Polacy oszaleli na punkcie Lądka-Zdroju! Trwa tam 29. Festiwal Górski, a to święto prawdziwie lądeckiej witalności
– Czas płynie, ale ma to jedną zaletę: każda kolejna edycja jest o wiele lepsza od poprzedniej – powiedział burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki na ceremonii otwarcia 29. Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady. I nie ma chyba lepszego podsumowania imprezy, która ściąga do kurortu rokrocznie tysiące entuzjastów gór. Przekonajcie się, czy tak będzie i tym razem. Naszym zdaniem... już jest!
Przede wszystkim: frekwencja. Szef festiwalu, Maciej Sokołowski, powiedział nam, że w porównaniu do poprzedniego roku, sprzedano o 50 proc. więcej karnetów! To wręcz nieprawdopodobne, ale nie przesłyszeliśmy się. Festiwal stał się tak mocną marką, że lądczanie mogą być z siebie dumni. Lądek-Zdrój stał się symbolem witalności, ekstremalnej przygody, wreszcie dobrej zabawy, trochę też rewią mody.
Oficjalne otwarcie imprezy 5 września rozpoczęło się tradycyjnie od krzyku Wojciecha Helińskiego: – DZIEŃ DOBRY! Nie ceremonie na tym festiwalu są jednak ważne, a „spotkania”. Tak bowiem organizatorzy nazywają kolejne punkty programu. Z jednym wszakże wyjątkiem. – Niniejszym uważam Festiwal Górski w Lądku-Zdroju za otwarty – oznajmiła w przesłaniu do jego uczestników Anna Milewska.
Wdowa po wybitnym polskim himalaiście Andrzeju Zawadzie (1928 -2000), patronie lądeckiego festiwalu, jak zwykle wzrusza i czaruje. Mówiła o swojej sympatii do Lądka-Zdroju, gdzie jej mąż jest fetowany. – Tam stoi jego pomnik – dodała. Jest jednak łyżka dziegciu w beczce miodu. Pomnik ów, pod którym uczestnicy imprezy robili sobie zdjęcia, został gdzieś zepchnięty na jej margines. Nie-ład-nie...
Bo z Lądka-Zdroju trzeba mieć zdjęcie. Pozostaje wielka „ścianka” w kompleksie Domu Zdrojowego. I niezliczone stoiska. Na jednym jesteśmy przekonywani, że to „Miejsce dla Ciebie” [to o jednej z wrocławskich uczelni], na innej, że nasze ciuszki, w których chodziliśmy w góry, są już całkiem passé. Teraz na wysokogórskich szlakach królują wyraziste kolory, a nie szarzyzna z doby PRL.
Nie shoping jest najważniejszy, ale właśnie spotkania, które proponują organizatorzy. To imponujące, że w dobie mediów społecznościowych, i AI, która błyskawicznie wszystko potrafi nam zobrazować, opowieści o dalekich krajach przyciągają setki osób. I to w upalne popołudnie. A potem wielbiciele ustawiają się w kolejce po autograf... Bohaterem jest żywy człowiek, a przyjemnością obcowanie z książką. To fenomen.
Gwiazdy są formatu gór, które zdobywali. Włoski himalaista Reinhold Messner sprawił, że do festiwalowej księgarni stawiła się ogromna kolejka, by choć złożył podpis na swojej książce. I warto to podkreślić, wiele punktów programu 29. Festiwalu Górskiego jest biletowanych, ale wiele nie. Za oddychanie jego atmosferą i niespodziewane spotkania płacić nie trzeba. To wszak The Rocks and Roll Festival.
Do niedzieli choć na chwilę trzeba [nie warto, ale właśnie trzeba] zatem odwiedzić Lądek-Zdrój. Choćby po to, żeby z rodziną czy przyjaciółmi skorzystać z oferty food trucków, wystartować w górskich igrzyskach olimpijskich czy w ulicznej galerii obejrzeć kapitalne górskie zdjęcia. Początki tej wielkiej dziś imprezy wspominał u nas Zbigniew Piotrowicz, jej pomysłodawca. Warto TUTAJ zajrzeć, by docenić to miejsce. [kot]
• Szczegółowy program 29. Festiwalu Górskiego im. Andrzeja Zawady znajdziecie Państwo TUTAJ.
Przeczytaj komentarze (3)
Komentarze (3)