ZACZYTANI... I była miłość w Auschwitz

niedziela, 4.11.2018 10:38 1813 0

Badania wskazują, że 63% Polaków nie czyta książek. Bądź kimś wyjątkowym, dołącz do tych, którzy czytają! Sięgnij po książkę rekomendowaną przez ząbkowickie koło Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Dzisiaj lekturę poleca Katarzyna Dominikowska. 

Heather Morris, "Tatuażysta z Auschwitz", Wydawnictwo Marginesy 2018

 

"Tatuażysta z Auschwitz" to szczególna opowieść  Lale Sokołova, spisana przez Heather Morris. Autorka pochodząca z Nowej Zelandii, w 2003r. poznaje człowieka, który właśnie jej chce opowiedzieć o tym, jak trafił do Aushwitz, przeżył i dożył sędziwego wieku. Dlaczego zdecydował się na to dopiero tyle lat po wojnie? Otóż jak wskazuje tytuł książki, Lale pełnił w obozie funkcję tatuażysty, a więc był więźniem funkcyjnym. Mało jest w literaturze tego typu wspomnień, więźniowie ci, z racji pełnionych funkcji cieszyli się lepszymi warunkami socjalnymi i większymi względami. Po wyzwoleniuobawiali się oceny innych, posądzenia o kolaborację. Czy jednak ktokolwiek z nas, żyjących w wolności i dobrobycie, może oceniać wybory ludzi skazanych na piekło Auschwitz?

Lale Sokołow, a właściwie LudovitEisenberg, urodził się 28 października 1916 roku w Krompachach na Słowacji. Młody, wykształcony, przystojny chłopak, pełen życia i energii, którego jedynym przewinieniem było pochodzenie żydowskie. W roku 1942 Ludwig sam zgłosił się do pracy dla Niemców. Miał nadzieję, że w ten sposób zapewni bezpieczeństwo swoim bliskim: rodzicom, siostrze i bratu z rodziną. Trafia do KL Auschwitz II-Birkenau i zostaje oznaczony numerem 32407.

Dzięki znajomości kilku języków i niesamowitemu szczęściu Lale został najpierw pomocnikiem tatuażysty, a po jego śmierci głównym Tätowirer. Awans na więźnia funkcyjnego pozwala nie tylko przeżyć, ale korzystać z przywilejów takich jak własny pokój czy dodatkowe racje żywności. Dzięki swej szczególnej pozycji Lale organizuje pomoc innym więźniom, wśród nich będzie Gita Furman, jego przyszła żona. Poznaje ją podczas tatuowania nowo przybyłych więźniów, zakochuje się i wierzy, że kiedyś opuszczą obóz i będą razem.

Z dużym wzruszeniem czytamy o pięknej miłości pomiędzy tymi dwojga, na tle obozowej codzienności, okrucieństwa, zła, dymiących kominów krematoryjnych. O uczuciu, które sprawia, że drugi człowiek staje się ważniejszy od nas samych, dla którego jesteśmy w stanie poświęcić życie. W 1945 roku zakochani zostają rozdzieleni. Gita opuszcza Auschwitz w tzw. marszu śmierci, z którego na szczęście udaje jej się uciec, by ostatecznie dotrzeć do Bratysławy. Lale trafia do Mauthausen, a na końcu powraca do rodzinnego miasta, gdzie mieszka jego siostra, jedyna ocalała z całej rodziny.

Lale odnajduje Gitę i pobierają się. Zdanie tak lakoniczne jak zakończenie książki. Skondensowane, pośpiesznie streszczone, mnie osobiście rozczarowało. Nie tego oczekuje czytelnik, który przeżywa losy tej pary. Nasuwa się wręcz pytanie czy Lalemu bardziej zależało na przekazaniu historii o miłości ponad wszystko i wbrew wszystkiemu czy na udowodnieniu czytelnikowi, że pomagał współwięźniom, wykorzystując swoją pozycję i względy?

Jest jeszcze wątek czerwonoarmistów. Jak wspomniałam Gicie udaje się uciec z marszu śmierci. Wraz z czterema polskimi koleżankami ukrywa się w lasach i okolicznych wioskach. Do czasu, aż spotykają żołnierzy radzieckich, którzy otaczają je opieką i zapewniają schronienie. Któregoś wieczora kilku pijanych Sowietów próbuje zgwałcić kobiety. Zostają jednak uratowane przez pozostałych żołnierzy, którzy zabijają jednego z napastników. Dowódca w ramach przeprosin organizuje Gicie transport do Krakowa. Lale, będąc już w Słowacji, również spotyka radzieckich żołnierzy. Dzięki znajomości języków, zostaje pośrednikiem w kontaktach między Rosjanami a Słowaczkami. Czerwonoarmiści zapraszają kobiety na organizowane przez siebie przyjęcia, płacą drogą biżuterią za seks, rano odwożą kobiety do domów. Pełna kultura. A ja czytając te fragmenty widzę niezapomnianą Agatę Kuleszę jako Różę Kwiatkowską i wiele innych kobiet, które miały to nieszczęście spotkać żołnierzy „wyzwolicielskiej”  Armii Czerwonej.

Książkę polecam. Możliwość spojrzenia na, wydawałoby się powszechnie znane wątki, z innej perspektywy, pobudza do refleksji, czasami oburza. A książka, która wywołuje emocje jest wyjątkowa.

 

Katarzyna Dominikowska

Szukaj książki w swojej bibliotece.

 

Rekomendacji następnej książki szukajcie na Doba.pl za dwa tygodnie!

Dodaj komentarz

Komentarze (0)

Nowy wątek