Debaty nie będzie
Przed każdymi wyborami, czy to parlamentarnymi, czy prezydenckimi, europarlamentarnymi czy samorządowymi liczne kampanie społeczne, organizacje pozarządowe i instytucje publiczne nakłaniają nas do udziału w głosowaniu: Twój głos ma znaczenie, decyduj jak zmienia się Polska i twoja okolica, nowoczesny patriotyzm to udział w wyborach itd.
W Dzierżoniowie debaty to już standard. Tu debata kandydatów do Sejmu. foto: Doba.pl
Podobny nacisk jak na sam fakt pójścia na wybory, kładzie się na to, by głosować świadomie, zapoznać się z programami kandydatów, zastanowić się, czego tak naprawdę potrzebuje moje miasto, wieś i gmina, powiat, wymagać czegoś więcej od kandydatów niż tylko okrągłych frazesów, czy wojen podjazdowych kontrkandydatów.
Świetną okazją do wyrobienia sobie zdania o kandydatach, a przede wszystkim o ich programach i rozwiązaniach, jakie chcą zastosować, by spełnić obietnice wyborcze jest udział w debacie wyborczej.
Taka miała się odbyć w Ząbkowicach Śląskich pomiędzy kandydatami na burmistrza: Marcinem Orzeszkiem, Danutą Tkaczonek, Unkasem Gałkiem oraz Robertem Germańskim. Pomysłodawcą i współorganizatorem był młody ząbkowicznin Sylwester Pióro.
- Pomysł pojawił się spontanicznie, rzuciłem go na swoim profilu faceebookowym i sam byłem zaskoczony odzewem. Wiele osób wyraziło chęć uczestnictwa w takiej debacie, dogłębnego zapoznania się z programem kandydatów, dowiedzenia się, jaki kierunek rozwoju czeka gminę, w której mieszkają – mówi Doba.pl Sylwester Pióro.
Debata publiczna "Gmina Ząbkowice Śląskie w najbliższych czterech latach” miała polegać na polemice pomiędzy kandydatami i mieszkańcami. W trakcie spotkania poruszano by takie tematy jak: plany na rozwój zatrudnienia w gminie, poprawa warunków życia mieszkańców żyjących na skraju biedy, wspieranie ząbkowickiej rodziny oraz plany na inwestycje w ciągu najbliższych czterech lat. Przewidywano także 10 minutowe przedstawienie każdego z kandydatów (zarys swojej osoby, plany na rozwój), pytania pomiędzy kandydatami oraz pytania od mieszkańców.
Na środę 12 listopada na godzinę 18.00 była już wynajęta sala ZOK-u, rozesłane zaproszenia, zapewniona oprawa medialna, entuzjazm organizatorów i ciekawość mieszkańców… niestety nie było zgody kandydatów.
Chęć wzięcia udziału w debacie wyrazili tylko Robert Germański i Unkas Gałek, Danuta Tkaczonek nie chciała wziąć niej udziału, asystent Marcina Orzeszka poinformował, że ten ma już wcześniej zaplanowane obowiązki służbowe w tym terminie. Debata została więc odwołana, mieszkańcy stracili możliwość skonfrontowania różnych propozycji na rządzenie gminą, a Ząbkowice straciły okazję do odrobienia lekcji z demokracji obywatelskiej.
- Mogę tylko powiedzieć, że pomysł pojawił się bardzo późno (na tydzień przed wyborami, a sama debata miała się odbyć na 3 dni przed ciszą wyborczą – przyp. red.) i to może być przyczyną jej niepowodzenia. Na pewno nie zrezygnuję z tego pomysłu i za 4 lata, jak tylko znani będą kandydaci ubiegający się na stanowisko burmistrza, od razu rozpocznę przygotowania do takiej debaty publicznej – przekonuje Sylwester Pióro.
Przeczytaj komentarze (10)
Komentarze (10)