[WYWIAD] Dyrektor szpitala Latawiec: "Robimy wszystko, by pacjenci czuli się bezpiecznie, ale sytuacja jest trudna"

piątek, 30.10.2020 10:41 6851 1

- Od 29 października, ze względu na zachorowania wśród personelu medycznego i pacjentów musieliśmy wstrzymać przyjęcia na oddział neurologiczny i onkologiczny – o sytuacji w świdnickim szpitalu mówi Grzegorz Kloc, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Świdnicy.

Ile łóżek covidowych funkcjonuje obecnie świdnickim szpitalu?

Zgodnie z decyzjami wojewody mamy u nas 50 łóżek covidowych, w tym 10 obserwacyjnych i cztery łóżka intensywnej terapii z kardiomonitorem oraz możliwością prowadzenia tlenoterapii i wentylacji mechanicznej czyli respiratorowe.

Czy decyzjwładz wojewódzkich pociągnęły za sobą dodatkowe środki czy sprzęt na zabezpieczenie funkcjonowania szpitala w zakresie leczenia osób chorych na covid?

Niewielkie. Otrzymujemy pomoc w kwestii środków do zabezpieczenia personelu. Otrzymaliśmy też leki do leczenia covidu.

Czy stworzenie łóżek covidowych zaburzyło pracę oddziału internistycznego?

Oczywiście, że tak. Oddział internistyczny stał się oddziałem covidowym, mamy utrudnioną możliwość hospitalizacji internistycznych. Pacjenci internistyczni są przyjmowani w miarę wolnych łóżek na inne oddziały, głównie na oddział gastroenterologiczny. Chorzy pacjenci są izolowani na poszczególnych oddziałach. Staramy się w tej trudnej sytuacji epidemiologicznej zoptymalizować wszystkie procesy leczenia, by pacjent mógł czuć się bezpiecznie. Jest trudno. Nie mieliśmy sytuacji, by zabrakło dla kogoś respiratora. Nasze działania koncentrują się na zabezpieczeniu łóżek i personelu, całego procesu logistycznego – zaopatrzenia zarówno w leki, jak i materiały medyczne.

Czy pozostałe oddziały pracują normalnie?

29 października wstrzymane zostały przyjęcia na oddział neurologiczny i onkologiczny, ze względu na zakażenia u personelu i pacjentów. Sytuacja jest dynamiczna, jedne osoby chorują, inne wracają do pracy, ale musieliśmy ograniczyć przyjęcia do odwołania. Pozostałe oddziały pracują, jednak bez przyjęć planowych, poza onkologią - zgodnie z zaleceniami NFZ.

Jak długo pacjenci czekają na wynik testu i jakie działania podejmuje szpital, jeśli jest on pozytywny?

W przypadku testu PCR oczekiwanie na wynik trwa obecnie kilkanaście godzin. Dysponujemy też szybkimi testami, które pozwalają z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, czy pacjent jest dodatni czy nie. Standardową procedurą jest jednak test PCR, dopiero na jego podstawie można decydować co do dalszych losów pacjenta. Jeśli wymaga on hospitalizacji, pozostaje w placówce. W tej chwili covid staje się chorobą współistniejącą, tak można to ująć. Ktoś może złamać nogę i musi być operowany, ale przy okazji ma covid. Wówczas jest izolowany na oddziale, który prowadzi specjalistyczne leczenie, bo odesłać takiego pacjenta do tych szpitali, które miały być dedykowane do leczenia osób chorych na covid, jest w tej chwili niemożliwe ze względu na brak miejsc.

W walce z pandemią bardzo ważne są środki ochrony dla personelu. Wiosną mierzyliśmy się z ich brakiem. Jak sytuacja wygląda teraz?

Dużo lepiej, chociaż nie jest idealnie. Zdarzają się okresowe braki, jednak ogólnie jesteśmy zabezpieczeni.

Rozwijająca się pandemia niesie ogromne ryzyko zwiększenia zachorowalności i umieralności pacjentów także na inne schorzenia. Czy pacjenci mają utrudnioną w tej chwili diagnostykę?

Jeżeli planowe pobyty diagnostyczne są wstrzymane, zgodnie z zaleceniem ministerstwa, to w ramach NFZ z oczywistych względów diagnostyka jest utrudniona, realizują ją poradnie specjalistyczne.

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

Borys niedziela, 01.11.2020 15:02
Ten Pan niech się nie wypowiada lepiej.