Trzy kaczki. Historia pewnej rodziny

czwartek, 20.5.2021 15:24 5485 4

Trzy kaczki. Historia pewnej rodziny

Ewelina Chudzik

 

Życie codzienne toksycznej rodziny oczami trzech sióstr

Pola, Róża i Bogusia. Trzy siostry w różnym wieku. Każda z nich boryka się z traumami i złymi wspomnieniami wyniesionymi z rodzinnego domu. Domu, w którym panował wieczny lęk przed wybuchami agresji ojca, a toksyczne relacje, jakie wytworzyły się między rodzicami a dziećmi, stały się dla obu stron źródłem wstydu i żalu. Pomimo upływu lat siostry wciąż zmagają się z cieniami dawnych wydarzeń. Depresja, odrzucenie, poczucie braku sensu w życiu i nieszczęśliwa miłość… Czy uda im się znaleźć sposób, by w końcu odciąć się od przeszłości i zacząć szukać swojego szczęścia?

„Trzy kaczki” to poruszająca, pełna ciepła opowieść o codziennym życiu i wszystkich jego blaskach i cieniach. To urywek z życia pewnej rodziny, gdzie nastroje zmieniają się szybciej niż pogoda w górach. To wreszcie frapujący miszmasz emocji, refleksji i doświadczeń, który prowokuje do baczniejszego przyjrzenia się sobie i swoim bliskim.

 

Ewelina Chudzik
Jestem absolwentką filologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszkam w Walii wraz z mężem Adamem. Zawodowo zajmuję się logistyką, która nauczyła mnie szerokiego spojrzenia na świat. Pasjonuję się ruchem. Chętnie biegam i uprawiam trekking. Staram się dużo podróżować, a wolne chwile poświęcać czytaniu lub rozwijaniu umiejętności krawieckich. Swoją przyszłość wiążę z pisarstwem, choć w procesie twórczym skutecznie przeszkadzają mi dwa koty, które notorycznie stąpają po klawiaturze. Za życiową mantrę uznaję ostatnią zwrotkę wiersza „Pielgrzym” Norwida: „Przecież i ja ziemi tyle mam/ Ile jej stopa ma pokrywa/ Dopokąd idę!…”. 

Fragment:

Za każdym razem, kiedy pomyślała o długopisie, przed oczami stawała jej twarz przestraszonej pani Trudy trzymającej w ramionach słaniającą się na nogach Polę.
Tamtej niedzieli sprzed trzech lat Pola wybiegła z domu, zanim zrobiło się jasno, ale nikt za nią nie pobiegł. Osiedle było spokojnie, a ona zawsze wracała po godzinie lub dwóch, ale kiedy domowa burza przeszła, a Pola nie wracała, mama zaczęła się niepokoić. Ojciec wyszedł już do kościoła. „Do kościoła” – huczało ironicznie w uszach Bogusi. Kiedy zadzwonił domofon, wszystkie dziewczyny, które czekały w domu, odetchnęły z ulgą, ale to uczucie nie trwało długo. Z białej słuchawki nie dobiegło otwierające wszystkie polskie drzwi „to ja”. Zamiast tego usłyszały głos obcej kobiety.
– Mam pani córkę – powiedziała.

Przeczytaj komentarze (4)

Komentarze (4)

Sasiadka niedziela, 23.05.2021 13:56
Z tego co wiem to książka nie jest na faktach....
czwartek, 20.05.2021 16:47
To może być ciekawa pozycja, bo mamy zakodowane w sobie...
czwartek, 20.05.2021 16:51
Właśnie z Kościoła wynosimy kult rodziny. To jest tego rodzaju...
:) piątek, 21.05.2021 08:22
Brawo Ewelina!!