[FOTO] Wspięli się na Śnieżkę, aby wesprzeć chorego Piotrusia. Ekspedycja zakończona sukcesem!
2 listopada, punktualnie o godz. 5.00 dwudziestoczteroosobowa grupa świebodziczan wyruszyła na najwyższy szczyt Karkonoszy i całych Sudetów - Śnieżkę. Zwarci i gotowi, pełni energii i determinacji ruszyli, mając charytatywny cel - zbiórkę środków na leczenie Piotrusia Falgowskiego. Kilkunastogodzinna piesza wędrówka zakończyła się sukcesem. Uczestnikom udało się pokonać 60 km drogi i 2200 metrów przewyższenia.
- Na start wszyscy otrzymali wsparcie od Siłownia-GloryGym w postaci suplementów oraz słodycze od ZPC Śnieżka i Miasto Świebodzice, ufundowane przez Burmistrza Pawła Ozgę, co dało solidny zastrzyk energii na początek tego niebanalnego wyzwania! - przekazuje Urząd Miejski w Świebodzicach.
- Każdy krok to wyraz naszej solidarności i wsparcia dla Piotrusia. Za nami wspaniały dzień pełen wyzwań, wysiłku i wspólnej radości – wszystko to dla Piotrusia, dla którego postanowiliśmy się zmobilizować i zorganizować zbiórkę. Nasza ekipa podzieliła się na kilka grup, ale każdy uczestnik walczył z pełnym zaangażowaniem, by dotrzeć na szczyt – relacjonują organizatorzy, wśród których liderem jest Damian Swoboda i podsumowuje: - Pierwsi na szczycie pojawili się Łukasz "Jaśko" Jasiński i Robert Sarbowski, którzy wbiegli niemal na Śnieżkę jako pierwsi! Jasiek podjął zakład, że osiągnie średnią prędkość powyżej 5,5 km/h – udało się, więc wielki szacunek za szybkość i determinację! - gratulujemy! Grupa środkowa – nasza ośmioosobowa drużyna również nie zwalniała tempa. Wspieraliśmy się nawzajem i razem pokonywaliśmy każdy krok, ciesząc się widokami i wspólnym wysiłkiem. Wielkie brawa dla Krystiana i Gracjana – wyjątkowe uznania należą się dwóm chłopakom, którzy mają po 18 lat i zdobyli szczyt razem z nami. Mimo trudności, pokonali wszystkie przeciwności i osiągnęli cel. Krystian i Gracjan pokazali, że młodzi ludzie mogą robić wielkie rzeczy. Dwie dziewczyny na szczycie – tuż przed ekipą finiszową, około godziny 18:00, Śnieżkę zdobyły jeszcze dwie wędrowniczki, które walczyły do końca i z uśmiechem dotarły na szczyt. Szacunek za wytrwałość! Ekipa finiszowa – jako ostatnia, ale z pełnym zaangażowaniem, na szczyt dotarła trzecia część grupy, która osiągnęła cel we własnym tempie. Szczególne brawa należą się także Patrykowi Kubiakowi, który mimo chwilowego zagubienia ostatecznie zdobył szczyt i został odnaleziony – cały i zdrowy. Wielki szacunek dla Patryka za wytrwałość! Dziękujemy wszystkim za ten niezapomniany dzień i za wsparcie dla Piotrusia!
Wyprawa była nie tylko przygodą, ale też gestem wsparcia dla Piotrusia. Na koncie zbiórki widnieje suma sięgająca blisko 10 000 zł.
U 5-letniego Piotrusia Falgowskiego zdiagnozowano ostrą białaczkę limfoblastyczną. Tak o trudnych zmaganiach z chorobą opowiadają rodzice chłopca:
Ostra białaczka limfoblastyczna, czyli agresywny nowotwór krwi oraz szpiku, z którym mierzy się Piotruś, atakuje jego organizm. Każda sekunda jest na wagę złota.
Piotruś walczy o zdrowie i życie w klinice "Przylądek Nadziei" we Wrocławiu. Zbliża się termin podania kolejnych dawek nierefundowanego leku, jednak wciąż nie udało się zebrać odpowiednich środków na jego zakup.
Na podanie pierwszej dawki organizm Piotrusia zareagował dobrze, ale terapia musi być kontynuowana, aby leczenie było skuteczne.
Trwa szaleńczy wyścig z czasem, aby uratować bezcenne życie naszego małego wojownika. Każda wpłata jest niezwykle ważna i przybliża chłopca do podania kolejnych dawek leku, który pozwoli skierować limfocyty T na zwalczanie komórek nowotworowych. Tylko w ten sposób będzie można zapobiec także potencjalnej wznowie w przyszłości.
Piotruś jest oczkiem w głowie i całym światem dla swoich rodziców. Życie synka jest dla niej najważniejszą rzeczą na świecie, absolutnie bezcenną. Nic dziwnego, że jej świat dosłownie się zawalił, gdy 24 maja 2024 roku, niedługo przed piątymi urodzinami chłopca, usłyszała porażającą diagnozę – Piotrek choruje na ostrą białaczkę limfoblastyczną, czyli agresywny nowotwór krwi oraz szpiku.
Ze względu na uwarunkowania genetyczne, nasz wojownik został zakwalifikowany do grupy podwyższonego ryzyka, co wiąże się ze znacznie bardziej obciążającym organizm, toksycznym leczeniem. Ciężko sobie wyobrazić trudniejszą chwilę dla rodzica niż ta, w której dowiaduje się, że jego dziecko choruje na nowotwór...
W tej historii pojawia się jednak pewna iskierka nadziei. Okazuje się, że szansą na zdrowe życie dla Piotrusia może być immunoterapia, w postaci trzech cykli przyjmowania leku. To bardzo ciężki, trwający nieprzerwanie przez 28 dni wlew, którego jednorazowy koszt sięga aż 120 tysięcy złotych. W tej chwili liczy się dosłownie każda sekunda i każdy zebrany grosz, ponieważ ostra białaczka coraz agresywniej atakuje.
Choć Piotruś jest jeszcze małym wojownikiem, jego odwaga jest ogromna! Trudy, które musi znosić każdego dnia, są jednak w stanie złamać nawet najsilniejszych. Ogrom strachu i cierpienia kłębiący się w główce naszego Bohatera towarzyszy mu każdego dnia, podobnie jak chemia ratująca jego życie.
Dzięki zastosowaniu terapii nierefundowanym lekiem, możliwe będzie nakierowanie limfocytów T na zwalczanie komórek nowotworowych. W ten sposób można zapobiec potencjalnej wznowie w przyszłości. Niestety lek ten nie jest refundowany, co oznacza gigantyczne koszty zakupu. Koszt terapii, która jest absolutnym minimum, aby uratować życie Piotrusia, został wyliczony na ponad 400 tysięcy złotych. Błagamy Was o ratunek!
/foto: UM Świebodzice, siepomaga.pl/
Dodaj komentarz
Komentarze (0)