Zagubione kopalnie Doliny Wapiennej

niedziela, 24.6.2018 18:26 4081 0

W połowie kwietnia odwiedziłem w końcu Dolinę Wapienną położoną w Górach Sowich pomiędzy Bielawą a Kamionkami. Żałuję, że dopiero teraz, bo dolina okazała się być jedną z najpiękniejszych w całych naszych górach. Na dodatek tak odludną, że szukając kija do omiecenia pajęczyn w jednej ze sztolni trafiłem na jelenie poroże leżące wśród patyków na ziemi. Ale największe wrażenie robią ślady robót górniczych, prawe zbocze doliny (patrząc w stronę jej góry) jest całkowicie zryte i podziurawione. Są rowy poszukiwawcze, łomy kamienia, sztolnie i zapadliska po szybach. Spacerując po okolicy miałem wrażenie, że jak rzucę kamieniem, to pewnie sturla się gdzieś pod ziemię. Są też i świeże zapadliska, niewielkich rozmiarów, a głębokie. Skąd to wszystko?

Skały kuto tutaj przez ponad 700 lat. Wydobywano głównie rudy ołowiu, srebra, a później również marmury do produkcji wapna palonego. Ponieważ pod względem geologicznym mamy tu dość bogato(gnejs sowiogórski, poprzerastany pegmatytami oraz soczewkami krystalicznego wapienia, z wtrąceniami okruszcowanych żył) – nic dziwnego, że tereny te stały się celem inwestycji górniczych praktycznie od początku osadnictwa średniowiecznego, aż do czasów nowożytnych, kiedy to w dalszej okolicy (np.Dziećmorowice) w niewielkim zakresie wydobywano rudę uranu, a obecnie dokumentowane są złoża tytanu.

Chronologicznie pierwszy zapis kojarzony z Doliną Wapienądotyczy kopalni Święty Eliasz (St.Eliae) datowanej na 1309 rok. Zdania badaczy są co prawda podzielone w tej kwestii, ale większość z nich skłania się z lokalizacją tej kopalni właśnie ku tej dolince. Przez następne setki lat okolica dorobiła się co najmniej kilkunastu sztolni i szybów wydobywczych, jednakże opisywano w rejestrach urzędów górniczych wyłącznie obiekty związane z wydobyciem kruszców, pomijając całkowicie górnictwo wapienne. Stąd mamy piękne, kolorowe plany 3 kopalni kruszcowych w tym rejonie (Anna, Wilhelm i prześliczna Augusta), natomiast o pozostałych obiektach pomijając bardzo skąpe wzmianki w kronice Bielawy z pocz.XX w. nie było wiadomo absolutnie nic.

Pierwszą ciekawą informację podaje sprawozdanie z pomiarów wysokościowo-trianigulacyjnych Śląska z roku 1837. Jest tam mowa o sztolni, (ech, ta górnicza nomenklatura ;) ) „Głęboka Pipa” (Der PhilippineTeiferStollen), sztolni „Agnieszka” i szybie „Ludwig” (Louiss) w Dolinie Wapiennej oraz sztolni „Edrmann” w Dolinie Wilczej. Kolejnych informacji dostarcza wydawnictwo branżowe z 1861 roku, w którym możemy wyczytać, że „W sztolni wydobywczej wapienia w Bielawie znajdował się korytarz, którego przekucie kosztowało 48 talarów. Kamień ze sztolni został wstępnie rozpoznany jako wapnień, ale nie spłonął w wapienniku”.

Pierwsza sztolnia jest na samym wlocie doliny, dosłownie 3-4 m od drogi i niektórzy w literaturze kojarzą ją ze średniowieczną sztolnią Św.Eliasza. Inni gwałtownie protestują, ale nieważne, do sztolni można wejść i ją zwiedzić. Kolejna sztolnia łatwa do namierzenia znajduje się u podnóża kamieniołomu. Kilka sztolni jest powyżej, choć aby do niektórych się dostać trzeba odgarnąć zeschłe liście i osuwający się grunt. Najmarniej kilkadziesiąt czeka na odkrywców. Jest też jedno duże zapadlisko po szybie – zapewne resztki szybu „Ludwig”, są też dość duże hałdy sugerujące dużą kopalnie, być może w połowie zbocza jest owa „Głęboka Pipa (Filipa)”.

Co można odkopać? Po pierwsze zabytek techniki, można być pierwszym człowiekiem od kilkuset lat, który wejdzie w podziemia, zapewne będzie miał prawo do nadania nazwy sztolni. Po drugie pozostałości po II Wojnie Światowej.

W Kamionkach jest szyb kopalniany, z którego w latach 50-tych miejscowa dzieciarnia wyciągała broń i bawiła się w strzelanego. Rodzice jak tylko się spostrzegli pozabierali „zabawki” dzieciakom, wrzucili z powrotem na stertę pozostałej broni do sztolni i zawalili ją kamorami. Znajomego na samo wspomnienie ojcowskiego lania jeszcze po upływie półwiecza tyłek boli. Co prawda ta sztolnia znajduje się po drugiej stronie góry, w okolicy kopalni „Wilchelm”, ale kto wie czy nie zrobiono zrzutowiska broni w którejś z „naszych” sztolni.

Po trzecie od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie Grundmann ze swoją listą. Im bardziej uświadamiam sobie jak bardzo jest to niedorzeczne, tym bardziej nie daje o sobie zapomnieć. Grundmann był historykiem sztuki z Jeleniej Góry, który od roku około 1944 przygotowywał akcję ukrywania dzieł sztuki, katalogował zbiory, przygotowywał skrytki i kierował akcją ukrywania kosztowności, archiwów, wszystkiego, co wydało mu się warte uratowania. Całkowitym przypadkiem odnaleziono w gruzach Wrocławia część jego katalogu i według niego odnajdowano ukryte skarby, między innymi w naszej okolicy odnaleziono skrytki w Kamieńcu Ząbkowickim (zbiory muzeum sztuk pięknych z Wrocławia), w Zagórzu Śląskim na zamku Grodno (archiwum konserwatorskie z Berlina) w Kiełczynie (archiwum bibliotek wrocławskich) i w pałacu w Roztoczniku (zbiory archiwum państwowego). Lista urywa się na poz.74 z datą 21 czerwca 1944. Wiadomo, że to nie był koniec.

21 listopada 1944 roku Grundmann pisze do dyrektora Zakładów Gipsowych w Bartnikach niedaleko Lwówka Śl,  V.Wietersheima, o wskazanie nieużywanych sztolni celem zorganizowania miejsca na depozyt. Dyrektor odpisuje, że nie posiada takich nieużywanych sztolni i nie może pomóc. To pismo zachowało się na szczęście i wiele nam mówi o działalności Grundmanna pod koniec 1944 roku. Czy jest możliwe, że Grundmann nie wiedział o nieużywanych sztolniach i szybach Doliny Wapiennej, skoro pół roku wcześniej zorganizował osobiście tyle skrytekdookoła? Szczególnie, że sama dolina jak i cały obszar dookoła został strefą wojskową z intensywnymi pracami związanymi z budową linii obronnych rejonu Riese i nikt postronny nie był dopuszczany w okolice? Toż tam karawana słoni mogła wejść i nikt nie miał prawa tego zobaczyć. A mamy tam wciąż do odkrycia dwa duże obiekty: szyb Ludwig i sztolnię Filipinę. Miejsca łatwe do zlokalizowania w terenie, ślady prowadzą nas jak po sznurku.

Tylko proszę Państwa nic na własną rękę. Zgodnie z prawem prace poszukiwawcze można prowadzić za zgodą właściciela terenu (Nadleśnictwo Świdnica) oraz za zgodą konserwatora zabytków. Ale jako cel spacerów – Dolina Wapienna obowiązkowo!

Rafał Januszkiewicz

UWAGA! Eksploracja niektórych sztolni wymaga przygotowania technicznego i sprzętowego, a w skrajnych przypadkach może grozić nieprzygotowanym dostatecznie osobom ryzykiem utraty życia i zdrowia. Stopień trudności wewnątrz kopalni może wymagać technik wspinaczkowych (jaskiniowych).

Dodaj komentarz

Komentarze (0)