To była zbrodnia prawie doskonała. Udusił ojca poduszką - grozi mu dożywocie

wtorek, 27.11.2018 09:26 5929 1

Gdyby nie telefon siostry zmarłego do funkcjonariuszy policji, o tym, że jej brat został prawdopodobnie zabity przez syna, zbrodnia ta nigdy nie wyszłaby na światło dziennie. Mundurowym w ostatniej chwili udało się zapobiec skremowaniu zwłok i zatrzymać ich transport. W listopadzie do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko 28-letniemu Mariuszowi W., mieszkańcowi Świdnicy.

Na pozór zdarzenie to nie różniło się od tych jakich wiele każdego dnia w policyjnych statystykach. Do mieszkania przy ulicy Długiej został wezwany lekarz rodzinny, aby stwierdzić zgon 54-letniego mężczyzny. W karcie medyk napisał, że śmierć denata nastąpiła bez udziału osób trzecich, więc nazajutrz zwłoki miały zostać skremowane w Jeleniej Górze.

- Na policję zgłosiła się kobieta, siostra zmarłego, twierdząc, że 54-latka zamordował jego 28-letni syn, który miał się tym chwalić dzwoniąc zaraz pod zdarzeniu do swego kuzyna. Na dowód przekazała funkcjonariuszom nagranie tej rozmowy. Policjanci niezwłocznie skontaktowali się z zakładem pogrzebowym i w ostatniej chwili udało się wstrzymać kremację - mówi szef świdnickiej Prokuratury Rejonowej, Marek Rusin.

Przeprowadzona sekcja zwłok nie pozostawiła złudzeń: 54-latek doznał obrażeń głowy, które zaskutkowały wylewem podpajęczynówkowym krwi do mózgu. Obrażenia wskazywały także na duszenie przy użyciu poduszki.

Podejrzany Mariusz W., nie przyznał się do zarzucanego czynu dot. duszenia, zeznał, że ojca uderzył kilkakrotnie w głowę, ale nic ponadto. Twierdził także, że feralnej nocy zmarły  kłócił się z nim i go wyzywał i w ten sposób chciał go uciszyć. Skierowaliśmy w tej sprawie akt oskarżenia do sądu, stawiając oskarżonemu zarzut zabójstwa - mówi prokurator Rusin.

Prokuratura prowadzi także postępowanie dot. poplecznictwa, czyli zacierania śladów. Podejrzenia śledczych wzbudził także wątek ekspresowej próby skremowania zwłok w ciągu 24 godzin od jego śmierci. 

Zaniepokoiło nas zachowanie lekarza rodzinnego i szybki jak na polskie standardy proces przewożenia zwłok do kremacji.  Dlatego wszczęliśmy postępowanie, które ma na celu wyjaśnienia czy lekarz nie był w zmowie z podejrzanym. Będziemy także sprawdzać dlaczego osoby, które miały wiedzę o morderstwie nie zgłosiły tego faktu organom ścigania. To postępowanie zostało wyłączone i toczy się osobno - dodaje Marek Rusin.

28-letniemu Mariuszowi W., grozi dożywocie.

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

wtorek, 27.11.2018 09:48
Nie pykło