Zlikwidowali dyspozytornię w Świdnicy. Na karetkę pacjenci czekają dłużej

czwartek, 28.12.2017 10:54 69547 51

Miało być lepiej i szybciej a wyszło w praktyce jak zwykle. Nowy system ratownictwa, który został wdrożony 1 sierpnia tego roku, nie sprawdza się tak jak powinien. A cierpią na tym pacjenci- osoby potrzebujące szybkiej pomocy medycznej.

Wraz z wprowadzeniem zmian w systemie powiadamiania służb ratunkowych zlikwidowano dyspozytornie m.in. w Świdnicy, Kłodzku czy Wałbrzychu. Teraz telefony odbierają osoby zatrudnione w centrum powiadamiania we Wrocławiu. Rodzi to ze sobą mnóstwo problemów. 

- Po pierwsze wydłuża się czas przyjazdu pogotowia do pacjenta. Wiąże to się z tym, że w naszym powiecie pracuje obecnie 5 karetek. Wystarczy żeby któraś z nich została zadysponowana do powiatu ościennego i już nie ma jak obsłużyć jakiegoś zdarzenia na naszym terenie. Po drugie: często, a nawet bardzo często zespoły wysyłane są do zdarzeń, które nie zagrażają życiu a pomocy mogliby udzielić medycy z POZ-u. To rodzi kolejne przesunięcia i wydłużenia się w udzielaniu pomocy pacjentom naprawdę potrzebującym - wylicza dyrektor Powiatowego Pogotowia Ratunkowego w Świdnicy, Małgorzata Jurkowska.

Za przykład niech posłuży wypadek do jakiego doszło 12 grudnia przy ulicy Pl.Św. Małgorzaty w Świdnicy. Kierujący skuterem zderzył się z samochodem dostawczym. Na pomoc poszkodowany mężczyzna, według relacji świadków, czekał ponad 20 minut. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało.

- Mamy też zdecydowanie więcej wyjazdów poza nasz powiat, więc to także kładzie się cieniem na szybkość udzielanej pomocy. Problem zgłaszają nam także sami pacjenci i ich rodziny, które mają w ogóle problem, aby połączyć się z dyspozytornią we Wrocławiu. Z kolei gdy zadzwonią na numer alarmowy 112 to muszą opis zdarzenia przedstawić dwa razy: operatorowi numeru oraz dyspozytorowi To rodzi kolejny stres a czas, który w wielu przypadkach decyduje o czyimś życiu (np. w wypadku zatrzymania krążenia) jest tracony - mówi Małgorzata Jurkowska.

Zdarzają się też sytuacje, wynikające z tego, że dyspozytor we Wrocławiu nie zna terenu. Karetka zostaje wysłana pod niedokładny adres lub pomyloną ulicę. Na szczęście zespół jest w stałym kontakcie z centrum i wtedy informacje są na bieżąco korygowane. To jednak wydłuża udzielenie pomocy o kolejne cenne sekundy i minuty.

- Najczęściej nasi ratownicy mają problem z tym w trakcie wyjazdu poza teren powiatu - dodaje dyrektor Jurkowska. 

W tym miejscu warto wspomnieć, że w samym powiecie świdnickim mieszka obecnie ok.160 tysięcy osób. Do tego dochodzą inne powiaty i sam Wrocław (ok. 3 milionów ludzi).  W sumie telefony alarmowe odbierane są na 15 stanowiskach a miesięcznie jest ich ponad 60 tysięcy.

Czy zatem nowy system się sprawdza? - Moim zdaniem na pewno nie - podsumowuje dyrektor Małgorzata Jurkowska.

Przeczytaj komentarze (51)

Komentarze (51)

jagoda sobota, 20.01.2018 09:02
w powiecie ościennym również jest wprowadzony ten system i nasze karetki tak nie narzekają ,jeżdżą częściej ale od tego są.Na wezwanie muszą wyjechać natychmiast.Policja też otrzymuje wezwania od PCPR-wszystko po to aby nam było lepiej
czwartek, 28.12.2017 15:10
BRAWO PIS BEDZIEMY ZDYCHAĆ
sobota, 20.01.2018 08:57
nie manipuluj, sieć szpitali i karetki w systemie miały być już wdrożone od 10 lat to nie wina Pis
poniedziałek, 01.01.2018 11:28
Czas przyjazdu karetki powinien trwać do trzech minut od zgłoszenia
tak jest w wszystkich krajach UN
Ciapulek poniedziałek, 01.01.2018 10:44
To może pod 112 alarmowac. Niech wszyscy się zjada taka impreza będzie. Absurdy kraju nad Wisłą. Śmiech na sali normalnie!!!
Ciapulek poniedziałek, 01.01.2018 10:40
To może pod 112 alarmowac. Niech wszyscy się zjada taka impreza będzie. Absurdy kraju nad Wisłą. Śmiech
hasior niedziela, 31.12.2017 00:08
Pewnie przyjęliśmy model unijny - więc nie ma co dyskutować, jest na pewno dobrze. Mimo że gówno warte.
ja piątek, 29.12.2017 13:12
Patrzcie państwo:
http://www.rynekzdrowia.pl/Pr
awo/Swidnica-8-miesieczny-chlopiec-zmarl
-bo-karetka-jechala-za-dlugo,164475,2.ht
ml - tutaj jakoś nie było SWD, nie było dyspozytorni we Wrocławiu. I jakoś czas oczekiwania na zespół był chyba nieco za długi?

Warto również poczytać komentarze ile i jakie wyjazdy wtedy były. Rzeczywiście - same stany zagrożenia życia. Po prostu pogotowie w Świdnicy straciło parę fajnych stołków dyspozytorskich (chyba dość śpiące dyżury były, prawda? :)) oraz część kontraktu z NFZ-em, który idzie na pokrycie kosztów działalności dyspozytorni we Wrocławiu. I zapewne to jest powód lamentu.
A piątek, 29.12.2017 21:03
Ten bzdurny artykuł był już wyjaśniany. Na miejscu po 5 min był zespół P, który wdrożył MCR !! Po kilunastu minutach dojechał zespół S. Zresztą nawet, gdyby tak było,to podawanie jednego przykładu jest żałosne, bo i przed SWD zdarzało sie, że zespoły były zajęte, więc i wyjazd musiał poczekać. Ale teraz z SWD jest to standardem, bo szastają zespołami jakby ich mieli na pęczki w zapasie a większość wyjazdów to POZ !! Co do śpiących dyżurów w świdnickiej dyspozytorni - znowu pudło !! Mieli cały powiat + transporty, więc miały co robić
ja piątek, 29.12.2017 21:21
Ale przecież w artykule też jest podany tylko jeden przykład (do zweryfikowania) - czyli też jest żałosne; nie wypowiadam się o kwestiach współpracy ze 112, bo to już było przed koncentracją ani o czasach połączenia się z 999, bo to wiadomo, ale w dużej mierze jest winą dzwoniących ludzi. A o śpiących dyżurach wiem od samych dyspozytorów ze Świdnicy, więc nie, to nie było pudło! A że większość wyjazdów to POZ? Jak i w całej Polsce. I rzecz jasna normą w Świdnicy były też wcześniej (to też wiem od dyspozytorów ze Świdnicy). Wiesz tylko jaka jest różnica? Teraz (co widać również w komentarzach w innych serwisach) narzeka głównie personel zespołów S, ponieważ też muszą czasami wyjechać (to zresztą oni, a głównie kierownicy tych zespołów, mieli najwięcej pretensji podczas rozmów z dyspozytorami - na początku po koncentracji).
Kk piątek, 29.12.2017 21:29
Osobiscie wzywalam pogotowie do tego pana. Zadzwnilam na 112 i pani polaczyla mnie z pogotowiem i kazala czekac. Na polaczenie z pogotowiem czekalam ponad 10 min. Myslalam ze mnie trafi. Wypadek wygladal powaznie. Mężczyzna leżał na zimnym asfalcie bo baliśmy sie że może miec uraz kręgoslupa. Dobrze że przyjechala straz pożrna i zabezpieczyla rannego bo leżał by tak dlugo.
ja piątek, 29.12.2017 21:38
Aha, dodaj do tego bezczelność załóg zrm z rejonu powiatu świdnickiego w kontakcie z dyspozytorem tj. bezzasadne krzyki, odrzucanie połączenia, rozłączanie się w trakcie rozmowy, nieudzielenie informacji (np. kilkukrotnie zdarzyło się, że dyspozytor po prostu zapytał o przybliżony czas oczekiwania na zwolnienie się zespołu - co spotkało się wręcz z agresją) - te wszystkie zachowania oczywiście w czasie oczekiwania zespołu na przekazanie pacjenta w szpitalu, więc nie ma tu argumentu, że się w czymś przeszkadza.
lekarz karetki pogotowia sobota, 30.12.2017 22:53
biedny człowieczku , przeczytaj ustawę o Państwowym Ratownictwie medycznym. Ustawa wyraźnie precyzuje do czego służy system Ratownictwa Medycznego. Pogotowie ma być dysponowane tylko pacjentów w stanie NAGŁEGO zagrożenia zdrowotnego wymagających podjęcia NATYCHMIASTOWYCH czynności RATUNKOWYCH. Słowo nagle jest w języku polskim jednoznaczne, a jego synonimem jest pojęcie "jak grom z jasnego nieba", " jak spod ziemi" "nieoczekiwanie, "gwałtownie", znienacka etc. Dysponowanie karteki z godzinnym opóźnieniem, a zdarza się to bardzo często jest po prostu kpiną. Jeżeli idzie o przywożenie pacjentów do szpitala to stosunek wyjazdów zakończonych transportem do szpitala w stosunku do wyjazdów zakończonych pozostawieniem chorego w domu ma sie jak 1:10. Stawanie w obronie patologicznie funkcjonującego systemu jest z twojej strony niepoważne. System , w którym 10 dyspozytorów przyjmuje wezwania od 3 milionów mieszkańców nie ma prawa funkcjonować prawidłowo. Dyspozytor nie ma szansy na przeprowadzenie prawidłowego, pełnego wywiadu i podjęcie właściwej decyzji. Poza tym sytuacja , w której kto inny przyjmuje wezwanie , a kto inny podejmuje decyzje o zleceniu wyjazdu powoduje brak przepływu informacji i rozmycie odpowiedzialności , a to jest chore. Broniąc tego systemu dajesz wyraźne świadectwo , że nie masz pojęcia jak to powinno działać i nie powinieneś sprawować funcji decyzyjnej.
Gryf sobota, 30.12.2017 13:25
Obecne władze wpadają na coraz genialniejsze pomysły w trosce o "ułatwienie" obywatelowi dostępu do leczenia. Najpierw likwidacja mniejszych szpitali, obecnie wielu specjalistycznych oddziałów, brak kontraktów dla mniejszych przychodni, teraz utrudnienie dostępu do pogotowia. To wszystko ma być ułatwieniem? Czy tym krajem rządzą wariaci?
rm sobota, 30.12.2017 10:06
Aż wstyd Świdniczanie ,że kieruje Wami Jurkowska- oderwana od rzeczywistości. TE ARGUMENTY JEJ to tylko brednie.
Ciekawe jak toczyłby się Wasz los za Zbycha K. ?
Szczęśliwego Nowego Roku.
sobota, 30.12.2017 12:58
Tak samo jak los samego Zbycha K. Lepiej z mądrym zgubić, jak z głupim znaleźć
ktoś piątek, 29.12.2017 14:35
Szybkość dysponowania zespołów do zdarzeń pilnych (alarmowych) jest flegmatyczny. NIE DAJE WIĘKSZYCH SZANS NA PRZEŻYCIE NZK(zatrzymania krążenia)
Wiem co piszę bo upoważnia mnie do tego doświadczenie długoletnie w pracy na dyspozytorni i zespołach wyjazdowych.
System dysponowania jest ułomny i nie spełnia pokładanych w nim nadziei.
Częste awarie sprzętu, brak zasięgu, brak bezpośredniej łączności radiowej z dyspozytorem ( odległość). Do tego dochodzi katastrofalny stan wiedzy dyspozytorów pracujących we Wrocławiu na temat rejonu operacyjnego ( jak by nie było obcego dla nich). Częste dysponowanie zespołów które nie są najbliżej danego zdarzenia i wiele innych... Szkoda się rozwodzić bo transformacja (centralizacja) dyspozytorni wypadła źle. Może wcześniej nie było idealnie ale było przynajmniej nienajgorzej. Na tą chwilę osiągneliśmy dno.Ironizując dodam,że zbliżamy się do chwili w której w tym dnie będzie trzeba odwiert zrobić!
Dyspozytorzy wrocławscy wiem, że chcecie jak najlepiej przede wszystkim dla pacjentów ale nie macie, jak sądzę odpowiednich narzędzi pracy. Jest jeszcze jeden problem. Te zmiany i przeniesienie miejsc pracy do jednego miejsca stworzyły szanse ludzią, którzy dyspozytorami zawsze chcieli być a nie zawsze się do tego nadają. Przykre ale prawdziwe.
ja piątek, 29.12.2017 19:04
Podaj konkretne przykłady (wystarczą numery KZW i data). Bo z poziomu zespołu nie masz prawa oceniać, czy dyspozycja była dobra czy nie. Nie masz wiedzy czy i jaki zespół gdzie się znajdował. Jakoś wprost nikt nie potrafi zadzwonić do dyspozytora i przekazać swoje wątpliwości. Tak samo z "nieuzasadnionymi" wezwaniami - czemu w takim razie zespoły przewożą do szpitala? Poza tym ja też widziałem jak się pracuje w lokalnych dyspozytorniach - papier przyjmie wszystko - każdą fikcyjną godzinę.
piątek, 29.12.2017 20:38
Z "poziomu" zespołu widać więcej niż się wydaje tym co siedzą na dyspozytorni. Bo to ja znam rejon i wiem gdzie koledzy i koleżanki w danej chwili się znajdują i do jaki "pilnych" przypadków zostali zadysponowani. O konkretach nie będę dyskutował na takich forach. Ale w sposób ogólny przytoczę parę przykładów.
Zjeżdżam do bazy na pusto, a na trasie mija mnie karetka z ościennego rejonu na sygnale. Potem okazuje się, że interweniowali w pobliskiej dzielnicy. Inny przykład. Proszę bardzo. Wysłanie dwóch zespołów w tym samym czasie pod jeden adres do tego samego pacjenta. Notoryczne zostawianie przez niektórych dyspozytorów rejonu niezabezpieczonego żadnym zespołem RTM. W myśl zasady jak coś to trudno nie mam tam to wyślę inny nawet po minucie, a że będą jechali 40 km no to cóż. Ja swoje zrobiłem - wysłałem. A że długo jadą. Kolejny. Proszę. Zadysponowanie 3 zastępów PSP do agoni nowotworowej w centrum miasta. Dysponowanie LPR do przypadków ,które mogą być z powodzeniem zabezpieczone przez zespoły naziemne. Przykład - LPR ląduje w jednej zatłoczonych dzielnic. Zaangażowana straż, policja do zabezpieczenia lądowiska. Pilotem nie jestem ale rozsądek podpowiada, że lądowanie śmigłowca w zatłoczonym miejscu do najłatwiejszych nie należy. Oczywiście widowiskowe. Tylko po co? Po to żeby zabrać chorego z "przechodzonym" udarem mózgu. No i jeszcze jedno. Nie znacie lokalnych warunków drogowych. Bliżej nie znaczy szybciej. Takich przykładów można mnożyć.
Nie mam pretensji do Was jako ludzi. Staliście się poniekąd ofiarami nieudanej moim zdaniem transformacji.
Kończąc dodam,żemam nadzieję,iż będzie lepiej. Z doświadczenia wiem że nie prędko. Trzymam za Was kciuki bo sam byłem dyspozytorem wiele lat i wiem że robota nie jest łatwa!
ja piątek, 29.12.2017 21:25
Bez podania konkretnych przykładów (zanonimizowanych - numer KZW+data) cały twój post jest bez sensu. Nie, nie jesteś w stanie wiedzieć więcej z poziomu karetki i twoje "przykłady" niczego tu nie zmienią. Poza tym co to znaczy zostawianie rejonu bez zespołu? Głupszego argumentu nie słyszałem. A wiesz, że są rejony, gdzie jest jedna karetka? Czyli nie powinna wyjeżdżać nigdy? Bo przecież jak pojedzie, to nie ma zabezpieczenia! Nonsens.

Ale cóż, dobrze przeprowadzony wywiad środowiskowy głównie z waszymi dyspozytorami oraz częścią personelu z zespołów (głównie P) pokazuje coś znacznie innego, coś całkowicie przeciwnego do tego, co piszesz. Więc albo między wami jest jakiś duży konflikt, albo ktoś kłamie.
piątek, 29.12.2017 21:56
Człowieku, ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji! Żądasz numeru KZW na otwartym forum? i może co jeszcze? Czyli stary numer -
jak nie powiesz co wiesz to kłamiesz. Jak powiesz - to złamiesz prawo. Chamskie argumenty rodem z GW.Te wszystkie dane otrzymał już wojewoda na spotkaniu w październiku, następne się nie odbyło, bo twój szef chyba "źle się poczuł". Ale co się odwlecze to nie uciecze. Jest osobny segregator na "perełki" z waszymi pracami. A co do "chamskich" rozmów przez telefon, to sam powiedz, dlaczego te rozmowy z zespołami nie idą przez nagrywarkę? Bo nie idą. A jak chce się, żeby była rozmowa nagrana, to wasz szef - pan CZ zabronił dzwonić na te numery, "bo się blokują" (pismo do wglądu). Tak jak ktoś napisał wcześniej: lepiej milczeć i sprawiać wrażenie nieogarniętego, niż odezwać się i potwierdzić wrażenie.
Ktoś sobota, 30.12.2017 00:06
Jak domniemam jesteś urażonym dyspozytorem "skoncentrowanej dyspozytorni medycznej". Rozumiem, że wylewasz swą złość w skutek świadomego ( bądź nie) angarzowania się w to niepowodzenie jakim jest owa transformacja. Irytujące tylko jest to, że nie rozumiesz podstawowych pojęć. Brak zabezpieczenia rejonu rozumiesz przez pryzmat braku pojedynczej karetki, która go powinna obstawiać ( kolokwialnie pisząc). To błędne założenie. I przykład podany wcześniej nie dotyczy takiej sytuacji. Nie mówiłem w tym przykładzie o rzeczach tak oczywistych jak jeden rejon i jedna karetka do niego przypisana. Nagminne jest zostawianie dużych rejonów bez zabezpieczenia w których operuje kilka zespołów. W takim rejonie właśnie pracuje. Wiem co piszę i co widzę na dyzurach. Nie napisałem też, że z "okien" zespołów wyjazdowych widać więcej. Dałem tylko do zrozumienia, że też "coś" widać i pewne fakty układanki można poskładać w całość. Błędy widać jak na dłoni tylko nikomu się nie chce walczyć z "systemem". Prawie każdy ma rodzinę, jakieś wyższe cele do realizacji. Nikt albo prawie nikt nie będzie interweniował i tracił czasu na udowadnianie Wam częstych błędów. Droga na którą wkroczyliśmy i tak biegnie w jednym kierunku. Perspektywy zmian nie widać. Co do tego, że jest kłutnia w środowisku. Zawsze opinii jest tyle co osób nią zainteresowanych. Podstawowy argument zesp. P jest taki, że się nareszcie S -ki ruszyły. Tylko, że te same P-tki po dojeździe na miejsce zdarzenia pierwsze co robią to wzywają S - ke do pomocy bo przypadek obnażył ich słabe punkty. Pacjent to nie manekin z jakim się spotykali na kursach "fantomiarstwa ratunkowego". I wtedy jest problem. S-ki nie ma bo załatwia przypadek, który mógłby poczekać. Tylko, przez to,że ktoś realizuje hasło: " dobra S-ka to S-ka, która realizuje przypadek". Oczywiście trzeba się uzupełniać ale w granicach zdrowego rozsądku. Więcej pokory!
ja sobota, 30.12.2017 08:17
Po pierwsze zapoznaj się ze słownikiem ortograficznym (to oczywiście nie jest argument w dyskusji, ale "angarzowanie" czy "kłutnia" aż w oczy razi). Po drugie najpierw sprecyzuj o co ci chodzi, żeby potem nie było pola do interpretacji - jeśli chodzi o "czekanie" wyjazdów, kiedy zespół jest na miejscu - pretensje do ustawodawcy. Jeśli wasi dyspozytorzy przetrzymywali wyjazdy, kiedy S była na miejscu (ale S do wyższych celów jest), to po prostu łamali prawo. A wzywanie S do pomocy to raczej margines - i chyba zdarza się tylko u was. We Wrocławiu i okolicach, Wałbrzychu, powiecie kłodzkim, ząbkowickim, oleśnickim, dzierżoniowskim - zdarza się w zasadzie tylko do rko. Widocznie to, jak wcześniej już napisałem, problem jest w waszym pogotowiu i słabym personelu.
sobota, 30.12.2017 11:10
Kłamiesz, po prostu kłamiesz. Te powiaty które wymieniasz, mają takie same problemy z wami co my, albo lepsze. Podaj swój numer dyspozytora a podrzucę ci kilka "smaczków": zespół ze Świdnicy do Ząbkowic? Jest - bo "najbliższy". Z Dz-wa do Ludwikowic Kłodzkich? Proszę bardzo! Na waszej mapie to przecież rzut beretem. Zespół z Nowej Rudy stoi sobie przed bazą i ogląda zespół z Kłodzka na sąsiedniej ulicy. Mało? Zespół ze Świdnicy jedzie do "złego samopoczucia" w kodzie drugim, 20 km od Ś-cy najeżdża na wypadek komunikacyjny. Kontakt z SWD - "wysyłam ze Świdnicy, wy róbcie swoje". NIE ZNACIE REJONÓW!!! NIE ŚLEDZICIE TRAS PRZEJAZDÓW!!! NIE ANALIZUJECIE WEZWAŃ!!! Pyszcz dalej to będą następne. Jeszcze raz: podaj mi swój numer to podam ci treści z waszej dokumentacji ależ to ciekawa lektura!!! Sami w niej przyznajecie, że karetki nie powinno się wysyłać, ale wy wysyłacie - BO U WAS TAKA ZASADA. Wytłumacz, dlaczego takie województwo podkarpackie ma średnio 180 wyjazdów na dobę, a u was jest powyżej 400? A co do "czekania" wyjazdów, to na to też są dokumenty...
obserwator sobota, 30.12.2017 12:09
PRZYKŁADY! Proszę bardzo:
Centrum miasta. Mężczyzna w wieku ok 50 lat traci przytomność. Ma drgawki. Przypominam koledze dyspozytorowi, że mogą być to objawy sugerujące wstęp do np. NZK. Próba nawiązania
połączenia z 999 oczywiście nieudana. W końcu ktoś odbiera ( któraś próba z rzędu) ale pod nr 112. Przyjmuje zgłoszenie operator 112. Już nie łączy dalej. Wysyła "formatkę" do dyspozytora we Wro. Jest dysponowany zesp RTM z pobliskiej stacji, oddalonej od miejsca zdarzenia o 2 km. A teraz sedno sprawy. Zespół zadysponowany został po ok. 20min od wystąpienia objawów. Sam czas dysponowania przez dysp. med. we Wrocławiu zesp. RTM to około 10 min (musiał posklejać fakty). Podsumowując mamy 10 min wywiadu + ok 10 min na podjęcie decyzji przez dyspozytora. Łączny czas dojazdu zespołu ok 25min. W między czasie obOk miejsca zdarzenia przejeżdza " na pusto " inny zespół wracający do bazy (gotowy do użycia). Nie ma jednak bezpośredniej widoczności miejsca zdarzenia (nie wie co się dzieje). Dyspozytor mimo wszystko wysyła zesp. z bazy, a nie najbliższy. Podsumowanie:
Dojazd zesp. RTM do osoby nieprzytomnej w centrum dużego miasta ok 25min. ze stacji pogot. oddalonej o niecałe dwa kilometry w momencie gdy są w niej dostępne prawie wszystkie zespoły wyjazdowe. Pacjent żyje i ma się pewnie dobrze. Trochę podrgał na ulicy, podniósł się i poszedł do domu zanim nadjechał zespół (zwykła padaczka). Przyznacie jednak że mogło być inaczej ! Takich sytuacji jest cała masa. Nie sposób wszystkie opisywać. Ale jak "kolega" dyspozytor będzie się tak zarozumiale zachowywał to podrzucę lepsze perełki. Tylko wtedy komuś zrobi się naprawde bardzo przykro!
Ratol sobota, 30.12.2017 13:29
Przepraszam, czy Was wszystkich, pracowników systemu ratownictwa medycznego POPIER..........!!!!
Licytujecie sie w komenarzach pod artykułem, na forum publicznym, kto jest lepszy, kto jest mądrzejszy i kto lepsze kwity pozbierał. Reszcie czytajacej te wzajemne wyzwiska zwyczajnie sie na wymioty zbiera. Miejcie w sobie na tyle godności i zwyczajnych jaj, żeby zażądać od swoich szefów zebrania, najlepiej na neutralnym gruncie, i wtedy sobie wyciągajcie argumenty i kwitki jakie tylko chcecie. Wtedy to będzie miało jakikolwiek sens i może da dobre efekty. Teraz dyskusja w tym miejscu to jest tylko dowód że każdej ze stron brakuje odwagi i jaj do tego żeby się spotkać twarzą w twarz i wtedy dyskutować
sobota, 30.12.2017 13:49
Nie chodzi o licytację wpadek. Chodzi o to aby "mądrusie" zrozumieli, że nie jest różowo tak jak to przedstawiają. A co do spotkań, które proponujesz nie mają większego sensu. Na górze poklepują się po ramieniu mówiąc, że jakoś
to będzie. Nikt się przecież nie wycofa z pomysłu, który pochłonął miliony złotych. Biorą to na przeczekanie. Może się dotrze samo.
sobota, 30.12.2017 16:45
Szanowny Panie Ratol. Problem w tym, że takie spotkanie już się odbyło. Miało być kolejne, ale ktoś z pogotowia Wrocław się "źle poczuł" i następne planowane odwołano. To, co tutaj, na tym forum się dzieje, to bardziej desperacja niż popier........... Jak widać, ktoś pewnej grupie wmówił, że są nieomylni i wszechwładni, i nie przyjmują do wiadomości innej wersji sytuacji. A to, że Świdnica najgłośniej interweniuje to raczej dowód, że mamy coś konkretnego do powiedzenia.
Ktoś sobota, 30.12.2017 11:27
Do kolegi dyspozytora niewiele dociera! Brnie w złą stronę. Albo nie widzi problemu ( usprawiedliwieniem może być mały staż pracy) albo świadomie fałszuje ułomną rzeczywistość.
Ktoś sobota, 30.12.2017 10:07
Za błędy przepraszam. Masz rację, rażące. Ale to jedyna racja, którą posiadasz. Życie zweryfikuje takich " dyspozytorów". Nie jestem złośliwy. Swoje wiem. Jeśli chodzi o poziom wiedzy i umiejętności moje i moich koleżanek oraz kolegów jest taki sam jak w całej Polsce. Jest u nas jednak pewna cecha, której chyba brakuje Tobie - samokrytyka. A i jeszcze jedno. To o czym piszesz to nie przetrzymywanie zespołów tylko dysponowanie najbliższego, wolnego i WŁAŚCIWEGO do danego zdarzenia zespołu. Jestem zwolennikiem tej metody! Zwracam uwagę na słowo - WŁAŚCIWY. Ktoś kiedyś rozgraniczył te dwa zespoły. Był w tym jakiś cel. Ale skoro nie rozumiesz. Tak jak w przypadku pożaru traw nie jest wysyłana standardowo drabina tylko wóz gaśniczy. Może taki przykład pozwoli zrozumieć elementarne zasady dysponowania. Przyjąć zgłoszenie i zaraz wysłać zespół to potrafi "automat zgłoszeniowy". Nie trzeba do tego ludzi. A kto wie może dzięki wgraniu aktualnej mapy GPS nie będzie popełniał notorycznie podstawowych błędów lokalizacyjnych i nie będzie pytał zespołów przez telefon " głosem słodkiej idiotki " "czy zdarzenie do, którego Was zadysponowałam jest właściwie w waszym rejonie czy nie bo nie wiem"... Powtarzam jeszcze raz nie jestem Waszym wrogiem. Chcę abyście uderzyli się w piersi i przyznali, że nie działa to tak jak sami chcieliście. Założenia były inne. Wyszło jak zwykle.
adaś sobota, 30.12.2017 20:08
Jesteś imbecylem czy takiego udajesz? Nie rozumiesz podstawowych pojęć związanych z ratownictwem medycznym. Twoje doświadczenie w tym zakresie domyślam się jest zerowe. Pewnie tatuś lub wujo jest osobą decyzyjną przy obsadzaniu stanowisk w centranej dyspozytorni i dlatego tam się znalazłeś. Zdajesz sobie sprawę że Twój rozmówca nie może podać konkretnych numerów z oczywistych powodów. Grasz jednak ciemniaka i nie masz argumentów. Tak brak zabezpieczenia terenu jest wtedy gdy wysyłasz zespół ratownictwa do bólu dupy od tygodnia 40 km dalej. Dotarło? Jesteście niekompetentni i źle się dla niektórych to skończy. Podany przykład 10 -cio minutowej próby dodzwonienia się do "cudownej" dyspozytorni nie jest odosobniony. Powiedz mi "profesjonalisto" jakie szanse ma pacjent przy NZK..........
Mirek piątek, 29.12.2017 11:21
Ciekawe ile jest limuzyn Rządowych a ile Karetek..????
D.M. czwartek, 28.12.2017 17:09
Szanowna Redakcjo jestem dyspozytorem medycznym procującym w Dyspozytorni Medycznej we Wrocławiu. Prawdą jest, to że cześć połączeń jest przełączana przez operatorów nr 112 (CPR) ale te które trafiają bezpośrednio pod nr 999 łączone są do dyspozytora medycznego i bzdurą jest to, że wydłuża się czas przyjęcia zgłoszenia. Argumenty wytoczone przez Panią Dyrektor też nie mają pełnego pokrycia. W związku z połączenia dyspozytorni, faktem jest, to że karetki z powiatu wyjeżdżają do pomocy w inne powiaty ale taka sama sytuacja ma miejsce w przypadku innych powiatów w tym bardzo często zespoły z powiatu wałbrzyskiego są dysponowane do Świebodzic a zespół z Sobótki jest dysponowany w rejon graniczny powiatów, więc nieprawdą jest iż osoby dłużej czekają na przyjazd zespołów tym bardziej, że częściej niż do tej pory jest dysponowany śmigłowiec ratunkowy w rejon powiatu świdnickiego. W przypadku zdarzeń masowych jeden dyspozytor ma możliwość obsługi większej ilości zespołów bez konieczności obdzwaniania lokalnych dyspozytorów co skraca czas reakcji i dotarcia jednostek do miejsca zdarzenia. Co do ilości podanych dyspozytorów to Pani Dyrektor mówiła chyba o CPR a nie o DM. Co do ilości wyjazdów to prawdą jest to, że zwiększyła się ich ilość ale to tylko dlatego, że dyspozytorzy z Wrocławia zaczynają wysyłać karetki powiatu świdnickiego do przypadków: "duszności" w przebiegu chorób nowotworowych i do chorych z dolegliwościami bólowymi w przebiegu chorób nowotworowych, czego nie było do tej pory a odzwierciedlenie mamy po awanturach robionych przez lekarzy jeżdżących w zespołach "S". Poza tym dyspozytorzy z DM we Wrocławiu przyjmują wezwania zgodnie z jednymi z wytycznych opracowanych i przyjętych przez Ministerstwo Zdrowia czego nie było do tej pory w Świdnicy. Więc proszę wierzyć jeżeli chcecie Państwo pisać rzetelne artykuły proponuję opierać się o kilka źródeł a nie tylko o opinię Pani Dyrektor Świdnickiego Pogotowia gdyż nie do końca może być ona obiektywna.
jarovts piątek, 29.12.2017 07:25
Szanowny Panie Dyspozytorze, jeżeli oczekiwanie na połączenie z numerem 999 dochodzi do 10 minut, to uważam, że coś jest nie tak, zwłaszcza jeżeli osoba poszkodowana nie oddycha. Sam dzwoniłem na numer 999 w niedziele, 24.12.2017 i przez kilka minut nikt nie odebrał... Siostra zadzwoniła na 112 i pani zgłosiła się od razu, ale przekierowała na 999 i znowu czekanie ok 3-4 minuty.... Kiedy dyspozytornia była w Świdnicy nie było takich sytuacji, a ta sytuacja nie jest normalna.Skoro chcecie "obsłużyć" pół województwa, to zatrudnijcie odpowiednią ilość osób. W sytuacji zagrożenia życia, każda minuta wydaje się wiecznością...
Ja piątek, 29.12.2017 12:58
No cóż. Niektórzy częściej muszą tyłki z podstacji ruszyć, to i się larum podnosi. Psy szczekają, karawana jedzie dalej.
czwartek, 28.12.2017 18:30
Zachęcam zatem do lektury wczorajszego artykułu Gazety Wrocławskiej, w której Twój Szef skoro pracujesz we Wrocławiu mówi to samo co pani dyrektor ze Świdnicy. Czy może on też się myli? Czy może one też jest nieobiektywny twierdząc, że system nie działa tak jak powinien, że dyspozytorzy są przemęczeni, bo odbierają kilkanaście tysięcy wezwań więcej a stanowisk jest jakby tyle samo. Podobny problem do świdnickiego mają również mieszkańcy, którzy należą do dyspozytorni w Legnicy. Także skończ już pitolić, bo nie pykło wam z tym systemem. No chyba, że Szymon Czyżewski i Paweł Halik z Legnicy bzdury opowiadają. A wtedy powiedz im to brachu osobiście. Zamiast wylewać swoję żale tutaj. ps. link znajdziesz w google.
xyz czwartek, 28.12.2017 19:35
Jeżeli karetki ze Świdnicy są dysponowane do innych powiatów, a karetki z innych powiatów są dysponowane do Świdnicy, to, według ciebie, czas oczekiwania na przyjazd zespołu jest taki sam, jakby były dysponowane w swoim rejonie? Ty naprawdę wiesz, o czym mówisz?
C.B. piątek, 29.12.2017 09:11
Szanowny Panie Dyspozytorze pracujący w Dyspozytorni Medycznej we Wrocławiu! Ja jestem pracownikiem pogotowia w Świdnicy i odpowiadam na pańskie „argumenty”: 1. Czas oczekiwania na połączenie z numerami 999 i 112 jest nienaturalnie wydłużony. Jest to fakt udokumentowany i potwierdzony choćby wpisem obok. 2. Czas od przyjęcia zgłoszenia do zadysponowania zespołu jest także często wydłużony – to także jest udokumentowane. 3. Gdyby chodziło tylko o dysponowanie zespołów do duszności w przebiegu choroby nowotworowej – nikt by Wam krzywego słowa nie powiedział. Nagminne jest dysponowanie zespołów do wezwań przypisanych ewidentnie dla POZ, a także tylko dlatego, że „bo ktoś zadzwonił”. Działanie na zasadzie automatycznej sekretarki – „przyjął – przekazał” jest nagminne! Pośrednio dowodem może być fakt wysyłania zespołów do ościennych powiatów. Bo jak się „rozpuści” zespoły do byle czego, to potem ściąga się tzw. „najbliższe”. 4. Dysponujecie LPR – prawda. Tylko że LPR nie wyląduje przy furtce chorego. Potem ich trzeba dowieść – np. samochodem straży – czy to nie wydłuża czasu dotarcia? A’propos dysponujecie także straż pożarną – np. do udarów (dowody? – są!). Jaką procedurę może w takim przypadku zastosować strażak? Tylko „wsparcie psychiczne” – to trzeba wiedzieć. 5. Co do wytycznych o których Pan wspomina – też są dowody że wcale ich nie stosujecie. A już na pewno nie weryfikujecie wezwań pod kątem ważności i odległości – przykładem może być dysponowanie zespołu ze Świdnicy do Ząbkowic. Wniosek nr 6 – nie znacie terenu którym zawiadujecie. Jeżeli ma Pan wątpliwości co do moich treści – proszę podać swój nr dyspozytora – podam Panu kilka „perełek”, być może także Pańskich. Nie wiem, jak na to wszystko Pańscy przełożeni zareagują, ale ktoś kiedyś powiedział „lepiej milczeć i sprawiać wrażenie nieogarniętego, niż się odezwać i potwierdzić wrażenie”.
czwartek, 28.12.2017 11:16
A na stołkach siedzą i wymyślają coraz mondrzejsze ale nierealne rozwiązania. Ktoś wzioł pokažną premie za inowacje.A ludzie niech cierpią
Anka czwartek, 28.12.2017 16:14
Ludzie cierpią, gdy czytają Twoje wypociny ! Najpierw nauka ortografii , a dopiero potem wypowiadaj się publicznie .
czwartek, 28.12.2017 16:28
Prof.Miodek
D.cz. czwartek, 28.12.2017 14:52
Wszystko się za chwilę posypie Warszawa będzie udzielać dyspozycji nawet na karetki.
o czwartek, 28.12.2017 13:28
Czy stacja pogotowia umieszczona niemal poza granicami miasta pomaga w czasie dojazdu do chorego? To dopiero poroniony pomysł żeby stację pogotowia umieszczać poza miastem. Czy to prawda że orędownikiem takiego pomysłu była ta pani co się w mundury przebiera, sorry ale nie pamiętam nazwiska?
Xara czwartek, 28.12.2017 11:59
Polska to kraj debili idiotów i cymbałów a moherowe berety niech się modlą za PIS i Ignaca łącznie z Rydzykiem miliarderem do emerytów karetka nie powinna przyjeżdzać niech umierają starczy już tego dobrego
robson czwartek, 28.12.2017 12:04
Cały projekt wdrożyło PO !!!!!!
Nobody czwartek, 28.12.2017 12:47
Może i wdrozyło PO ale skoro cos jest złe i zostaje wprowadzone po 2 latach rządów innej władzy to trudno winę zwalać na poprzedników. "Nowa" władza powinna sie zorientować, że system jest z d..y.
starsza czwartek, 28.12.2017 13:26
Xsara bredzisz lekko
lubiś Pisu czwartek, 28.12.2017 12:56
Spoko, będzie jeszcze gorzej jak prywatne transporty medyczne stracą kontrakt i przewożeniem od szpitala do szpitala będą zajmować się karetki ;)
czwartek, 28.12.2017 11:09
Jestem mieszkańcem Świdnicy , pogotowie kilkakrotnie ratowało mi życie .... Jak będzie obecnie ?
czwartek, 28.12.2017 12:12
Tak samo, tylko odrobinę póżniej...
Domino czwartek, 28.12.2017 19:49
Odrobinę później może oznaczać odrobinę za późno,ale tylko odrobinę. Koronę stwierdzi: Brakło minuty a by żył.