70. ROCZNICA OPERACJI „WISŁA”

sobota, 6.5.2017 10:43 840 2

28 kwietnia br. minęła 70. rocznica operacji „Wisła”, która przez systemowe i przymusowe przesiedlenia zakończyła terroryzm Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) na obszarze 22 powiatów. De facto był to koniec banderowskiego ludobójstwa dokonanego na obywatelach polskich różnych narodowości w latach 1939 – 1947.

Operacja „Wisła” była jedynym sposobem, by zakończyć bestialskie mordowanie niewinnych Polaków na Lubelszczyźnie i Rzeszowszczyźnie. Została przeprowadzona w obronie ludności polskiej przed ludobójstwem tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA), w obronie ładu pokojowego na tzw. Zakierzonii i przeciwko oderwaniu tych ziem od Polski, a także w celu pozbawienia UPA niezbędnego zaplecza do prowadzenia działań wypadowych. Przyjmuje się, że operacja „Wisła” trwała od 28 kwietnia do końca lipca 1947 r., chociaż ostatnie wysiedlenia miały miejsce jeszcze  w roku 1950. W tym czasie przesiedlono na tereny poniemieckie ponad 140 tysięcy mieszkańców pochodzenia ukraińskiego – bez strat w ludziach i z pełnym dobytkiem.

Oczywiście w ocenie Ukraińców, a także aktywistów zrzeszonych w Związku Ukraińców w Polsce (ZUwP) operacja „Wisła” stała się symbolem martyrologii ukraińskiej w Polsce. Jest często porównywalna z „rzezią wołyńską”. Porównania takie są bzdurne i nielogiczne pod każdym względem. Nie można relatywizować i zrównywać akcji przesiedleńczej z ludobójstwem Polaków na Wołyniu. Mało tego, działacze ZUwP domagają się zadośćuczynienia za szkody uczynione w czasie operacji. Chodzi o zwrot własności, przeproszenie poszkodowanych i uznanie operacji przeciwko UPA za zbrodniczą. O tych perfidnych żądaniach mówiono m.in. w czasie uroczystych obchodów rocznicowych na Ukrainie i w Polsce. Mówiono także o dramacie wysiedleńców (nie przesiedleńców), doznanych krzywdach, represjach, o obozie koncentracyjnym w Jaworznie, a nie o Centralnym Obozie Pracy (COP). Do obozu kierowano banderowców schwytanych z bronią w ręku, bezpośrednio z bunkrów, a także współpracujących z UPA.  

Obchody 70. rocznicy przesiedleń byłyby bardziej uroczyste (czytaj: więcej „wylano by pomyj”, nienawiści i szkalowania Polski i Polaków), gdyby władze polskie nie odmówiły sfinansowania imprezy, nad czym organizatorzy mocno ubolewali, wyrażając w mediach swoje niezadowolenie i zaniepokojenie. Należy przyznać, że każda operacja przesiedlenia jest zła. My Kresowianie doskonale o tym wiemy. Wiemy też, że ta konkretna akcja została przeprowadzona w sposób humanitarny i cywilizowany. Wiemy też, że przesiedleńcy zostawili kurne chaty, niekiedy podparte drągami, a w zamian otrzymali poniemieckie murowane domy, obory, sprzęt rolniczy i po kilka hektarów ziemi, a także zapomogi na miejscu.

Jesteśmy również przekonani, że operacja była uzasadniona i konieczna, bowiem zapobiegła dalszemu rozlewowi krwi ludności polskiej. Gdyby nie ona, życie z rąk banderowców straciłoby  nie 15 tys. Polaków (do 1947 r.), a wiele, wiele więcej polskich rodzin i rozlew krwi nie zakończyłby się w roku 1947.

Pamiętajmy o tym.

Florian Kuriata

prezes Stowarzyszenia Kresowian

 

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

Potomek z Rafalowki wtorek, 09.05.2017 23:29
Tak jak upa zabila ojca babci tak za Wisly grabili...
Potomek z Rafalowki wtorek, 09.05.2017 23:12
Logika, a na pewno wiekszosc historykow podwaza te refleksje. Logika...