W Krosnowicach mieliśmy święto dwóch flag: polskiej i czeskiej. Bo co nas łączy? Dobra zabawa! Taka tam właśnie była

wtorek, 2.5.2023 10:17 2936 2

„Wiejskie Miejsce Spotkań w Krosnowicach” – sam adres, pod którym zapowiedziana została majówka gminy Kłodzko, nie wróżył specjalnych atrakcji. A tu... – Szkoda, że Państwo tego nie widzieli – można by powtórzyć za komentatorami sportowymi. 1 maja w Krosnowicach mieliśmy najlepszą imprezę tego dnia na świecie! Poważnie.

– Co łączy polską i czeską kulturę? – zapytała zebranych Ewelina Ptak, szefowa gminnego ośrodka kultury? I sama sobie odpowiedziała: – Dobra zabawa! I taka właśnie była. Tańce, hulanki, swawole... A wszystko w wyjątkowym miejscu, któremu podobnych ze świecą szukać na naszej wsi. Krosnowickie „Wiejskie Miejsce Spotkań” to kompleks ze sceną, boiskami, rampą dla skaterów, placem zabaw zręcznościowych dla dzieci.

Nie było żadnego pośpiechu, poganiania [no, chyba, że kapela nie chciała zejść ze sceny...], tłumu, który się potrąca i wprawia w nerwowy nastrój, żadnego tam „rabanu wydechowych rur”, o którym śpiewał kiedyś Krzysztof Krawczyk. To była „zabawa w stylu folk”, ale w nowym stylu. Jak sprawić, by nastolatki chciały się bawić ze swoimi dziadkami czy rodzicami? Po to jest właśnie „Wiejskie Miejsce Spotkań”. Udało się!

Młodzi grali w piłkę nożną czy w siatkówkę. W drużynach mieszanych! Dziewczyny nie odpuszczały chłopakom... Obok jeszcze młodsi wspinali się na dmuchańca czy rampę [swoją drogą, jak te dmuchańce wychowują nasze pociechy: i te najmłodsze wiedzą, że nawet wchodząc na rampę, trzeba zdjąć buty]. Starsi zajadali się kiełbaskami z grilla. Wszyscy byli blisko i zeszli się w kulminacyjnym punkcie.

Tym był wspólny taniec walczyka „Szła dzieweczka do laseczka”, do którego przygrywała kapela podwórkowa z Gostynia. Cóż w tym nadzwyczajnego? Przecież to najprostszy taniec: raz-dwa-trzy, dwa-dwa-trzy, raz-dwa-trzy itd. Aha... To spróbujcie zatańczyć w kilkadziesiąt osób trzymających się za ręce, a do tego w amfiteatrze! Trzeba było dobrze się rozbujać: na prawo, na lewo. Ale jaka frajda!

Czy słowo „frajda” jest jeszcze Państwu znane? A właśnie taką radość mieliśmy podczas oglądania i słuchania kapel podwórkowych. Zapamiętaliśmy zwłaszcza tę z Gryfowa, gdy ze sceny padły słowa: – To jest Ameryka! A panie z Bierkowic tańczące na scenie jak zawodowa trupa? Straciliśmy rachubę, ile razy zmieniały kostiumy. Nas urzekli zwłaszcza czescy „przyjaciele” [tak o nich mówiła Ewelina Ptak].

Czechów wszędzie było pełno, a za nimi na każdej twarzy pojawiał się uśmiech. Tak, to była prawdziwa „zabawa w stylu folk”. Między biesiadnikami przechadzał się wójt Zbigniew Tur, który nie stracił okazji, by niemal z każdym się przywitać i zamienić kilka zdań. Nas zadziwił. Gdy podziwialiśmy miejsce, przyznał z dumą, że powstało za jego kadencji, ale podkreślał zasługi poprzednika. Rzadkie to w polityce.

Usłyszeliśmy od „życzliwych”, że gminny piknik propaguje jakoby komunizm... A dajcież spokój! To, że jego organizatorzy zachęcali, byśmy przebrali się w stroje z czasów PRL? Ależ jakim pięknym akcentem było auto Warszawa rodem z „komuny”. Ksiądz proboszcz organizuje jednak 3 maja swój piknik, patriotyczny, na którym będzie serwował herbatę. I tam postaramy się być!

A za rok... Trudno jest wiejskim festynom rywalizować z atrakcjami miast czy kurortów, ale my wiemy, gdzie się pojawimy 1 maja: w Krosnowicach. Naprawdę warto! [kot]

Przeczytaj komentarze (2)

Komentarze (2)

obserwator wtorek, 02.05.2023 18:23
Fajnie się zaczęło czytać relację i ... ciach - nie...
dart wtorek, 02.05.2023 10:33
To LUBIĘ, to mi się PODOBA. Nareszcie trochę "flagowej" normalności.