Spółdzielnia wycenia głowę Soleckiego. Warta jest 600 tysięcy
- Nie mamy sobie nic do zarzucenia - przekonywał prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdnicy, Andrzej Brzozowski, podczas konferencji prasowej, która odbyła się 15 listopada.
Ponownie wracamy do sprawy byłego już wiceprezesa spółdzielni Janusza Soleckiego, oraz sprzedaży gruntów pod zabudowę wielorodzinną przy ulicy Waryńskiego. Dzisiaj prezes podpisał umowę zbycia wspomnianej działki na rzecz firmy, która ma za nią zapłacić ponad 600 tysięcy. Działki, która ma szansę stać się w Świdnicy równie znana jak ta w Zaułku Świętokrzyskim, w którym niegdyś miała stanąć piętrowa galeria. I to nie tylko dlatego, że była szansa, iż jej właścicielem będzie ta sama spółka, ale dlatego, że wokół jej sprzedaży aż roi się od kontrowersji. I choć prezes wraz z powołanym na trzy miesiące do zarządu, Ryszardem Kucem próbowali je rozwiać sugerując, że świdnickie media (w tym nasz portal, co oczywiście jest nieprawdą czego dowodem była obecność dziennikarzy na konferencji prasowej w spółdzielni, którą zresztą zwołano pod pretekstem informacji nt. wykonywanych w zasobach remontów) pozostają w swoistej zmowie z Januszem Soleckim, pytań bez odpowiedzi pozostaje nadal zbyt wiele. W rozmowę z przedstawicielami mediów włączył się także Krystian Werecki, do niedawna szef PCK w Świdnicy, a dzisiaj radny powiatowy, pracownik Urzędu Miejskiego, członek Rady Nadzorczej spółdzielni i szef SLD. Werecki przez całe spotkanie próbował „podpowiadać” swoim kolegom odpowiedzi, w końcu nie wytrzymał i sam zabrał głos, mówiąc, że on podsumuje wydarzenie.
Przypomnijmy:
Dramat spółdzielni zaczął się dwa tygodnie temu. Wówczas, w dziwnej atmosferze odwołano z funkcji wiceprezesa spółdzielni i radnego miejskiego – Janusza Soleckiego. Sprawa szybko stała się medialna, bo odwołanie nastąpiło niespodziewanie i miało związek z buntem Soleckiego wobec sprzedaży przedmiotowej działki. Otóż Solecki odmówił podpisania umowy, którą dziś zamiast niego podpisał Kuc. Zdaniem ex-prezesa sprzedaż ta miała nie być dla spółdzielni opłacalna. Solecki, zgodnie ze składanymi przez prezesów spółdzielni deklaracjami, wspierał jednego z deweloperów, konkretnie spółkę P&P Project i Blackrock Properties. Spółka ta chciała zgodnie z naszymi informacjami kupić działkę drożej niż dziś sprzedała ją spółdzielnia. A przypomnijmy kwota sprzedaży wyniosła niemal o połowę mniej niż jej pierwsza wycena.
- Skoro ktoś ma wątpliwości co do sprzedaży czy formy w jakiej odbywa się przetarg, powinien zgłosić to odpowiednim organom – mówił dziś wiceprezes Ryszard Kuc. – Nie rozumiemy dlaczego Pan Solecki wolał sprawę roztrząsać na łamach prasy? Co więcej Solecki zabiegał o jednego developera nie dbając o dobro spółdzielni i spółdzielców – uważa Kuc.
- Pan Solecki powołuje się cały czas na operat z 2011 roku, a przecież wiadomo, że według prawa jest on ważny tylko rok. Stąd ponowna wycena działki w 2015 roku, która była o połowę niższa. Uważamy, że jest ona wiążąca. Podobną opinię o jej prawidłowości wydała Komisja Arbitrażowa - dodał prezes Brzozowski.
Na pytanie czy to prawda, że członek rodziny, przeprowadzającej wycenę rzeczoznawczyni pozostaje pracownikiem spółdzielni, nie potrafiono powiedzieć. Odmówiono także odpowiedzi na pytanie, kto został kupcem wspomnianej działki. Jak udało nam się ustalić jest to firma DobroBau, która przez lata wykonuje zlecenia spółdzielni. Trudno też zrozumieć próbę ukrycia tożsamości oferenta, gdyż jak podkreślał sam prezes, wyniki przetargu ogłoszone były jawnie na stronie spółdzielni. Skąd nagle takie parcie do zachowania tajemnicy, nie wiadomo. Zapewniono nas jednak, że dane te zostaną podane do publicznej wiadomości, zaraz po podpisaniu umowy.
Skontaktowaliśmy się dzisiaj z Januszem Soleckim zadając mu pytanie: Dlaczego skoro widział nieprawidłowości, nie zgłosił sprawy odpowiednim organom.
- Na wszystko przyjdzie czas - skwitował krótko.
W tym miejscu warto dodać, że 14 listopada Komisja Rewizyjna wydała negatywną opinię dot. zwolnienia Soleckiego z bycia wiceprezesem. Można pokusić się zatem o stwierdzenie, że i decyzja rady będzie podobna.
- Poczekamy na posiedzenie rady i wtedy będziemy podejmować decyzję. Nie rozumiem jednak zachowania pana Soleckiego. Tuż po jego odwołaniu powiedział, że załatwimy sprawę polubownie, bez mieszania w to radnych. Później dowiaduje się z mediów, zupełnie czego innego - komentuje prezes.
- Ja z kolei nie rozumiem jak Komisja Rewizyjna może być tak stronnicza? Nie zaprosiła nas, przyjęła tylko jedno stanowisko, wysłuchując tylko jednego głosu - mówił Kuc.
Panowie na spotkaniu z dziennikarzami bardzo niejasno tłumaczyli fakt ogłoszenia przetargu w prasie lokalnej, pomimo iż jeden z punktów regulaminu przetargów wyraźnie zobowiązuje ich do umieszczenia informacji w mediach ogólnopolskich.
- Takie ogłoszenie pojawiło się w Gazecie Wrocławskiej. Decyzję podjęła o tym osoba odpowiedzialna za przetargi a podpisał się pod nią prezes. Uważaliśmy, że powinniśmy dać szansę naszym firmom lokalnym- tłumaczył prezes Brzozowski. A jak wiadomo, swoją ofertę, zgłosił tylko jeden, świdnicki inwestor.
- Nie rozumiemy także tego dlaczego wspomniana firma, która chciała dać tak wysoką cenę nie wystartowała w przetargu - pytał Ryszard Kuc.
Wątpliwości i w tym zakresie rozwiewa Janusz Solecki. - We wspomnianym regulaminie napisane jest jasno, że po zaproszeniu podmiotu do startu przetargu musi upłynąć 7 dni roboczych. Firma informację o tym dostała w piątek, a przetarg rozpisano w kolejny czwartek, czyli po 4 dniach. Inwestor w lipcu tego roku zawiadomił spółdzielnię, że nadal jest zainteresowany kupnem. Złożył także zażalenie i wskazał błędy proceduralne. Niestety zostały one uchylone.
Po podpisaniu umowy Urząd Miasta ma miesiąc na podjęcie decyzji czy wykorzysta prawo tzw. pierwokupu.
- Pani prezydent jest zdroworozsądkowa i zdaje sobie na pewno sprawę, że może to przynieść wymierne korzyści miastu - podsumowuje Janusz Solecki.
Przeczytaj komentarze (40)
Komentarze (40)