Pomoc przyszła w ostatniej chwili. Strażacy po służbie uratowali życie 40-latka

środa, 19.2.2020 08:10 11033

Zasadę, że strażakiem się jest, a nie bywa udowodnili ostatnio mężczyźni, którzy w czasie wolnym od służby przebywali wraz ze swoimi rodzinami na basenie w Kudowie-Zdroju. To właśnie tam w minioną niedzielę, 16 lutego, rozegrały się sceny, które dzięki szybkiej interwencji, nie okazały się tragiczne w skutkach. 

- Alarm podniosła kobieta, która siedziała na górze, w restauracji. Zza szyby zauważyła mężczyznę, który znajduje się pod wodą i zaczęła mocno w nią pukać. My byliśmy w tym czasie w innym basenie i nie widzieliśmy, co się dzieje - relacjonuje Paweł Hytel, który od 2017 roku jest strażakiem w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kłodzku. Wcześniej pełnił on służbę w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Grodkowie (KP PSP Brzeg) i to własnie z kolegą, z tej jednostki, Piotrem Caputą, wspólnie ruszył na pomoc topiącemu się 40-latkowi. 

- Piotrek wraz z ratownikiem wyciągnął mężczyznę z wody i zaczęliśmy udzielać mu pomocy. Był nieprzytomny, miał zachowany płytki oddech i dostał silnych drgawek, w wyniku czego doszło do przegryzienia języka. Wspólnie z ratownikiem WOPR udrożniliśmy mu drogi oddechowe i zabezpieczyliśmy go tak, aby nie doszło do urazów. Po chwili odzyskał on świadomość, jednak nie było z nim logicznego kontaktu. Zdecydowaliśmy o tym, żeby zabrać go do dyżurki, gdzie podaliśmy mu tlen - opowiada strażak z JRG PSP Kłodzko. 

Na miejsce wezwane zostało pogotowie ratunkowe. Wiadomo, że 40-latek był na basenie wspólnie z rodziną, jednak w momencie zdarzenia w niecce przebywał sam. 

- Przekazaliśmy zespołowi z pogotowia ratunkowego wszystkie informacje, po czym pojechaliśmy do domów, bo byliśmy na basenie ze swoimi rodzinami. Chcielibyśmy jednak bardzo podziękować kobiecie, która tak zareagowała, dzięki czemu można było szybko udzielić pomocy. My zrobiliśmy to co do nas należy wykorzystując wiedzę i szkolenie zdobyte w trakcie służby - mówi ogn. Paweł Hytel.  

Poszkodowany mężczyzna został przewieziony do szpitala. Z informacji jakie udało nam się uzyskać, po przejściu niezbędnych badań, następnego dnia został wypisany do domu.