ZACZYTANI: Marta Guzowska "Raj"

piątek, 6.9.2019 09:17 1988 0

Badania wskazują, że 63% Polaków nie czyta książek. Bądź kimś wyjątkowym, dołącz do tych, którzy czytają! Sięgnij po książkę rekomendowaną przez ząbkowickie koło Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Dzisiaj lekturę poleca  Elżbieta M. Horowska. 

 Marta Guzowska, Raj, Warszawa 2019, Marginesy

 

Po wakacyjnej przerwie powieść na wskroś współczesna. Osadzona w Polsce wielkomiejskiej i absolutnie dzisiaj. Z kilkoma tylko bohaterami, których imiona wytyczają kolejne części  rozdziałów lakonicznie, ale bardzo przemyślanie zatytułowanych: Przed, Wieczór, Noc, Po. Oszczędność postaci, miejsca i czasu. A wszystko to na blisko czterystu stronach. Czyli z bardzo wartko postępującą akcją. Mam problem z zakwalifikowaniem „Raju” do któregoś z gatunków literackich. Książka ma elementy powieści obyczajowej, sensacyjnej, thrillera, ale nie pozbawiona jest cech groteski.

Rzecz dzieje się w jednej z tysięcznych galerii handlowych, której projektanci nadali bardzo marketingową nazwę – Raj. Akcja sprowadza się - w zasadzie - do dnia hucznego otwarcia galerii. Kampania promocyjna sprawiła, że w tę określoną sobotę (przed tzw. długim weekendem) w nowej galerii stawia się niezliczony tłum, w tym wspomniane dramatis personae. To dwie nastolatki, matka jednej z nich, dilerzy narkotyków, złodziej, dodałabym jeszcze przedstawiciela korporacji budującej galerię. Parę innych osób to postacie marginalne. Dumnie nazywająca się galeria rzeczywiście zasługuje na miano „Raj”. Projektanci ze najdrobniejszymi szczegółami zadbali o zasadność nazwy, aranżując złudzenie rajskiego ogrodu. Co z tego, bowiem w dniu otwarcia galeria nie jest w pełni gotowa na przyjęcie kupujących. Kalkulacja ogromnych zysków przeważyła nad względami wygody, a przede wszystkim bezpieczeństwa klientów. Nie działają wszystkie wyjścia (w tym ewakuacyjne) oraz kamery, brakuje strażników, nie ma możliwości ładowania telefonów...

Na ogromnej powierzchni marketu każda z postaci dąży do zrealizowania własnych celów. To oznacza, że interesy każdej z osób nie współgrają. Wykluczają się nawet. Także w przypadku narkotykowych dilerów czy koleżanek ze szkolnej ławy. Stąd pomysł autorki na fabułę, która chwilami przypomina zabawę w kotka i w myszkę. Gdzieniegdzie dochodzi do takich absurdów, nagromadzenia zdarzeń, że u czytelników musi wywołać śmiech. Tyle, że to gorzki śmiech, z trupami po drodze.

Autorka, na co dzień mieszkająca w Wiedniu, zastosowała proste, jednoznaczne rozwiązanie w warstwie językowej. Wszystkie zapożyczenia angielskie spolszczyła, co – uważam – ułatwia czytanie. Stąd diler, słit focia, fejs, ajfon...

Pisarka bezwzględnie i, niestety, trafnie oceniła kondycję moralną bohaterów, dla których życie sprowadza się do pieniędzy i obecności w mediach społecznościowych. Więzi społeczne, rodzinne, koleżeńskie, odpowiedzialność zawodowa rozpadają się, rozmieniają na drobne.

W sumie gorzka to refleksja. Ale czy właśnie nie temu ma służyć lektura „Raju”? Żeby zobaczyć i niejako poczuć ten nihilizm? Jeszcze uwaga natury pedagogicznej: rodzice powinni bezwzględnie kontrolować telefony komórkowe swoich dzieci. Dla dobra dzieci.

Dzieci nocą powinny zdrowo spać. Nie ma potrzeby bycia on line przez całą dobę.

Dla powieści Guzowskiej warto było zarwać noce. Autorce udało się wciągnąć mnie w powikłane wątki i przykuć uwagę. Czego życzę również Państwu sięgającym po powieść.

Elżbieta M. Horowska

 

Książka brała udział w plebiscycie Biblioteki Pedagogicznej i wydawnictwa MARGINESY pt. „Trzy na dwa”

Rekomendacji następnej książki szukajcie na Doba.pl za dwa tygodnie!

Dodaj komentarz

Komentarze (0)