ZACZYTANI... Adeline Dieudonnė "Prawdziwe życie"

piątek, 29.1.2021 09:03 1078 0

Wisława Szymborska, noblistka 1996 r.,  powiedziała niegdyś, że „czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła”. Idąc tym tropem ząbkowickie bibliotekarki prezentują Państwu książki ciekawe, ważne, dyskutowane, wydane w ostatnim czasie. Dzisiaj lekturę poleca Elżbieta M. Horowska.

Adeline Dieudonnė, Prawdziwe życie, Kraków 2020 Znak

 

Od bardzo dawna książka nie wstrząsnęła mną tak, jak „Prawdziwe życie” debiutantki (sic!) Adeline Dieudonnė. Przeczytałam w parę godzin. Otrząsnąć nie mogłam się parę dni. Już pierwsze zdanie jest niepokojące: „W domu były cztery pokoje. Mój, mojego młodszego braciszka Gilles’a, rodziców i trupów”. Dalej, do samego końca napięcie rośnie aż osiąga tragiczny finał.

Narratorką powieści jest bezimienna jedenastoletnia (początkowo) dziewczynka. Pozbawieni imion są rodzice zwani przez bohaterkę matką i ojcem. Jeszcze raz – jedenastoletnia dziewczynka o rodzicach pisze – matka, ojciec. Podczas gdy wszystkie dzieci na świecie mówią o swoich rodzicach z wielkim uczuciem i przywiązaniem: mama, tata… Rzecz rozgrywa się w ciągu czterech lat. Gdzieś w małym środowisku, na obrzeżach jakiegoś miasta, na brzydkim do bólu osiedlu, za którym jest szczęśliwa dla dzieci enklawa – las. Myślę, że brak konkretnych znaków topograficznych był zamierzonym rozwiązaniem. Powieść może dziać się wszędzie, w Europie, w Ameryce… Książka została przetłumaczona z francuskiego, a autorkę we Francji sowicie obsypano nagrodami. Co wcale nie przesądza, że miejscem fabuły jest ten piękny kraj.

Przez 205 stron powieści jesteśmy świadkami procesu dorastania bohaterki. Od uważnego, zastraszonego dziecka, przez rodzącą się świadomość, po przyśpieszoną dojrzałość nastolatki. Z tak toksycznego domu, jak przedstawiony w powieści, zdawałoby się nie można normalnie wejść w dorosłość. Na szczęście bohaterka spotyka po drodze parę osób, które jej powiedzą, że ma prawa, ma prawa. I które jej pomogą uwierzyć w siebie, obudzić siłę życia. Tajemnicza kobieta z lasu, do której dzieci chodzą w odwiedziny przekonuje dziewczynkę: „Masz charakter, maleńka. Jak wszyscy przeznaczeni do rzeczy wielkich. Dzisiaj nieźle dostałaś po nosie, ale…musisz walczyć dalej. Nie jesteś byle kim”. Jako wzór do naśladowania wskazuje bohaterce postać Marii Skłodowskiej Curie. Za chwilę rzeczywiście okaże się, że dziewczynka ma talent do nauk ścisłych. Na szczęście szkoła nie pozostawia jej z tym samą sobie. Dzięki korepetycjom fizyka kwantowa staje się dla niej światem niezgłębionym, ale niebywale pociągającym.

Negatywny bohater powieści, czyli ojciec i mąż jawi się jako postać demoniczna. Takie osobowości kojarzą się z ludźmi piastującymi wysokie stanowiska w drabinie społecznej, niektóre zawody. Tymczasem on pracuje jako nudny księgowy. Być może dlatego „rekompensuje” sobie niedostatki satysfakcji zawodowej jako myśliwy. Ma cały arsenał broni oraz trofeów myśliwskich. Najcenniejszy z nich jest intrygujący także dla dziewczynki, to kieł słonia. Dla fabuły istotniejsze jest inne trofeum, wypchana hiena. Której rola w rozwoju wypadków rośnie szczególnie od tragicznego zdarzenia z udziałem obojga dzieci i wędrownego sprzedawcy lodów.

Jak psychopatyczną osobowość ma ojciec najlepiej dowodzi wątek nocnego polowania. Nie będę zdradzać szczegółów. Powiem tylko, że zamysł ojca musi pochodzić z najgorszego sennego koszmaru.

Wypada jeszcze choć chwilę poświęcić matce dzieci. Posłużę się cytatem: „Była chuda, miała długie cienkie włosy. Nie wiem, czy  w ogóle istniała, zanim go spotkała. Zapewne tak. Musiała przypominać jakąś prymitywną, jednokomórkową, półprzezroczystą formę życia. Amebę. Składającą się z ektoplazmy, endoplazmy, jądra i wakuoli pokarmowej. Przez lata kontaktu z ojcem ciało ameby wypełniło się strachem”. Wstrząsający obraz matki w oczach córki?

„Prawdziwe życie” to zatem powieść o toksycznej rodzinie, gdzie ojciec jest katem najpierw dla swojej żony, a wraz z dorastaniem córki, także jej oprawcą. „Prawdziwe życie” jest powieścią o domowej przemocy. Nawet jeśli nie za wiele w książce jasnych stron, warto ją przeczytać. Także po to, żeby nie pozostawać obojętnym (-tną) na przejawy opresji wokół nas.

Elżbieta M. Horowska

Książkę wypożyczają Biblioteka Pedagogiczna oraz Biblioteka Publiczna w Kamieńcu Ząbk., szukaj jej także w swojej bibliotece!

Rekomendacji następnej książki szukajcie na Doba.pl za dwa tygodnie!

 

 

Dodaj komentarz

Komentarze (0)