są zakażone, w związku z tym wdrożono istniejące procedury, informując rodzinę o konieczności zastosowania się do zaleceń, które powinny ochronić członków gospodarstwa domowego przed zakażeniem. Nie otrzymaliśmy informacji, że rodzina posiada niezamieszkały lokal zastępczy, w którym mogłaby przebywać. Gdyby taka sytuacja zaistniała, z uwagi na okres inkubacji wirusa rodzina miałaby wykonane ponowne wymazy po upływie 10-12 dni i do tego czasu nadal pozostawałaby w kwarantannie. PSSE w Ząbkowicach Śl. nie posiada procedur umożliwiających przeniesienie osoby zakażonej do izolatorium. Na chwilę obecną do izolatoriów przenoszone są osoby zakażone po pobycie w szpitalach jednoimiennych bądź skierowane przez poradnię chorób zakaźnych, jeżeli nie mogą wrócić do stałego miejsca zamieszkania.

Jak dodaje PSSE w Ząbkowicach, kiedy mężczyzna będzie miał pierwszy wynik ujemny, jego żona i dziecko będą mieli także wykonane testy.

Ta trudna sytuacja wielotygodniowej izolacji być może wkrótce się skończy. Jak poinformował, nas nasz czytelnik tuż przed publikacją artykułu, test wykonany w tym tygodniu dał wynik ujemny.

- Ostatnio „nadzór” nad osobami zakażonymi w naszym powiecie przeszedł ze szpitala z Wrocławia do szpitala we Wałbrzychu i wtedy wszystko przyspieszyło i działa tak jak powinno być od początku. Po pobraniu wymazu już następnego dnia dowiedziałem się, że mam wynik negatywny Następnego dnia zrobiono mi i mojej rodzinie następny wymaz. Czekam na wynik i mam nadzieję, że będzie on także negatywny i nasze odizolowanie w końcu się zakończy – przekazuje mężczyzna.

Jeśli testy będą negatywne, po konsultacji z poradnią zakaźną, lekarz podejmie decyzję o zdjęciu izolacji i zakończeniu kwarantanny.