To była zbrodnia prawie doskonała. Udusił ojca poduszką - grozi mu dożywocie
Gdyby nie telefon siostry zmarłego do funkcjonariuszy policji, o tym, że jej brat został prawdopodobnie zabity przez syna, zbrodnia ta nigdy nie wyszłaby na światło dziennie. Mundurowym w ostatniej chwili udało się zapobiec skremowaniu zwłok i zatrzymać ich transport. W listopadzie do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko 28-letniemu Mariuszowi W., mieszkańcowi Świdnicy.
Na pozór zdarzenie to nie różniło się od tych jakich wiele każdego dnia w policyjnych statystykach. Do mieszkania przy ulicy Długiej został wezwany lekarz rodzinny, aby stwierdzić zgon 54-letniego mężczyzny. W karcie medyk napisał, że śmierć denata nastąpiła bez udziału osób trzecich, więc nazajutrz zwłoki miały zostać skremowane w Jeleniej Górze.
- Na policję zgłosiła się kobieta, siostra zmarłego, twierdząc, że 54-latka zamordował jego 28-letni syn, który miał się tym chwalić dzwoniąc zaraz pod zdarzeniu do swego kuzyna. Na dowód przekazała funkcjonariuszom nagranie tej rozmowy. Policjanci niezwłocznie skontaktowali się z zakładem pogrzebowym i w ostatniej chwili udało się wstrzymać kremację - mówi szef świdnickiej Prokuratury Rejonowej, Marek Rusin.
Przeprowadzona sekcja zwłok nie pozostawiła złudzeń: 54-latek doznał obrażeń głowy, które zaskutkowały wylewem podpajęczynówkowym krwi do mózgu. Obrażenia wskazywały także na duszenie przy użyciu poduszki.
- Podejrzany Mariusz W., nie przyznał się do zarzucanego czynu dot. duszenia, zeznał, że ojca uderzył kilkakrotnie w głowę, ale nic ponadto. Twierdził także, że feralnej nocy zmarły kłócił się z nim i go wyzywał i w ten sposób chciał go uciszyć. Skierowaliśmy w tej sprawie akt oskarżenia do sądu, stawiając oskarżonemu zarzut zabójstwa - mówi prokurator Rusin.
Prokuratura prowadzi także postępowanie dot. poplecznictwa, czyli zacierania śladów. Podejrzenia śledczych wzbudził także wątek ekspresowej próby skremowania zwłok w ciągu 24 godzin od jego śmierci.
- Zaniepokoiło nas zachowanie lekarza rodzinnego i szybki jak na polskie standardy proces przewożenia zwłok do kremacji. Dlatego wszczęliśmy postępowanie, które ma na celu wyjaśnienia czy lekarz nie był w zmowie z podejrzanym. Będziemy także sprawdzać dlaczego osoby, które miały wiedzę o morderstwie nie zgłosiły tego faktu organom ścigania. To postępowanie zostało wyłączone i toczy się osobno - dodaje Marek Rusin.
28-letniemu Mariuszowi W., grozi dożywocie.
Przeczytaj komentarze (1)
Komentarze (1)